23.

1.3K 80 39
                                    

- brawo Harry! - krzyknęła Florence widząc jak chłopak wreszcie pokonał Rona w pojedynku. 

Większość zaczęła bić brawa dla Pottera. Cieszyli się widząc, że ich nadzieja podczas ostatecznego starcia robiła postępy i już udawało mu się wygrywać pojedynki. Niby był to tylko Weasley ale zawsze coś. Nie można było wymagać nie wiadomo czego na samym początku. Nikt od niego nie wymagał aby był w stanie pokonać Florence czy nawet Dumbledora gdzie najlepsi nie dawali sobie z nimi rady.

- banda debili. To tylko durny Weasley. Zmierz się z kimś kto jest przeciwnikiem a nie workiem treningowym. - warknął jakże optymistycznie Snape który stał za żoną i jako jedyny nie podzielał zachwytu reszty zakonników. To był tylko Ronald który był prawie, że tak beznadziejny jak Goldstein który wywal się przez własne nogi.

- ale mi się udało. Wygrałem. - powiedział Harry słysząc Snapea który nawet w momencie jego triumfu musiał go zgnoić. Ludzie zaczęli się rozchodzić i wracać do swoich zajęć, woląc nie wchodzić w drodze dla mistrza eliksirów.

- Potter, nie udawaj idioty bo aż tak durny nie jesteś. Dobrze wiesz, że to nie było nic wielkiego. Walcz z kimś lepszym. - powiedział już spokojnie Severus. Może i nie lubił tego dzieciaka jednak naprawdę, ostatnie czego chciał to zdrapywać jego truchło z posadzki zamku kiedy to Voldemort go zabije a ich ostatnia nadzieja na wygranie wojny umrze wraz z nim.

- to niby z kim mam walczyć? Nie mogę z Florence bo z nią nikt nie wygra więc to bez sensu. - odparł nieco zirytowany Harry. Snape uśmiechnął się, co nie spodobało mu się jednak było już za późno aby cofnąć to co powiedział.

- będziesz walczył ze mną. Ustaw się. - warknął na niego.

Severus wygrzebał swoją różdżkę i machnął nią na Pottera który wyglądał jak spetryfikowany. Chłopak spojrzał na Florence szukając w niej jakieś pomocy jednak ta kiwnęła tylko głową, pokazując mu, że zgadza się z tym co mówi jej mąż. Snape może i bywał ostry jednak widziała jak za czasów pierwszej wojny trenował śmierciożerców. Bali się go, jednak potrafił ich wytrenować jak nikt inny.

- nauczę cię jak się bronić, atakować żeby nie zginąć. - powiedział Snape i posłał w jego stronę jedną klątwę którą Potter odbił jednak niedbale.

Florence widząc, że będą radzić sobie dobrze, poszła dalej pomagać innym w swoich ćwiczeniach.

Severus pozbył się swojej peleryny aby nie krępowało mu ruchów.

- musisz trzymać mocniej i pewniej swoją różdżkę. Za mocno Ci drga i dlatego nie wychodzi Ci nic. Złap ją porządnie. - polecił Snape a Potter zrobił to co mu kazał. Od razu wyglądało to lepiej, Harry poczuł jak powinna leżeć mu w ręku różdżka którą miał od tylu lat.

- przygotuj się. Będziesz się chwilowo bronił przed moim atakiem. - powiedział Severus i zaczął posyłać powoli klątwy w jego stronę. Harry raz lepiej, raz gorzej bronił się jednak na pewno wychodziło mu to o wiele lepiej niż na początku.

Snape może i tego po sobie nie pokazywał jednak był pod wrażeniem, że tak szybko chłopak załapał o co chodzi i dawał radę odpierać większość jego ataków.

- rób dalej to samo, jednak tym razem spróbuj mnie atakować. Nie mówię, że Ci się uda mnie dosięgnąć jednak musisz nauczyć się bronić i atakować jednocześnie. Na polu bitwy musisz być wszechstronny. - powiedział Severus i zachęcił Pottera aby ten go zaatakował.

Harry przez chwilę nie wiedział czy to nie jest jakiś podstęp jednak doszedł do wniosku, że Snape może i jest dupkiem ale jest dobrym nauczycielem. Przynajmniej jeżeli chodziło o walkę. Chłopak na początku atakował niepewnie jednak w końcu się przemógł i wymieniał się ze Snapeam klątwami które każdy z nich odbijał lepiej bądź gorzej jednak w końcowym efekcie, żadna klątwa nie dosięgnęła Harryego.

Ostateczna Bitwa(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz