十一

214 35 0
                                    

Zasłoniłem swoją twarz kołdrą, kiedy poczułem jak Hiro zaczyna mnie po niej lizać. Głośno westchnąłem, a wtedy pies zaczął szczekać. Nie przyzwyczaiłem się jeszcze do tego, że nie mogę spać do dwunastej i siedzieć cały dzień w  mieszkaniu. Teraz miałem przyjaciela, którym trzeba się zająć.

Wyszedłem spod kołdry i pogłaskałem szczeniaka po głowie. Na szczęście było ciepło, więc nie miałem problemu żeby wyjść z łóżka. Zaraz po przebudzeniu poszedłem do kuchni i wlałem świeżej wody do miski Hiro. Chciałem to samo zrobić z karmą, jednak worek z nią był pusty.

-Kso.- Cicho zakląłem i spojrzałem na psa, który z językiem na wierzchu czekał na śniadanie. Automatycznie podszedłem do swojej lodówki i ją otworzyłem. Pustka. - A więc obydwoje nie mamy jedzenia. Idziemy na zakupy? A może na kawę?

Pies radośnie zamerdał ogonem i podbiegł do drzwi. Zaśmiałem się i podszedłem do szafy. Założyłem na siebie czyste ubrania, potem buty, a na końcu zapiąłem Hiro smycz i wyszedłem z nim z mieszkania. Najbliższy zoologiczny, był dwie stacje metra stąd. Śniadanie kolejne trzy, a nie wziąłem słuchawek. Miałem już cofnąć się do domu, kiedy wpadłem na genialny pomysł. Prawie biegnąc szedłem prosto przed siebie do miejsca, do którego mam nadzieję, że dobrze pamiętam drogę.

Na szczęście moja pamięć mnie nie myliła, a ja już po dziesięciu minutach stałem pod furtką i domem, który z każdej strony otoczony był drzewami, przez co ciężko było go dojrzeć. Miałem już dzwonić do dziewczyny, kiedy w drzwiach pojawił się dość wysoki mężczyzna przy kości. Spojrzał na mnie i delikatnie zmarszczył brwi.

-Moshimoshi.- Lekko przed nim się ukłoniłem, a on odwzajemnił mój gest nadal milcząc.- Czy Kodoku jest w domu?

-Hai.- Mężczyzna odwrócił się w stronę otwartych drzwi.- Kou! Jakiś chłopak do ciebie.

Poczułem jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec. Nie rozumiałem słów mężczyzny, ale sądząc po jego tonie, nie był zadowolony moją obecnością. Nagle zza niego zaczęła wyłaniać się szczuplejsza i nieco niższa sylwetka.

-Niby kto?- Dziewczyna stanęła obok ojca; z tego co podejrzewam.- To Tatsuo, mówiłam ci o nim.

-To ten, przez którego wróciłaś tak późno?

-Tak, to ten tato.

-Lepiej nie pokazuj go matce.

-Wiem, on jest tylko mój.

Widziałem jak dziewczyna zaczyna się śmiać, a razem z nią ojciec. Dopiero teraz zacząłem zauważać podobieństwo między nimi. Mieli takie same rysy twarzy, kształt ust czy oczu. Gdybym był bliżej, na pewno zobaczyłbym, że mają taki sam kolor tęczówek. Może i nie rozumiałem o czym rozmawiają, ale najwidoczniej nie było to nic złego, czyli nie muszę się martwić. Szczerze mówiąc, w głowie miałem wizję jak jej ojciec wiesza mnie na krzyżu i stawia przed domem na znak tego, że do jego córki nie można się zbliżać.

-Kimasu!

Dziewczyna pomachała do mnie, a w tym samym momencie furtka delikatnie drgnęła i się otworzyła. Widziałem jak jej ojciec całuje ją w czubek głowy, a w moja stronę posłał delikatny uśmiech i macha dłonią. Kiedy stanąłem obok Kodoku, on już siedział w samochodzie, a sekundę później odjechał.

-To twój ojciec?

-Tak. Ciesz się, że spotkałeś jego a nie matkę.- Dziewczyna delikatnie się do mnie uśmiechnęła.- A teraz nie stój tak na przejściu i wchodź do środka.- Spojrzałem wymownie na Hiro, który skakał po nogach dziewczyny.- On ma zaproszenie specjalne.

Kodoku weszła do środka, a zaraz za nią i ja. Jej dom był duży, jak na japońskie standardy. Z wielkiego holu przechodziło się do salonu, obok była kuchnia zapewne z jadalnią. Oprócz tego były też cztery inne pokoje, które za zamkniętymi drzwiami skrywały swoje tajemnice. Dziewczyna wskazała mi na kanapę. Od razu na niej usiadłem, a Hiro wskoczył na moje kolana.

Deus RidensOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz