8.

1.7K 89 20
                                    

Hermiona weszła do swojej wieży prefektów naczelnych i od razu opadła zmęczona na kanapę przed kominkiem. Usłyszała fuknięcie irytacji od strony fretki, kiedy to przez przypadek szturchnęła go w łokieć a ten zrobił kleksa z atramentu.

- uważaj Granger. Może i Trelawney jest szurnięta ale nie znosi jak oddaje się zaświnione prace. - warknął i zaraz pozbył się kleksa zaklęciem.

Hermiona spojrzała na Malfoya nie mogąc uwierzyć jakim cudem Dumbledore wybrał go na prefekta naczelnego. Niby tłumaczył się tym, że w ten sposób chłopak będzie miał lepszą pozycję w swoim domu, jednak ona miała teorię, że dyrektor chciał jej po prostu dopiec.

- oj przestań. Jestem wykończona. Nie muszę jeszcze Ciebie słuchać. - warknęła i wyrzuciła nogi przez siebie które niemiłosiernie bolały ją od stania.

Odkąd profesor Snape zniknął wraz z Florence musiała zajmować się wszystkimi eliksirami które były na jej poziomie, czego w efekcie nie posiadali prawie żadnych silnych eliksirów uzdrawiających a ona sama wracała dopiero późnym wieczorem bądź w nocy.

Draco spojrzał na Granger i na chwilę przerwał swoje wypracowanie

- mówiłem, że mogę pomóc ale jeżeli jesteś taka uparta to nie moja wina.

- nie chce potem słuchać Snapea, że wpuściłam do jego pracowni kogoś kto nie miał na to pozwolenia.

- mam dostęp do całych ich komnat. - odparł i widząc jak pytające spojrzenie zaraz wyjaśnił. - przecież jestem ich chrześniakiem.

Granger kiwnęła głową i się zamyśliła a Malfoy wrócił do swojego wypracowania dla szurniętej wieszczki. Już nie wiedział co ma wypisywać z gwiazd więc po prostu wpisywał różne nieszczęścia i katastrofy ale czasami wplątał jakiś słoneczny dzień żeby nie było zbyt posępnie, nawet jak na standardy Trelawney. Już był w trakcie zapisywania nieszczęścia na wtorek kiedy to ktoś spali mu włosy, kiedy to odezwała się Hermiona.

- myślisz, że wrócą?

Draco spojrzał na dziewczynę która była schowana cała w swojej burzy loków. Nie znosił tych kudłów bo nigdy nie wiedział czy akurat mówi do niego czy do siebie bo nie widać było jej twarzy.

- kto? Snape z Florence?

Hermiona kiwnęła głową i spojrzała na chłopaka.

Już kilka dni temu odkryła, że jak była z nim sama to potrafił normalnie z nią rozmawiać i nie pluł jadem. Oczywiście jak mijali się na korytarzu to musieli grać i obrzucać się wyzwiskami żeby nikt niczego nie podejrzewał, jednak aż tak nie przeszkadzało im swoje towarzystwo.

Malfoy odłożył wypracowanie na dobre i wzruszył ramionami.

- nie wiem. Sądzę, że jakby Snape był sam to już dawno rzuciłby to w cholerę i gdzieś się zaszył jednak jest Florence. Nie wiem czy zauważyłaś ale on zrobi wszystko żeby ona była bezpieczna nawet jeżeli będzie to oznaczało, że jemu coś się stanie. - odparł w końcu powoli.

Nie do końca był pewny czy może i czy powinien rozmawiać z Granger na temat swojego chrzestnego który czasami nawet i Malfoya przerażał.

- widzę jak na nią patrzy jednak nie sądzisz, że to go zgubi? Takie ciągłe robienie wszystkiego aby ona była bezpieczna? Przecież on czasami nawet nie zwraca uwagi na to, że jemu coś się stanie. Pamiętasz jak na piątym roku Neville wysadził kociołek? - spytała a Draco niechętnie kiwnął głową.

Neville źle dodał składniki co doprowadziło do wybuchu tak, że musieli paść na ziemię na hasło Snapea jednak wtedy była również z nimi Florence, która weszła po coś do męża i nie zauważyła, że coś się dzieje złego. Severus zerwał się z ziemi i w ostatniej chwili rzucił ją na podłogę a sam oberwał szczątkami kociołka i eliksiru tak, że sam wylądował na blisko dwa tygodnie w skrzydle szpitalnym.

Ostateczna Bitwa(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz