37.

1.3K 85 107
                                    

Severus rzucał zaklęcia na osłonę zamku.

Wiedział, że nie ma sensu się ograniczać to też robił wszystko aby zniszczyć barierę która dzieliła ich przed wejściem na błonia.

W końcu i tak mieli zaatakować a ociąganie się nie miało większego sensu. Wcześniej czy później i tak by się przebili.

Zaklęcia trzaskały w tarczę rozpostartą nad Hogwartem. Z każdej strony słychać było tylko huki jakby ktoś wystrzeliwał z dziesiątek armat na raz.

Na początku wydawało się im, że ich działania są bezcelowe bo wyglądało to tak jakby każde zaklęcie po prostu sprawiało dużo huku jednak nie było żadnych efektów. Dopiero po chwili zauważyli, że w kopule nad zamkiem zaczęły robić się dziury.

Bella stojąca za nim pisnęła głośno widząc to. Zaklęcia waliły z coraz to większą siłą aż wreszcie cała tarcza padła roztrzaskując się jak wielkie lustro. Kiedy zaklęcia padły słychać było huk o wiele silniejszy niż to było podczas ich niszczenia aby zaraz zapanowała cisza.

.

Zamek wydawał się być dziwnie cichy. Nie było żadnych krzyków przerażenia, biegania z paniką po korytarzach. Wszyscy stali w oknach i patrzyli jak ich osłona powoli słabła aby wreszcie paść jak domek z kart. Nie byli już chronieni w żaden sposób przed śmierciożercami.

Byli teraz zdani na siebie.

.

Ciszę wśród śmierciożerców przerwał Voldemort który zawył głośno.

Przez moment Snape jak i zapewne reszta, sądził, że coś mu się stało, że może wziął i go szlak trafił, może jakiś zawał serca czy wylew ale niestety, modły Severusa nie zostały wysłuchane bo czarny pan tylko stał obok niego i śmiał się głośno.

Był szczęśliwy jak nigdy wcześniej w swoim nędznym życiu. W końcu miał zabić Pottera i nic nie miało stanąć mu na drodze jak ostatnim razem. Wężowi aż oczy się zaświeciły kiedy dotarło do niego, że to już jest ten czas aby ruszyć na zamek.

- ruszamy! - krzyknął Voldemort i machnął na swoich ludzi ręką.

Cały przód bezmyślnie ruszył na zamek biegiem z okrzykiem bojowym na ustach. Byli to szeregowcy i wampiry które miały przedrzeć się na tyle aby reszta mogła walczyć z zakonem i każdym kto będzie stawiał opór. Reszta, z Voldemortem na czele ruszyła powoli za śmierciożercami służącymi jako taran. Nie chcieli ryzykować wpadnięciem w żadną z pułapek. Byłby to nieco żałosny koniec Voldemorta który został zjedzony przez jakieś zwierzątko Hagrida w połowie drogi do zamku.

.

W momencie kiedy ludzie znajdujący się w zamku zobaczyli, że osłona padła, zamarli.

Co mieli robić teraz?

W niektórych wkradła się lekka panika która w takim momencie nie była niczym dziwnym jednak nie pozwolili jej znaleźć ujścia aby nie sprawić, że reszta również podłapałaby ich lekką paranoję, czego w efekcie, nie mieliby armii która byłaby w stanie bronić zamku.

Jednak zaraz wszyscy usłyszeli coś podobnego do ryku zupełnie jakby jego właściciel był obdzierany ze skóry żywcem, a chwilę potem do ich uszu dotarł rozkaz do ataku ze strony wroga.

Po tym wszystko zaczęło toczyć się o wiele szybciej niż to zakładali.

.

Śmierciożercy ruszyli na zamek jednak zaraz zostali zdezorientowani niebieskim, jasnym światłem które wystrzeliło z jednej z wież. Nie mieli pojęcia o co chodzi. Sądzili jednak, że ktoś spanikował i wypuścił przez przypadek jasne światło, jednak gdyby Voldemort wiedział, że różdżka która wystrzeliła należała do Dumbledora, na pewno nie pomyślałby, że to był przypadek.

Ostateczna Bitwa(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz