27.

1.1K 85 42
                                    

Cały zakon siedział w sali życzeń i ćwiczył po raz kolejny w tym tygodniu.

Ostateczna bitwa zbliżała się wielkimi krokami.  Mieli nie cały miesiąc na zapięcie wszystkiego na ostatni guzik, wytrenowanie się na wojowników którzy mieli szanse z siłami Voldemorta.

Na treningach nie było już wesołych rozmów i wygłupów. Każdy skupiał się na walce, na swoim przeciwniku którego miał pokonać. Nawet te najmniej zaawansowane grupy dawały sobie na tyle radę, że byłyby już teraz w stanie odpierać atak mniej uzdolnionych w boju przeciwników.

Jedynie Snape wraz z Harrym zajmował jeden kąt i ćwiczył z nim biorąc sobie za punkt honoru, nie danie chłopakowi zginąć przy pierwszej lepszej okazji. Nie powiedział tego jeszcze na głos ale Potter robił ogromne postępy i dochodził do wniosku, że jeszcze trochę i będzie w stanie zmierzyć się z Voldemortem w ostatecznym starciu.

Tonks jako jedyna nie walczyła tylko chodziła między wszystkimi i dawała im drobne wskazówki jako, że w tym momencie bardziej się toczyła aniżeli chodziła.

Syriusz cieszył się jak małe dziecko, że może opuścić swój dom i wreszcie pobyć z ludźmi. Remus, który z nim walczył, był mniej zadowolony z tego faktu jako, że Blacka rozpierała energia to też wilkołak obrywał co jakiś czas.

Florence pokazywała jak powinni wykonywać poprawnie skomplikowane zaklęcia.

Bill został wzięły pod swoje skrzydła przez samego Moodyego i teraz od niego dostawał wycisk jakiego nie spodziewał się po starym aurorze.

Lawrence który sparował się z Charliem, bardziej był zajęty rozmową z nim niż rzeczywistą walką. Bill nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jego brat zachowuje się dziwnie przy Larrym który co chwila go rozśmieszał i stał zbyt blisko niego.

Jednak Weasley nie mógł zbyt długo o tym rozmyślać bo zaraz usłyszał krzyk Snapea i ciszę która zapadła wokół nich.

Florence, która nawet nie walczyła, oberwała jakimś zaklęciem przez które wyleciała w powietrze i walnęła z całej siły w ścianę. Draco, który był niej najbliżej, jako pierwszy znalazł się przy swojej chrzestnej która była nieprzytomna. Zaraz znalazł się przy niej Snape wraz z Lawrencem.

Obydwoje byli przerażeni a zwłaszcza Larry który jako jedyny wiedział, że była w ciąży i coś mogło stać się dla dziecka. Severus już wyciągał różdżkę aby sprawdzić co się stało dokładnie jego żonie jednak szybko powstrzymał go Larry.

Dobrze wiedział, że jak ten tylko rzuci zaklęcie sprawdzające to dowie się, że Flo spodziewa się dziecka które miało być przecież tajemnicą.

- jeżeli dobrze pamiętam to ja jestem magomedykiem a nie Ty. Daj mi się nią zająć. - powiedział w miarę łagodnie. Snape kiwnął głową i dał dla znienawidzonego Larryego działać w sprawie jego żony.

Mężczyzna ukucnął nad nią i położył jej rękę na brzuchu a drugą zaczął machać różdżką nad jej głową mamrocząc przy tym zaklęcia. W sali panowała cisza i patrzyli jak ten zajmuje się siostrą.

Snape jednak nie mógł się na tym skupić kiedy zobaczył, że ręka Lawrencea była dziwnie wysoko na jej brzuchu który zawsze był płaski.

Dla Severusa wydawało się, że wszystko trwa wieki kiedy w końcu kobieta otworzyła oczy. Na początku była zdezorientowana jednak zaraz szybko zrzuciła ze swojego brzucha rękę brata co tylko dało dla Snapea kolejne pytania.

Wszyscy odetchnęli z ulgą widząc, że nic się jej nie stało.

Larry schował już różdżkę do kieszeni i pomógł siostrze usiąść pod ścianą. Widziała jak każdy patrzył się na nią z ulgą na twarzy.

Ostateczna Bitwa(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz