三十二

173 27 4
                                    

-Co to miało być?

Stanąłem przed N. i zgromiłem go spojrzeniem. Chłopak nawet nie oderwał się od swojej czekolady i niewielkich figurek. W dłoniach trzymał Kou, delikatnie głaszcząc przy tym jej włosy. Nie byłem w stanie się powstrzymać. Wyrwałem mu z dłoni miniaturkę dziewczyny i rzuciłem nią o ścianę. Po pokoju rozniósł się cichy dźwięk pęknięcia, a następnie kilka kawałków laleczki upadło mi pod stopy.

-A gdyby to była laleczka voodoo?- Chłopak zrobił gryza czekolady i podszedł do resztek zabawki.- Mógłbyś ją zabić, aż tak bardzo randka wam nie wyszła?

Podniosłem rękę do góry, a dłoń zacisnąłem w pięść. Kiedy miałem go uderzyć poczułem, jak ktoś w ostatniej chwili łapie mnie za ramię i opuszcza je w dół.

-To nie jest tego warte.- Kagawe odszedł ode mnie i usiadł na kanapie w kącie biura.- Dziewczyna jest niewinna, albo bardzo dobrze kłamie. Obstawiamy to pierwsze.

-Skąd możecie to wiedzieć?

-Podczepiłem pod nią wykrywacz kłamstw, jak siadałem.

-To nielegalne.- Podszedłem do swojego biurka i oparłem się o nie.- Do tego kiedy to zrobiłeś? One są ogromne.

-A ja mieszkam w Stanach, a nie Japonii. Zawsze będziemy krok dalej od was.- Near zaczął chodzić po pokoju, obijając się tym samym o ściany.- G-gdzie jest czekolada?

Widziałem jak ktoś z jego świty wybiega z biura. Ja nadal stałem oparty o biurko, oglądając jak chłopak przytula się do ścian i chodzi jakby na oślep po pokoju. Całe jego ciało zaczęło się trząść, a on sam zaczął cicho się śmiać. Razem z komendantem bacznie mu się przyglądaliśmy. Chłopak wyglądał jak obłąkany. Podeszła do niego jakaś dziewczyna, jednak on odepchnął ją, a ona upadła na ziemię. Podszedłem do niej i pomogłem jej wstać. Ona wyszeptała ciche podziękowania i od razu odsunęła się w kąt. Dokładnie w tym samym momencie do pokoju wbiegł mężczyzna i wcisnął w dłoń Near'a czekoladę. Chłopak od razu opadł na ziemię i wziął dużego gryza smakołyku. Następnie w dłoń chwycił swoją miniaturową podobiznę i przystawił ją do mojej figurki.

-Jesteś zbyt nerwowy, żeby być pomocnikiem Kiry. Zostajesz oczyszczony z zarzutów, a raczej ich części.

-To doprawdy łaskawe z twojej strony.- Prychnąłem i podszedłem do wieszaka, z którego ściągnąłem szary płaszcz i zarzuciłem go na swoje ramiona.- Biorę tydzień urlopu, a jak nie, to załatwię sobie zwolnienie lekarskie. Miłej zabawy w ciągłe błądzenie między kłamstwami.

Wyszedłem z swojego biura i od razu do uszu wsadziłem słuchawki, chcąc jak najszybciej zapomnieć o tym wszystkim. Nagle jednak poczułem jak ktoś łapie mnie delikatnie za ramię. Zatrzymałem się i odwróciłem za siebie. Przede mną pojawiła się dziewczyna, którą Near popchnął. Wyciągnąłem słuchawki i spojrzałem na nią pytająco.

-Coś się stało?

-Tak... znaczy nie.- Dziewczyna zrobiła się lekko czerwona, przez co dodała sobie jeszcze więcej uroku.- Chciałabym ci podziękować za pomoc i w ramach tego...- Zacięła się i wlepiła wzrok w różowe buty. Lekko śmieszyła mnie jej nieśmiałość.- Pójdziesz ze mną dzisiaj na drinka?

-Właściwie czemu nie.- Posłałem w jej stronę delikatny uśmiech.- Podasz mi swój numer?

-Tak.- Dziewczyna zaczęła dyktować mi numer, a ja szybko wpisałem go do telefonu.- Izanami.

-Tatsuo, ale możesz mówić mi Suo.

Dziewczyna kiwnęła głową i szeroko się uśmiechnęła. Następnie pomachała mi i skierowała się w stronę mojego biura, które chwilowo robiło za miejsce naszych spotkań. Cicho się zaśmiałem i ponownie włożyłem słuchawki do uszu, a potem po prostu zacząłem iść przed siebie. Za oknami było jeszcze jasno. Przeciskając się pomiędzy tłumem ludzi, myślałem o nowo poznanej dziewczynie. Miała bardzo delikatne rysy twarzy i piękne czekoladowe oczy. Do tego jej nieśmiałość i czerwone wypieki na twarzy sprawiały, że na mojej twarzy od razu pojawiał się uśmiech. Wyróżniała się na tle innych osób.

