2.

2.1K 110 28
                                    

Następne dni minęły szybko.  

Severus został w tym czasie wezwany do Czarnego Pana jednak ten się po prostu nudził i chciał porozmawiać z kimś na poziomie. Tym oto sposobem zaliczył kolejną herbatkę u Wężowego Ryja.

Florence nie odzywała się do niego po tym jak zgłosiła się do eskorty Pottera a Severus obraził się na to. Nie zamierzała pierwsza wyciągać ręki kiedy ten musiał wszystko kontrolować i wszystko musiało iść po jego myśli.

Dlatego Severus siedział w swoim fotelu przed kominkiem, mając chwilę czasu wolnego pomiędzy zamieszaniem w kociołku i czytał książkę. Florence kręciła się po sypialni jednak zaraz usłyszał jak schodzi ze schodów.

Kolejna rzecz która się zmieniła przez te lata. Normalnie z nich zbiegała jednak z biegiem lat zrezygnowała z tego.

Snape podniósł na nią na chwilę wzrok jednak zaraz wrócił do swojej lektury. Nie zamierzał się odezwać.

- wychodzę. - mruknęła jedynie i skierowała się do drzwi. Severus chciał już ją wypuścić kiedy poczuł jak lewe przedramię go piecze.

- stój. - powiedział. Florence normalnie by go zignorowała jednak teraz odwróciła się do niego i momentalnie wyraz jej twarzy się zmienił.

Widziała męża który przyciskał dłoń do swojego mrocznego znaku schowanego za ubraniem.

- czego on chce? - spytała cicho i podeszła do niego. Severus pokręcił głową. Nie miał bladego pojęcia. Z reguły jego wezwania były czymś uzasadnione jednak to nie.

- nie wiem ale muszę iść. Uważaj na siebie kiedy będziesz leciała z dzieciakami - powiedział do żony. Florence kiwnęła głową i przytuliła się do męża. Severus objął ją mocno ramieniem. Teraz ich kłótnia nie była ważna.

- a ty nie daj się zabić. - powiedziała kiedy odsunęli się od siebie. Severus nachylił się nad nią i pocałował po czym każde pobiegło w swoją stronę.

.

.

.

Severus zbladł kiedy usłyszał rozkaz swojego Pana jednak nie miał wyboru.

Musiał to zrobić.

Miał tylko głupią nadzieję, że żaden z idiotów od Wężowego Ryja nie wpadnie na pomysł aby zignorować rozkaz który wydał im Snape.

.

.

.

Florence aportowała się przed dom na Privet Drive. Na podjeździe stał samochód z przyczepką do której był spakowany cały majątek Dursleyów. Dziewczyna sprawdziła zaklęcia wokół domu i weszła do środka.

Dom był pusty. Nie było nic oprócz ścian i podłóg. Jedynie kuchnia została jako tako wyposażona jednak tam również było pusto. Dziewczyna szła z różdżką przed sobą jednak zaraz usłyszała piskliwy głos Petunii.

- jeszcze to Dudziaczku. - powiedziała i zaraz Florence zobaczyła jak kobieta wciska synowi duży karton do rąk. Ten tylko kiwnął głową i zaniósł go posłusznie do samochodu mijając Florence bez słowa. Petunia, kiedy ją zobaczyła, ściągnęła usta jednak kiwnęła jej głową.

- pojawił się już ktoś po Was? - spytała Florence.

- w kuchni. - mruknęła kobieta i spojrzała z obrzydzeniem w stronę swojej ukochanej kuchni którą tak dopieszczała przez te lata.

Florence kiwnęła głową i poszła we wskazanym kierunku. Zaraz zobaczyła jak w kuchni siedzi wymięty Mundungus Fletcher z czerwonymi oczami i pije kawę a naprzeciwko niego, nieco podejrzliwie, przycupnął Harry który postanowił przypilnować starego pijaczyny aby ten nie wyniósł nic z domu. Jednak kiedy tylko zobaczyli dziewczynę spojrzeli na nią. Mundungus mruknął coś pod nosem a Harry wstał i podszedł do niej.

Ostateczna Bitwa(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz