Minęły już dwie godziny odkąd nie ma mojej córki. Teraz siedzę w swoim biurze i się martwię. Pokłóciliśmy się i nie wraca tutaj. Może już nie wróci? Nie, przecież musi wrócić po rzeczy. Nie zostawiłaby laptopa i ubrań.Perspektywa Juli
Kiedy pokłóciłam się z ojcem i wyszłam z konferencyjnej dostałam powiadomienie o jakimś nowym meta. Czym prędzej udałam się do Gdańska. Pobiegłam do Michała i Dominiki, aby czegoś się dowiedzieć.- Cześć - powiedziałam do nich.
- Siema - odpowiedział Michał.
- Hej - powiedziała Dominika.
- Co mamy? - Zapytałam Michała.
- Jakaś babka, która potrafi drzeć gardło tak, aby zetrzeć budynek z powierzchni ziemi - powiedział Michał.
Na te słowa gwizdnęłam.- No nie źle. Był już jakiś napad? - Zapytałam.
- Nie było. Gdyby był, to byś wiedziała - odpowiedział Michał.
- No tak - powiedziałam.
Nagle wszyscy usłyszeliśmy dźwięk zwiastujący, że coś się dzieje na mieście.- Napad na bank w zachodniej części miasta - powiedział Michał stanowczym głosem.
- Już biegnę - powiedziałam i ruszyłam do wskazanego miejsca.
Gdy tam dotarłam zobaczyłam kobietę w czarnym płaszczu i ciemnych spodniach. Po chwili mnie zobaczyła.- No wreszcie, ile można czekać?! - Krzyknęła nieznajoma.
Nic nie mówiłam, ale kobieta chyba zauważyła, co chcę zrobić. Chyba krzyknęła, bo z jej ust wydobył się taki krzyk, który przeszywał mi całą głowę. Upadłam z bólu. Jak to strasznie bolało. Jakby ktoś wsadził mi igłę do mózgu.- Aaaa... - nie mogłam tego wytrzymać.
Prawdopodobnie z moich uszu leciała ciepła krew, bo poczułam coś lepkiego. Spróbowałam wstać i udało mi się. Chciałam jeszcze raz podbiec do kobiety, ale jeszcze raz zrobiła to co przed chwilą. Kurczę, to co było przed chwilą to było nic. Teraz to mi uszy rozsadziło. Zobaczyłam, że kobieta odeszła. Po chwili wstałam z wielkim trudem i pobiegłam do Dominiki.
Dotarłam tam po bardzo króciutkiej chwilce. Dominika od razu się mną zajęła. Okazało się, że mam tak trochę bardzo mocno uszkodzony słuch, ale słyszę ludzi, tylko bardzo cicho.- I co będzie dalej?! - Krzyknęłam, chociaż nie wiedząc, że krzyczę.
- Nie drzyj się tak - powiedział Michał.
- Przepraszam, nic na to nie poradzę! - Krzyknęłam, ale już trochę ciszej. - To co dalej?!
- Biegnij do Caitlin, może ona coś poradzi - powiedziała Dominika.
- Dobra! - Krzyknęłam i po chwili mnie nie było.
Perspektywa Barry'ego
Właśnie miałem wychodzić razem z resztą, czyli Iris, Joe i Wally'm, gdy wbiegła Julka.- Cześć, co tu robisz? - Zapytałem.
Ona zmarszczyła brwi i krzyknęła:- Co? Nic nie słyszę!
- Pytam się co tu robisz! - Krzyknąłem.
- Aa. Ja do Caitlin! - Krzyknęła.
Po co ona tak krzyczy.- Po co tak krzyczysz?! - Krzyknąłem.
- Jedno słowo, a raczej cztery. Spotkałam się z metą. Taka babka, która drze się i niszczy mi budynki w mieście. Słuch mi uszkodziła, a Dominika zrobiła, co mogła i kazała mi przyjść do Caitlin, bo ona może coś poradzi - mówiła już trochę ciszej.
- Chodź tu i siadaj - powiedział Caitlin.
Julka wykonała polecenie i usiadła. Po kilku minutach badań Caitlin powiedziała:- Niestety, nic nie poradzę. Samo musi się zaleczyć.
- Dobra, dzięki - odpowiedziała Julka.
Nadal byłem tu razem z innymi. Chcieliśmy się dowiedzieć czegoś więcej o tym, co jej się stało.- No, więc, co tak dokładnie się stało? - Zapytała Iris.
CZYTASZ
Kapitan Ameryka i Speedy [KOREKTA]
FanfictionNigdy nie sądziłam, że ludzie mogą mieć jakieś moce. To było kiedyś. Po wybuchu akceleratora w Central City moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Już nie jestem taka sama. To wydarzenie skutecznie uniemożliwiło mi powrót do tamtego życ...