Mimo to nadal w sercu czułem smutek względem Kodoku. Między nami była ściana, której nikt nie chciał zburzyć. Znaliśmy się ponad pół roku. Razem mieszkaliśmy, spaliśmy czy spędzaliśmy każdą wolną chwilę. Jednak nadal staliśmy w tym samym miejscu. Do tego ściana zaczynała rosnąć z każdym dniem. Kou praktycznie przestała do mnie pisać, czy proponować jakieś wyjście. Czułem jak się oddalamy, czułem jak moja Samotność mi ucieka. Jej obecność w moim życiu znikała. Bałem się tylko, że w końcu całkowicie wyparuje, a ja zostanę na lodzie. Nieszczęśliwie zakochany Tatsuo... to było do przewidzenia.

Wyciągnąłem z kieszeni telefon i od razu wybrałem numer do niej. Od momentu naszego rozstania nie dawała znaku życia.

-Hej, wszystko u ciebie w porządku?

-Tak.- Dziewczyna była czymś rozbawiona. Słyszałam jak ktoś za nią cicho się śmieje, a ona wyraźnie nie ma ochoty na rozmowę.- Coś się stało, że dzwonisz?

-Tak. Idę dzisiaj wieczorem do jakiegoś pubu na drinka. Chcesz się ze mną zabrać?

-Niestety mam już zajęty wieczór.- Po drugiej stronie rozległ się męski śmiech, a chwilę potem Kou kazała mu się uciszyć, samej przy tym krztusząc się śmiechem.- Wybacz Suo, może innym razem?

-Nie ma sprawy.

Odłożyłem telefon z powrotem do kieszeni płaszcza. Nie chciałem słuchać tego, jak ktoś zajmuje moje miejsce. Podgłośniłem muzykę i mocniej ukryłem twarz w szaliku. Chciałem zapomnieć o otaczającym mnie świecie.

  ●●●  

-Witaj Izanami, jak mija tobie ten cudowny wieczór, nakrapiany tanim alkohole?

-Cudownie Panie Riggs. Dawno nie spędziłam tak miło czasu wolnego.

Oboje razem z kobietą wybuchnęliśmy śmiechem. Poprosiłem barmana o dolewkę, a ten wykonał moje polecenie. Upiłem kilka łyków whisky, próbując tym samym zablokować odruch wymiotny. Powinienem już dawno przestać pić, jednak tylko upicie się było dla mnie w tym momencie wyjściem z tragicznej sytuacji. Na szczęście obecność kobiety działała na mnie kojąco.

-Dlaczego ten gówniarz dzisiaj cię popchnął?

-Near?- Dziewczyna gorzko się zaśmiała i na raz wypiła całą zawartość szklanki.- Od dnia śmierci Mello, nie widzi nic poza jedyną rzeczą jaka po nim pozostała.

-Czekolada?

-Dokładnie. Dostaje nagłych ataków paniki i agresji. Jesteśmy w tym samym wieku, ale on nadal zachowuje się jak dzieciak z przedszkola. Jego intelekt go przerósł.

-Masz dwadzieścia sześć lat? Wyglądasz na o wiele młodszą.

-Uznam to za komplement.- Dziewczyna cicho zachichotała i niebezpiecznie przechyliła się do tyłu. W ostatniej chwili złapałem ją i uchroniłem przed upadkiem.- To chyba znak żeby nie pić więcej i wracać do domu. Zamówię taksówkę. Wątpię czy metro dowiezie mnie do Saitamy.

-Nigdzie nie musisz dzwonić. Przenocuje cię u mnie. Co ty na to?

-Biorąc pod uwagę moje zdolności manualne, to może być dobra opcja.

Podałem barmanowi gotówkę i podszedłem do drzwi, obok których stała Izanami. Dziewczyna złapała mnie za ramię, kiedy szliśmy ciemnymi alejkami w parku. Na szczęście moje mieszkanie nie znajdowało się daleko i już po kilkunastu minutach, i paru próbach upadku, byliśmy na miejscu. Wpuściłam dziewczynę do środka, przez co od razu została zaatakowana przez psa. Hiro skakał po niej, na co ona cicho krzyknęła.

-Odejdź Hiro.- Popchnąłem psa nogą, tym samym dając mu do zrozumienia, że ma odsunąć się od Izanami. - Na wprost masz sypialnie.

-Czyżby Pan Riggs od razu przeszedł do rzeczy?

-Jeżeli tego chcesz...

Dziewczyna niespodziewanie przysunęła się do mnie i wpiła w moje usta. Niewiele myśląc oddałem jej pocałunek. Z każdą chwilą, coraz większa ilość naszych ubrań opadała na podłogę. W pewnym momencie została na nas sama bielizna. Widziałem pożądanie w oczach Izanami, coś czego nigdy nie dostrzegłem w szarych tęczówkach Kodoku. Jednak teraz liczyła się kobieta przede mną, jej rozgrzane ciało i coraz zachłanniejsze pocałunki. Odsunąłem od siebie destrukcyjne myśli i skupiłem się na czymś o wiele przyjemniejszym. Nie mogę wiecznie być tylko tym, który daje.

Deus RidensOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz