257 34 2
                                    

Lekko poddenerwowany zarzuciłem na siebie bluzę i zacząłem szukać kluczy od mieszkania. Dopiero po kilku minutach poszukiwań zauważyłem, że wiszą wsadzone do zamka. Cicho westchnąłem i je wyciągnąłem. Miałem już wyjść kiedy pod moimi nogami pojawił się zaspany Hiro. Uśmiechnąłem się do niego i pogłaskałem szczeniaka po głowie.

Niecały tydzień temu przeprowadziłem się do własnego mieszkania. Znajdowało się kilka stacji metra od mojej pracy, jednak dzięki temu mieszkałem w spokojniejszej dzielnicy. Było tutaj cicho i mogłem odpocząć od zgiełku w centrum. Nie potrafiłem, jednak pogodzić się z całkowitą samotnością i dzień po przeprowadzce kupiłem psa. Po licznych łzach matki i pokrzepiających słowach ojca spędziłem pierwszą noc w mieszkaniu, które od ponad roku było kupione i przygotowane do zamieszkania. To nie tak, że nie potrafię odłączyć się od rodziców. Dzięki mieszkaniu w centrum, nie musiałem opłacać biletu miesięcznego w metro.

Przechadzałem się ulicami Tokio, w głowie układając plan dnia Kodoku. Według moich obserwacji, o czternastej powinna wysiąść z metra i tak jak codziennie pójść na kawę do kawiarni obok. Tam spędzi trzydzieści minut, a potem wyjdzie i znowu wsiądzie do metra. Nie zamieni słowa z nikim. Nawet kupując kawę będzie jedynie kiwać głową. Przez większość czasu trzyma w uszach słuchawki, a potem siada w tym samym miejscu i wpatruje się pustym wzrokiem w ludzi, którzy wracają z przerw w pracy. Jest strasznie przewidywalna.

Wszedłem do restauracji i stanąłem za Kodoku. Dziewczyna wskazała na kawę w karcie. Sprzedawca uśmiechnął się do niej i zaczął przygotowywać napój. Potem Kodoku chwyciła papierowy kubek i usiadła na tym samym krześle co zawsze.

-Co podać?

-Kawa.

Już po chwili chwyciłem kubek i podziękowałem bariście. A więc muszę to zrobić teraz, albo nigdy. Zacisnąłem dłonie w pięści, a w głowie zacząłem nucić jedną z swoich ulubionych piosenek. Odsunąłem krzesło i usiadłem obok dziewczyny. Początkowo ona na to nie zareagowała. Nadal trzymała kubek z kawą w powietrzu, wpatrując się przy tym w maszerujących ludzi. Dopiero kiedy położyłem swoją kawę na blacie delikatnie drgnęła, a następnie popatrzyła się na mnie, nawet nie odchylając głowy. Miała szare tęczówki, które wydawały się być strasznie matowe i bez życia.

- Anata no hi wa dōdeshita ka? [Jak mija pani dzień?]- Mój głos był dziwnie pewny, a moje dłonie nie drżały tak, jak na samą myśl o rozpoczęciu rozmowy z dziewczyną.

- Watashi wa shiranai... [nie znam...]

-To angielski?- dziewczyna delikatnie się skrzywiła i odwróciła w moja stronę. Pewnie chciała wymyślić już kolejną wymówkę, jednak jej przerwałem.- Bez angielskiego zginęłabyś tutaj. Tatsuo Shawn. Miło mi poznać.

Wyciągnąłem rękę i podałem ją dziewczynie. Możliwa posiadaczka Death Note'a mocno, a zarazem niechętnie ją uścisnęła.

-Lonely Hayes. Nie obrazisz się jak powiem, że niemiło mi ciebie poznać?

Dlaczego to akurat ja mam brać przymusowe urlopy, śledzić jakąś dziwaczkę i się z nią zakolegować? Czy naprawdę nikt inny, ktoś kto potrafi rozmawiać z ludźmi, nie mógł tego zrobić za mnie?

-Nie obrażę się. Sam zacząłem rozmowę i teraz ponoszę tego konsekwencje.

-Ta...

Dziewczyna ponownie usiadła naprzeciwko okna i w swoich dłoniach schowała papierowy kubek. Znowu podniosła go na wysokość swoich ust i od razu skupiłam się na ludziach za szybą.

-Studiujesz tutaj? Rzadko spotyka się w tej części miasta obcokrajowców.

-Mieszkam tutaj i także tutaj się urodziłam.

Deus RidensOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz