30.

1.2K 78 19
                                    

- czy ty zdurniałaś do reszty?! - wrzasnął Lawrence.

Gdzieś za nim jakaś szklanka stojąca na blacie rozprysnęła się w drobny był. Był wściekły i tylko cudem jeszcze nie rozniósł domu.

Florence prychnęła, odrzuciła wściekle czerwone włosy na plecy i wyszła z kuchni bez słowa. Jednak i tak słyszała ciężkie kroki brata za sobą.

- nie odchodź jak do Ciebie mówię! - krzyknął ponownie. Flo zatrzymała się w pod schodami i spojrzała na brata.

- Ty nie mówisz tylko krzyczysz. Jak zaczniesz mówić to wtedy może będę Cię słuchała. - odparła w miarę spokojnie i już stawiała stopę na stopień schodów kiedy poczuła jak podrywa się z ziemi po czym zostaje nieco brutalnie przełożona przez ramię Larryego.

- puszczaj mnie do cholery! - wrzasnęła jednak ten nie robił sobie nic z tego i tylko poniósł ją do salonu. Kobieta wierzgała się jednak nie miała szans z bratem który trzymał ją naprawdę mocno. Była zła na niego, na to, że poniósł ją jak szmacianą lalkę oraz na fakt, że nie pomyślała o tym żeby po prostu go ogłuszyć.

Jednak było już za późno na jakiekolwiek działania bo zaraz została posadzona w fotelu.

Flo spojrzała wściekła na brata który stał nad nią. Nieco się cofnął kiedy zobaczył, że również jej oczy zrobiły się czerwone jednak zaraz na nowo zrobił groźną minę i założył ręce na piersi.

-czego Ty ode mnie chcesz? - warknęła na niego widząc, że nie odpuści jej. Miała ochotę uciec jednak wiedziała, że ten zaraz ją złapie i na nowo usadzi w fotelu jak niegrzeczne dziecko które nie rozumiało, że kara w kącie się jeszcze nie skończyła.

- jakbyś nie wiedziała. Czemu to zrobiłaś? - spytał już nieco łagodniej chociaż nadal w jego głosie słychać było chłód. Zaraz usiadł naprzeciwko Florence żeby nie czuła się przytłoczona tym jak stał nad nią w pozie surowego ojca.

- niby co zrobiłam? - odparła w końcu. Tym razem to Larry prychnął. Irytowała go jak nic innego kiedy grała idiotkę zamiast po prostu przyznać się, że źle zrobiła.

- powiedziałaś mu o dziecku. Czy ty do reszty zdurniałaś? Miałaś zachować dziecko tylko dla siebie a wystarczyło, że zrobił minę zbitego psa i jesteś gotowa mu wybaczyć to co Ci zrobił!

- to jest moje życie i moja decyzja. Nic Ci do tego. Nie potrzebuje twojej pomocy! Potrafię sama zadbać o siebie!

- to w takim razie po co tu jeszcze jesteś skoro mnie nie potrzebujesz?! - wrzasnął wściekły Larry jednak kiedy zobaczył zszokowaną minę Florence dotarło do niego co właśnie powiedział.

Kobieta raptownie zmieniła kolor z czerwonego na biały. Wyglądała jakby właśnie dostała w twarz. Mężczyzna był już przygotowany na atak furii z jej strony jednak zamiast tego otrzymał spokojną odpowiedź nasiąkniętą jadem i żalem.

- jeżeli tam bardzo Ci przeszkadzam to mogę sobie pójść. Nie muszę z tobą mieszkać. Jednak zanim się wyprowadzę chce żebyś wiedział jedno. Powiedziałam o ciąży dla Severusa tylko dlatego, że spędziliśmy ze sobą wiele lat i zasługuje na prawdę. Zresztą, sam się wszystkiego domyślił. Ja tylko to potwierdziłam. Jest ojcem tego dziecka. Nie będę krzywdziła go tylko dlatego, że nie chce znać jego ojca. Dziecko powinno mieć ojca. Bitwa zbliża się wielkimi krokami. Zostało nam ledwie kilka dni normalnego życia. Nie wybaczyłabym sobie gdyby Severus zginął podczas walki nie wiedząc o dziecku. A teraz jeżeli nie masz nic przeciwko, pójdę do siebie i się spakuję. Daj mi pół godziny i zniknę. - powiedziała spokojnie nie spuszczając wzroku z Lawrencego nawet na moment.

Ostateczna Bitwa(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz