prolog - 1.

3.7K 113 37
                                    

Czas ruszyć z kolejną częścią przygód Severusa i Florence. Tym razem cała historia będzie o wiele bardziej rozbudowana jednak mam nadzieję, że i tak wam się spodoba.
Taki tam mały prezent na Walentynki dla tych samotnych i tych trochę mniej :)
Miłego czytania! 
........................................

Florence otworzyła oczy i spojrzała w bok, jak robiła to od wielu lat.

Tym razem jednak nie napotkała po drugiej stronie łóżka nikogo.

Przeciągnęła się i wstała. Zarzuciła na siebie swój cienki szlafrok i wyszła z sypialni.

Jak zwykle minęła pokój dziecięcy który był zamknięty na klucz i zeszła na dół do salonu. Przywitała się ze skrzatką która właśnie wychodziła z pracowni z pustą filiżanką po kawie i weszła do środka.

W pracowni unosił się lekki dym który zabarwiał całe pomieszczenie na zielono. Słychać było ciche bulgotanie. Florence uśmiechnęła się widząc pomiędzy regałami z ingrediencjami, czarny i wysoki kształt.

- miałeś nie ruszać tego beze mnie - odezwała się a Severus spojrzał na nią.

Postarzał się przez te wszystkie lata jako szpieg i podwójny agent pod dwoma panami jednak nadal miał błyszczące, czarne oczy które tak w nim uwielbiała. Dorobił się małych zmarszczek wokół oczu i ust, włosy pozostały czarne jednak po tylu latach stania nad kociołkiem zrobiły się nieco tłustawe i zlepione w strąki pod koniec dnia. Sama jego postura również uległa zmianie. Nadal poruszał się z gracją jak za swoich młodych lat, jednak nie był już taki kościsty. Nadal był chudy jednak poprzez krojenie i mieszanie swoich eliksirów dorobił się mięśni.

- wydawałaś się być zmęczona po nocy. - odparł i zobaczył że Florence oblała się nieco rumieńcem. Nigdy nie była jakąś cnotką zwłaszcza po tym co wyczyniała z nim w sypialni i nie tylko, potrafiła rozmawiać na każdy temat jednak zawsze kiedy Snape mówił jej o tym, musiała się zmieszać bądź zarumienić.

- co robisz? - spytała chociaż dobrze znała eliksir. Severus również to wiedział jednak to był ich codzienny rytuał. Kilka głupich pytań które tak lubili.

- Veritaserum. Dumbledore prosił o kociołek. - odparł i zamieszał w kociołku. Florence kiwnęła głową i rozejrzała się po pracowni. Na drugim stoliku, naprzeciwko Severusa, który zwykle ona zajmowała, stał kociołek oraz leżały składniki do eliksiru Wiggenowy.

- po co mu to? - spytała. Snape uniósł na nią wzrok.

- mówi, że chce mieć zapas jednak pewnie planuje już coś a jako, że jesteśmy tylko jego najbardziej zaufanymi ludźmi to dowiemy się o tym ostatni. - mruknął nieco ironicznie.

Irytował już go Dumbledore i jego niemówienie mu wszystkiego. Jednak nie mógł od niego odejść po tym jak stary czarodziej złożył mu propozycję, a raczej groźbę nie do odrzucenia.

Flo kiwnęła głową i transmutowała swój szlafrok po czym wzięła się do pracy.

Dumbledore chciał mu kiedyś przydzielić kogoś do pomocy jednak ten twardo powiedział, że jedyną osobą którą toleruje w swojej pracowni jest jego żona. I tak o to tym sposobem już od tylu lat pracują razem.

-zjedz chociaż śniadanie. - mruknął wiedząc, że ta zeszła tu od razu z sypialni. Jednak pokręciła głową tak, że burza brąz loków wleciała jej do oczu.

- nie jestem głodna. Później. - odparła i włączyła ogień pod kociołkiem. Severus przed chwilę patrzył na swoją żonę jak bierze się za krojenie i odmierzanie składników.

Ostateczna Bitwa(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz