Zakon po raz już ostatni znajdował się w pokoju życzeń. Ostatni trening wyglądał jednak zupełnie inaczej.
- stać w miejscu a nie się już rozchodzicie. - warknął Moody widząc, że ludzie zgodnie z przyzwyczajeniem, od razu szli na swoje miejsca w sali treningowej.
Zakon zatrzymał się zdziwiony i każdy spojrzał na aurora który stał podpierając się o swoją wielką laskę z Florence u boku. Dumbledore czaił się w cieniu za nimi.
Nie brał czynnego udziału w treningach tylko pozwalał innym zajmować się wszystkim. Doszedł do wniosku, że tak jest lepiej, młodsi byli zbyt skrepowani jego osobą, nadal budził w nich ten nieco niezdrowy podziw i chyba nawet strach.
Snape, który stał niedaleko Remusa, spojrzał na wilkołaka jednak ten nie miał pojęcia o co chodzi. Był równie zaskoczony co reszta nagłą zmianą planów.
Każdy czekał na wyjaśnienia jednak było za głośno, także Moody musiał walnąć kilka razy swoją laską w podłogę. Dopiero wtedy zamilkli a auror spojrzał na kobietę obok siebie.
- postanowiliśmy z Alastorem, że będzie dobrym pomysłem abyśmy dzisiaj zrobili coś innego. Zamiast normalnego treningu przeprowadzimy małą bitwę. Oczywiście żadnych zaklęć niewybaczalnych ani klątw które mogą zabić bądź skrzywdzić za mocno. Będziecie mogli używać zaklęć obronnych i każdego zaklęcia które pozwoli wam ogłuszyć bądź skrepować przeciwnika na tyle, że nie będzie mógł wstać i dalej walczyć. - zaczęła wyjaśniać Florence. Jednak nie była w stanie dokończyć tego co chciała bo każdy był rozemocjonowany.
Już nawet zaczęli dzielić się sami między sobą na drużyny. Całe podniecenie nie ominęło nawet tych starszych jednak oni w miarę potrafili się zachować bo tylko rozmawiali między sobą.
Florence spojrzała na Moodyego a ten zaraz walnął swoją laską w podłogę jednak zakonowi zajęło dłuższą chwilę uspokojenie się.
- chcemy was w ten sposób przygotować nieco na prawdziwą bitwę, żebyście zobaczyli na czym to polega. - kontynuowała Florence. Widziała jak Snape patrzył na nią ze zmarszczonymi brwiami nie będąc do tego przekonanym.
- jak będziemy podzieleni? - spytał Fred a George mu zaraz przytaknął. Z tłumu odezwało się kilka głosów zaniepokojonych podziałem. Flo uśmiechnęła się i wyjęła małe pudełko z kieszeni które powiększyła tak, że nie było większe niż zwykły karton po butach.
- w środku mam wstążki. Każdy podejdzie do mnie i wylosuje jedną. - wyjaśniła. Zamachała pudełkiem i spojrzała po ludziach wyczekująco. Czekała aż ktoś się wyłamie i podejdzie do niej pierwszy. Nic jednak nie zapowiadało tego żeby ktoś zamierzał do ruszyć. Jak wcześniej każdy był podekscytowany to teraz jakoś dziwnie zamilkli i jakby się odsunęli od Florence i pudełka.
Zaraz Remus ze Snapeam spojrzeli po sobie. Wilkołak wzruszył ramionami a Snape tylko kiwnął głową po czym podeszli do Florence.
Kobiecie nie uszedł uwadze fakt, że mężczyźni dziwnie ostatnio się do siebie zbliżyli i nawet zaczynali się rozumieć bez słów. Nie wiedziała czy powinna się cieszyć z tego powodu czy zacząć martwić.
Kobieta zdjęła wieko z pudełka a mężczyźni nie wiedzieli co mają o tym myśleć.
- wszystkie są białe. - mruknął cicho Snape widząc wstążki jednego koloru w środku.
- zobaczysz później o co chodzi. - odpowiedziała równie cicho tak aby nikt po za nimi nic nie słyszał. Severus zmarszczył nos i wziął jedną ze wstążek. Remus zaraz zrobił to samo i wrócili na swoje miejsce.
CZYTASZ
Ostateczna Bitwa(Zakończone)
FanfictionDruga część 'Decyzji' . . Druga wojna z Voldemortem trwa. Czarny Pan jest zdeterminowany wygrać jednak nie spodziewa się takiego odzewu ze strony światła. Jaką rolę będzie miał w tym Severus Snape? Czy będzie w stanie funkcjonować pomiędzy dwoma z...