20.

1.4K 86 31
                                    


Jako, że dzisiaj jest dzień dziecka, to nowy rozdział się należy :)

.......

Przez kolejne dwa dni każdy myślał gorączkowo nad planem bitwy.

Wszyscy chcieli być tym który to wymyśli najlepszy plan który spodoba się dla Snapea. Nawet Severus nie karcił uczniów którzy zajmowali się wszystkim innym ale nie eliksirami. Wiedział, że ich pomysły, może i głupie, były im potrzebne aby mieli z czego stworzyć plan kontrataku.

Nadal nie mógł się przyzwyczaić do widoku Stelli przy stole nauczycielskim obok jego Florence która praktycznie nie odstępowała kobiety na krok. Uczniowie wiedzieli jedynie, że jest nową bibliotekarką która uczyła się w Beauxbatons. Stąd jej nieznajomość Hogwartu i ciągłe gubienie drogi nawet do swojego pokoju.

Styczeń powoli dobiegał końca, nie mieli dużo czasu do ostatecznej bitwy i dlatego kolejne zebranie zostało zwołane ledwie trzy dni po ostatnim z zamiarem ustalenia planu walk zakonników.

Znowu mieli przed sobą makietę zamku z rozstawieniem wszystkich ludzi Voldemorta w kolorze czerwonym i białym wężem. Zakonnicy byli niebiescy i chwilowo stali w jednej kupie w miejscu, gdzie powinno być jezioro.

- nie mamy tylu ludzi żeby stworzyć trzy grupy które będą mogły atakować. Zostaje nam bronienie się z zamku. - zaczął Charlie patrząc na makietę i widząc znacznie mniejszą liczbę niebieskich figurek od czerwonych.

- nie musimy w ogóle wychodzić z zamku. Będziemy bronili tylko jego murów. Nie będziemy wychodzić na błonia. - powiedziała Hermiona. Snape kiwnął głową i wrzucił wszystkie figurki zakonników do zamku. Niechętnie to przyznawał ale zaczął powoli przyzwyczajać się do Granger i nie traktował jej już jak najgorszego robaka. Nawet nie krytykował jej na każdym kroku a ostatnio nawet pochwalił jej eliksir za co miał ochotę przytrzasnąć sobie łeb drzwiami.

- co dalej? - spytał Snape patrząc po zakonie. W głowie miał już swój plan jednak chciał wiedzieć co oni wymyślili.

- jezioro jest nietknięte. Voldemort go nie obstawił a za nim jest las. Mam kilka małych smoków które można dosiąść. Możemy zaatakować nimi. - zaproponował Charlie. Moody prychnął coś pod nosem wiedząc jak groźne są smoki. Już kiedyś o mało co jeden go nie zwęglił.

- jak tylko zobaczą smoki to postawią nad sobą tarcze. Nie dosięgniecie ich. - zauważyła Florence. Charlie spojrzał na Snapea który przytaknął żonie.

-jeżeli dałoby radę załatwić mugolską broń, granaty. Moglibyśmy rzucić na smoki i siebie zaklęcie maskujące. Będzie ciemno, zanim śmierciożercy zorientują się skąd leci na nich atak już dawno wielu będzie martwych. - powiedział Remus. Tonks uśmiechnęła się do męża wiedząc, że to jest dobry pomysł.

Snape zmarszczył nos ale zaraz machnął różdżką w stronę makiety nad którą od strony jeziora pojawiły się smoki.

- grupa od strony wzgórza i lasu zostanie rozproszona. Co z tą od miasteczka? Jest tam duży most. - spytał Snape. Zaraz jednak i na to mieli odpowiedzieć.

- założyły na most ładunki. Kiedy będą próbowali się tu dostać to go wysadzimy. Będziemy tylko musieli poczekać aż jak najwięcej z nich znajdzie się na nim. - zaproponował Kingsley.

Bliźniacy uśmiechnęli się słysząc, że zapowiada się niezły pokaz.

Snape znowu machnął różdżką w stronę mostu który nieco się zaświecił co miało sugerować, że się pali.

- mamy z głowy większość wilkołaków i wampirów. Co z resztą? Olbrzymy? - spytał Snape patrząc znowu po zakonie. Przez chwilę milczeli a ten zaczął myśleć, że już się wypalili i nie mają więcej pomysłów.

Ostateczna Bitwa(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz