-Albo mi się wydaje, albo horrory z roku na rok są coraz bardziej tandetne.
Spojrzałam na Tatsuo i dokładniej zaczęłam myśleć o jego stwierdzeniu. Ciężko mi się było z nim zgodzić, jednak biorąc pod uwagę, że im bardziej coś jest beznadziejne, tym bardziej mi się podoba, mógł mieć rację. W sumie od dawna nie obejrzałam czegoś, co nazwałbym złym, bądź nieudanym.
-Masz rację.- Dopiłam resztki zimnej kawy i wyrzuciłam puste opakowanie do kosza.- Poza tym nie uważasz, że sprzedaż mrożonej kawy w zimie powinna być zakazana?
-Biorąc pod uwagę, że dużo osób choruje jest to dobre rozwiązanie. Ale...- Mężczyzna na chwilę się zatrzymał i przytulił do swojego papierowego kubka, a na twarz założył piękny uśmiech, który odsłonił jego dołeczki w polikach.- Nie potrafiłbym zrezygnować z jej cudownego smaku, nawet przez zapalenie płuc.
Z kieszeni wyciągnęłam telefon i zrobiłam mu szybko zdjęcie. Suo oburzył się i zrobił obrażoną minę. Ja jedynie kiwnęłam ramionami i ustawiłam sobie to na tapecie. Przyłożyłam ekran pod twarz mężczyzny i chytrze się uśmiechnęłam.
-Co powiesz na to?
-Otóż to.- Tatsuo wyciągnął swoją komórkę i odblokował ekran. Na tapecie znajdowałam się ja z trzema gałkami lodów i miną, jakbym właśnie przed chwilą ujrzała samego Boga.- Nasze tapety są sobie równe.
-Skąd masz...
-Mam masę twoich dziwnych min w telefonie. To akurat należy do normalnych.
Spojrzałam na Suo, a po chwili na ekran telefonu. Jeżeli to należy do normalnych, nie chcę wiedzieć jakie są inne. Chciałam zacząć już z nim kłótnie o natrętne stalkowanie, kiedy usłyszałam jak ktoś do mnie dzwoni. Przeprosiłam mężczyznę i odebrałam połączenie. Po drugiej strone od razu rozległ się męski, lekko roztrzęsiony głos.
-Kodoku... mama się wybudziła.- Cicho odetchnęłam, jakby z ulgą. Tak naprawdę w ciszy świętowałam kolejne zwycięstwo nad notatnikiem.- Jest z nią coraz lepiej. Pamięta o wszystkim, ale dzień wypadku nadal gdzieś jej umyka. Lekarze mówią, że to przez szok, ale będzie dobrze. Już jest dobrze.
-Muszę was w końcu odwiedzić...
-Nie. Sama jesteś w szoku i narazie mieszkaj z tym chłopakiem, o ile za bardzo mu się nie narzucasz. Dom podobno został już posprzątany, więc to odpada nam z głowy.
-Właściwie zaczęłam szukać dla siebie jakiegoś niedużego mieszkania. Dzisiaj wieczorem idę oglądać jedno z nich.
-Czyli chcesz się wyprowadzić?
-Tak...- Na chwilę zamilkłam i cicho westchnęłam.- Tak będzie bezpieczniej dla mnie i dla was. A teraz wybacz, ale nie mogę za bardzo rozmawiać.
Rozłączyłam się z nim i od razu schowałam telefon w kieszeni. Chciałam wrócić do Tatsuo, jednak na chwilę zgubiłam go pośród tłumu. Dopiero dzięki potężnej sylwetce Ryūk'a zobaczylam, że Japończyk siedzi w pobliskiej restauracji. Doszłam do niego i z uśmiechem na twarzy usiadłam na przeciwko.
-Znalazłaś mnie?
-Nigdy cię nie zgubiłam.
-Raczej nie zgubiłaś mnie.- Bóg spojrzał na mnie z wyrzutem i zaczął wpisywać kolejne nazwiska do notatnika, a jego żółte oczy zaczęły mienić się czerwienią.- Chodźmy Ryūk'u potem do restauracji, będę fajnie, dużo jabłek!- Bóg zaczął zwijać się w wielki latający precel.- I gdzie są niby moje jabłka? Ja tutaj zaczynam wariować!
Spojrzałam na niego i wykorzystując nieuwagę Suo, kiwnęłam obojętnie ramionami. Shinigami łypnął na mnie spod byka i usiadł, a raczej zawisł obok mnie. Delikatnie się od niego odsunęłam, bo jego wykrzywione, kościste ramię, wbijało mi się bezlitośnie między żebra.
CZYTASZ
Deus Ridens
Mystery / ThrillerPokój panujący na świecie nigdy nie był trwały. Owoc niezgody pojawiający się między ludźmi, burzy ich poukładane życie bez skaz. Wystarczy tylko jeden człowiek, jeden notatnik i jedno jabłko. Pokój upada, a strach przejmuje kontrolę nad światem. Wt...