Rozdział 18

1.4K 83 1
                                    


Wróciłam do Avenger Tower. Będę tam tylko przez wakacje. Zostało niewiele czasu. Teraz jestem w moim pokoju, gdy nagle słyszę pukanie. Wstaję z łóżka na którym leżałam i podchodzę do drzwi, po czym lekko je uchylam. Za drzwiami zobaczyłam mojego ojca.

- Ktoś do Ciebie. Czeka w sali konferencyjnej - powiedział.

- Kto taki na mnie czeka? - Zapytałam.

- Nie chciał się przedstawić. Nalegał na spotkanie z Tobą - odpowiedział.

- Dobra, idę tylko założę buty.

Po chwili szłam obok ojca w stronę sali, w której czekał na mnie jakiś gość. Ciekawe, kto to taki. Po kilku minutach byłam z ojcem pod drzwiami konferencyjnej. Tata otworzył drzwi, a ja zobaczyłam Tony'ego Starka, który był z... nim.

Nie, to nie dzieje się naprawdę. On nie może tu być. Jakim cudem? Przede mną stał wysoki mężczyzna. Brunet. Na oko miał około trzydziestu lat.

- Po co tu przyszedłeś? - Zapytałam patrząc na niego.

Po kiego diabła tu przyszedł? Nasze ostatnie spotkanie nie skończyło się za dobrze. Obiecałam mu, że jeśli zobaczę go jeszcze raz, to go zabiję.

- Już nie pamiętasz co Ci obiecałam ostatnim razem?

- Przyszedłem porozmawiać - popatrzył na mojego ojca i Tony'ego. - Na osobności.

Dobra, zrozumiałam przekaz. Zwróciłam się do ojca i Starka:

- Możecie wyjść?

Wyszli i zamknęli za sobą drzwi.

- Masz szczęście, że za drzwiami jest mój ojciec i Tony, bo inaczej byłbyś już martwy. Czego chcesz? - Zapytałam.

- Twój ojciec to Steve Rogers? Dobrze wiedzieć - odpowiedział.

- Odwal się od mojej rodziny - syknęłam zbliżając się do niego.

W geście poddania uniósł ręce do góry.

- Dobra, dobra. Przecież nic Ci nie zrobię. Przyszedłem przekazać Ci wiadomość od Savitara - powiedział, a ja zmarszczyłam brwi.

Savitar to sprinter. Mówi, że jest jakimś bogiem szybkości, ale ja mu nie wierzę. Takim, jak on, czy ten tu obecny osobnik nie należy wierzyć i ufać.

- Co to za wiadomość? - Zapytałam.

- Kazał przekazać Tobie, że w piątek trzynastego wieczorem będzie na Ciebie czekał na Ergland Square i tego dnia wszystko się okaże - odpowiedział.

Nosz kurwa! Wiedziałam, że kiedyś to się stanie, ale nie, że tak szybko.

- Radzę Ci tam iść, bo inaczej... - zaczął, ale nie skończył.

Byłam bliska wybuchu i to się po chwili stało.

- Wynoś się stąd! - Krzyknęłam - Wypierdalaj stąd! W tej chwili!

Mężczyzna wyszedł stąd. Zaczęłam krążyć w tą i z powrotem przy oknie. Po chwili do środka wszedł ojciec i Stark.

- Kto to był? - Zapytał ojciec.

Nic nie mówiłam. Ciągle krążyłam. Zastanawiałam się, co robić. Tego sprintera nigdy nie mogłam wyprzedzić. Jest zawsze o krok, dwa przede mną. Byłam bardzo zamyślona. W piątek trzynastego - co za pechowa data - wszystko się okaże. Kto jest z nas najszybszy. Obawiałam się tego. Obawiałam, że kiedyś się to stanie.

Kapitan Ameryka i Speedy [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz