269 36 6
                                        

Opadłam twarzą na łóżko i cicho westchnęłam, byłam wyczerpana po dzisiejszym dniu. Jedyne o czym myślałam to wskoczenie w ciepłą piżamę, a następnie zanurkowanie pod kołdrę i sen. To wszystko jednak nie mogło stać się od razu.

Nagle poczułam jak ktoś dotyka mojej torby i zaczyna w niej grzebać. Od razu się podniosłam i wyrwałam rzecz z dłoni Shinigami'ego. Tym samym wywołałam u niego niepohamowany atak śmiechu. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem i razem z notatnikiem schowałam się w łazience. Zaraz po zamknięciu drzwi na klucz, odłożyłam Death Note'a na szafce, a twarz opłukałam zimną wodą. Oparłam dłonie na umywalce i wpatrywałam się w swoje niewyraźne odbicie na jej dni.

Nadal nie mogło do mnie dojść to, co stało się przez ten niecały tydzień. Byłam świadkiem śmiertelnego wypadku. Wtedy na ławce, w praktycznie centrum miasta, znalazłam Notatnik Śmierci. Prawdziwy. Tego samego dnia odnalazł mnie jego właściciel, który nie jest tylko wytworem mojej martwej wyobraźni, a czymś materialnym. Ma obsesję na punkcie jabłek i widzę go tylko ja. Chce odebrać mi notatnik, ale jednak tego jeszcze nie zrobił. On się ze mną bawi, jednak dlaczego bronię tego cholerstwa? Death Note dla nikogo nie okazał się zbawienny, a Bogowie Śmierci przynieśli tylko zamęt i zniszczenie. Ryūk zabił ostatniego właściciela dziennika, dlaczego nie miałby zrobić tego samego ze mną w chwili, kiedy go odzyska?

Odsunęłam się od umywalki i chwyciłam Death Note'a. Zaczęłam wertować kartki w poszukiwaniu jego imienia i nazwiska. Od dziwo wszystkie japońskie znaki zmieniły się na w zwykłe litery. Bez problemu mogłam wszystko odczytać. Ten dziennik nie jest tylko od zabijania. Jest dużo bardziej "rozwinięty" niż początkowo myślałam. W pewnym momencie zaczynałam jednak wątpić w to, czy w nim odnajdę to nazwisko którego poszukuję. Wtedy coś odtrąciło moją dłoń, a kartki zaczęły same się przewracać. W końcu się zatrzymały, a na czerwono zabłysły litery: Light Yagami. Po moim ciele przeszły dreszcze.

-Ryūk?

-Tak?

Pod drzwiami usłyszałam zachrypnięty głos boga. Musiał mnie albo podsłuchiwać, albo podglądać w dziurce od klucza. Zboczeniec i dziwak w jednym.

-Czy jeżeli ktoś został wpisany do notatnika, można to cofnąć?

-Mam gumkę.

-Co?

-Gumkę. Jeżeli wymażesz nazwisko osoby zapisanej ona ożywa, albo nie umiera, jeżeli jej czas śmierci jeszcze nie nadszedł.

-Czyli mogę ożywić każdego, kogo mi się podoba?

-Jego ciało nie może być spalone.

Zamknęłam notatnik i weszłam pod prysznic, uprzednio zatykając dziurkę od klucza kawałkiem papieru. Po szybkiej kąpieli założyłam na siebie nieśmiertelnego jednorożca i z Death Note'm w dłoni wyszłam z łazienki. Ryūk wisiał w powietrzu obok mojego łóżka z krzywym uśmiechem. W dłoni trzymał jabłko, w które wpatrywał się niczym w swoją kochankę.

-A jeżeli nie żyje od ośmiu lat?

-Zmartwychwstanie.

-Daj mi gumkę.

-Nie.

Shinigami wgryzł się w jabłko, a trochę soku spłynęło mu po kąciku szerokich ust. Na szczęście z każdym dniem, coraz bardziej przyzwyczajałam się do jego wyglądu i nie budzi we mnie tak wielkiego strachu, jak na samym początku.

-W takim razie sama sobie ją wezmę.

Podeszłam do Boga i wsadziłam dłoń do pasa, w którym było miejsce na notatnik. Zamiast upragnionej gumki, wyciągnęłam ogryzek od jabłka. Skrzywiłam się i wsadziłam go z powrotem. Bóg cicho się zaśmiał.

Deus RidensOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz