17.

1.3K 85 22
                                    

Kiedy tylko Draco wrócił do domu wraz z Hermioną, nie uszedł uwadze Severusa ani Florence fakt, że obydwoje byli zarumienieni i patrzyli na siebie ukradkowo z zawstydzonym uśmiechem.

Jak Florence tylko cieszyła się w środku, że w końcu doszli do porozumienia w związku z tym co czują, bo już powoli miała dosyć tych ciągłych monologów Hermiony na temat Dracona w pracowni, to tak Snape myślał w jaki sposób ubić tę dwójkę żeby nie wsadzili go do Azkabanu za morderstwo. Chciał po prostu pomóc w selekcji naturalnej i zabić to zanim złoży jaja. Jednak zaraz wzdrygnął się na samą myśl, że ta dwójka mogłaby myśleć o składaniu jaj i samym procesie ich powstawania.

Jedynie Ron stał w kącie salonu i patrzył z nienawiścią na Malfoya który jak gdyby nigdy nic poszedł do stołu i wziął sobie ciastko.

- jak słodko.

- będę rzygał. - mruknął Snape równo z Florence. Spojrzeli na siebie i wywrócili oczami słysząc tak różne zdania na temat Draco i Hermiony.

- co jest w tym słodkiego? Czy Ty wiesz co będzie jak Lucjusz się dowie, że jego synalek zdecydował się prowadzać z kimś takim jak Granger?

- jakoś nie przeszkadzało Ci to kiedy zacząłeś być ze mną. - powiedziała Florence a Snape prychnął pod nosem.

- to zupełnie co innego.

- nie prawda. Byliśmy w podobnej sytuacji. - odparła zaraz pewnie. Severus patrzył na nią i na Draco który stał obok Granger rozmawiając o czymś cicho.

- myślisz, że jej powiedział? - spytał zmieniając zupełnie temat. Flo uniosła pytająco brew nie mając pojęcia o czym ten do niej mówi. Spojrzał na nią wymownie a ją dopiero oświeciło.

- sądzę, że tak. Draco wygląda spokojniej jednak Hermiona nieco przygasła. Dobrze, że jej powiedział. Może da radę mu jakoś pomóc, nie będzie w tym sam. - odparła w końcu Florence i położyła głowę na piersi męża. Snape o dziwo nie odtrącił jej pomimo tego, że znajdowali się wśród ludzi tylko objął ja niedbale ręką.

- nie martw się tak o niego. Da sobie radę. Nie lubię Granger ale sądzę, że jak Dracon miał wybierać to dobrze wybrał. - mruknął Snape niechętnie przyznając się do tego, że jego chrześniak mógł trafić gorzej niż Panna-Wiem-To-Wszystko.

Florence cicho się zaśmiała i spojrzała na Draco który właśnie oberwał za coś od Hermiony w ramię.

- naprawdę przypominają mi nas. - powiedziała i tylko odpowiedziało jej prychniecie ze strony Snapea.

.

.

.

Severus krążył po salonie czując się jak skończony debil kiedy tak patrzył na karton który leżał na kanapie.

Co on sobie myślał? Skąd w ogóle przyszedł mu do głowy pomysł, że będzie to dobry pomysł? Musiał się walnąć w łeb, tak, to na pewno to. Inaczej nigdy nie podjąłby takiej decyzji. Chyba. Przecież nie mógł mięknąć na starość. To było do niego niepodobne. Severus Snape nie ulegał ludziom.

Miau!

Snape zatrzymał się gwałtownie i spojrzał w stronę kartonu.

- zamknij się bo cię utopię. - warknął i znowu zaczął krążyć po salonie kiedy o mało co nie zabił się o Yen która to zakradła się do niego.

- patrz gdzie łazisz. - warknął Snape na skrzatkę. Ta założyła ręce na piersi i spojrzała na swojego pana z przypadku.

- to Ty łazisz jak skończony idiota w kółko. Dobrze wiesz, że Pani się to spodoba. - odparła spokojnie i poszła do kuchni.

Ostateczna Bitwa(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz