Perspektywa Barry'ego
Czekaliśmy aż Julka się obudzi. Caitlin powiedziała, że straciła przytomność z powodu niedoboru czegoś tam. Martwię się o nią. Dzwoniłem do Michała i powiedziałem mu co się stało, a on mi przekazał, że Julka zbyt dużo ćwiczy i mało je, a do tego jeszcze ratuje miasto. Kiedy mi to powiedział jeszcze bardziej się o nią martwię.
Perspektywa Juli
Była ciemność. Nic. Kompletnie. Oczy miałam zamknięte. Spróbowałam je otworzyć. Nic z tego. Kolejny raz. To samo. No to do trzech razy sztuka. Trzeci raz. Udało się! Gdy otworzyłam oczy oślepiło mnie jasne światło. Natychmiast je zamknęłam. Potem spróbowałam się podnieść. Przed sobą zobaczyłam Caitlin, Cisco, Barry'ego, Wally'ego i innych, ale głównie widziałam Caitlin, która pochylała się nade mną.
- Co się dzieje? - zapytałam już siedząc.
- Zemdlałaś na godzinę - odpowiedziała - Masz niedobór kilku witamin.
- Okej - powiedziałam.
Dłońmi przetarłam twarz. Kurde powinnam być teraz w Gdańsku i trenować.
- Powinnam już iść - powiedziałam.
Chciałam wstać, ale prawie upadłam. Gdyby nie Barry spotkałabym się z podłogą.
- Dzięki - powiedziałam.
- Musisz odpocząć. Podam Ci kilka kroplówek z witaminami na wzmocnienie - powiedziała Caitlin.
- Ale ja muszę wracać - powiedziałam.
- Nigdzie się nie ruszasz. Masz odpocząć - powiedział Joe.
- Ale miasto. Co będzie jak coś się stanie, a ja będę tu? - zapytałam.
- Ja mogę pomóc - zasugerował Wally.
- Serio, mógłbyś? - zapytałam.
- Jasne, tutaj i tak nie mam nic do roboty - odpowiedział.
- Wiesz, gdzie jest Gdańsk? - zapytałam.
- Mniej więcej - odpowiedział Wally.
- Podacie mi telefon? - zapytałam i już po chwili miałam w ręku urządzenie.
Wybrałam numer do Michała.
- Halo, Julka? Nic Ci nie jest? Martwimy się z Dominiką - powiedział Michał.
- Już nic mi nie jest. Muszę zostać i przyjąć jakieś witaminy czy coś tam - odpowiedziałam.
- Kiedy będziesz mogła wrócić? Nie to, że sobie nie poradzimy, ale... - nie skończył, bo mu przerwałam.
- Nie wiem, ale Wally do was przyjdzie, więc wychodzi na to, że trochę tu zostanę. Wprowadźcie go we wszystko - powiedziałam.
- Okej. Do zobaczenia. Zdrowiej mi tam - powiedział Michał.
- Dobra. Nie mówcie nic mojej mamie. Jedynie, że jestem u Barry'ego - powiedziałam - Pa.
Rozłączyłam się.
- Dobra Wally, czekają tam na Ciebie. Miłej roboty - zwróciłam się do chłopaka.
Po chwili już go nie było. Spojrzałam na innych, a oni na mnie się po prostu gapili.
- Co? - zapytałam.
- Co ty wyrabiasz? - zapytał Barry.
- Nie wiem o czym myślisz - odpowiedziałam mu.
- Trenujesz, ratujesz miasto. Czy ty w ogóle coś jesz? - zapytał Barry.
- Dobrze wiesz Barry, że muszę być szybsza - odpowiedziałam mu.
- Martwa nic nie zdziałasz - powiedział.
CZYTASZ
Kapitan Ameryka i Speedy [KOREKTA]
FanfictionNigdy nie sądziłam, że ludzie mogą mieć jakieś moce. To było kiedyś. Po wybuchu akceleratora w Central City moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Już nie jestem taka sama. To wydarzenie skutecznie uniemożliwiło mi powrót do tamtego życ...