Czy coś się dzieje?

1.7K 58 70
                                    

Kendra powoli przeżuwała płatki z owocami, zrobione na wzór tych z magicznego rezerwatu, jednak nie smakowały aż tak dobrze. Salon w jej rodzinnym domu nie był wypełniony bibelotami, nie pachniał hemikaliami, był czysty, ale daleko mu było do przytulnej atmosfery chatki babci i dziadka, do której od tak dawna dążyła.

Była sobota.

Seth jeszcze spał, a mama kolorowała w swoim pokoju kolorowankę antystresową. Bardzo przeżyła ich wszystkie przygody, ale powoli, z dnia na dzień przestawała czatować na wszelkich włamywaczy, złodzieji i porywaczy. Nawet zdjęła łańcuch z drzwi.

Dziewczynka otrzymywała od dziadków SMS-y (Seth namówił ich na zakup starej komórki),czasami dłuższe listy. Wszystko wróciło do normy, jednak ona wciąż wyczuwała ciszę przed burzą. W każdym liście szukała informacji o zagrożeniu, w każdej rozmowie telefonicznej czuła drżenie głosów, po każdej informacji od brata czuła pewną niepewność... czy przypadkiem Seth nie kłamie żeby lepiej się poczuła.

"To już jest paranoja" - pomyślała, odkładając do zlewu oblepioną pojedynczymi płatkami miskę. "Muszę się jakoś odświeżyć... zapomnieć". A najlepszym sposobem na takie myśli były jednorożce.

Książki, rysunki, ryciny - wszystko to były majestatyczne jednorożce. Brat otrzymał kategoryczny zakaz wejścia do pokoju, by Kendra mogła bez wstydu czytać kolejne historie o mitycznych stworzeniach oraz przyklejać malunki na ścianach które przypominały jej o pewnej osobie...

O Paprocie.

Jeszcze ani razu się z nim nie widziała, ale dziadkowie mówili, że ma się dobrze. W to potrafiła uwierzyć, bo czy odważny, rezolutny Paprot miałby się czuć źle? No, chyba że za nią... tęskni. Na pewno tęskni.

Dziewczyna weszła do pokoju, licząc z nudów kroki, po czym usiadła ciężko na łóżku. Gorąco wpływało nawet przez zamknięte okno, ale Kendrze nie chciało się spóścić żaluzji. Pomyślała, że to jeden z takich dni, kiedy nic, absolutnie nic się nie chce robić. Nagle zadzwonił telefon.

- Mamo, odb... - ugryzła się w język. Nie chciała przeszkadzać rodzicielce, która pewnie miała w nocy te swoje koszmary. Szybko zeszła na parter i zobaczyła, że Seth, w piżamie i z poduszką w ręce odbiera słuchawkę.

- Cześć dziadku... auch (ziewnięcie) no, właśnie, wiesz, skąd ten dźwięk? Że co... czekaj... - chłopak przystawił sobie poduszkę do drugiego ucha, do którego nie przylegała słuchawka - o, lepiej, Więc co? Że magia... okej. Powiem Kendrze, bo widzę, że wstała. Mamie nic nie mówić? A, pewnie. Spoko. I tacie też? Tacie mogę?! Hłę hłe, to czarny humor, dziadku... okej. Pa.

Odłożył słuchawkę. Dziewczyna wpatrywała się w niego wyczekująco, tarmosząc swoją koszule nocną.

Seth rozłożył ręce w radosnym geście.

- Suprise! Wreszcie coś się zaczyna dziać!

Kendro, Masz Gościa! [Fableheaven FanFiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz