Rozdział 46

980 49 3
                                    

Nie posłuchałam. Wzięłam swój strój i pobiegłam przed Avenger Tower. A tam...

A tam zastałam Savitara.

- Widzę, że się już pozbierałaś po tym jak złamałem Ci kręgosłup - mówił Savitar tym swoim głosem.

Próbował mnie sprowokować. Nie dam się. Wiem co mam robić.

- Widzę go razem z Dominiką. Zadzwonić do Barry'ego i reszty? - zapytał Michał.

- Możesz. Powiedz też Cisco, aby przygotował to co poprzednim razem - powiedziałam.

Przed budynek wyszli Avengerowie. Iron Man był tuż za mną. Kapitan Ameryka stał obok mnie. Reszta była dwa metry za mną.

- To są twoje posiłki? Marne szanse, że pomogą Ci. Zabije ich wszystkich nim się spostrzegniesz - mówi.

Staram się trzymać emocje na wodzy.

- Co słychać u twojej rodziny?

Savitar zaczyna przeginać. Jeszcze trochę, a nie będą mogli mnie powstrzymać. Nagle obok mnie pojawia się Barry w stroju Flasha.

- Flash. Miło Cię widzieć. Co Cię tu sprowadza? - zapytał Savitar.

- Ty - odpowiedział Barry również zmienionym głosem.

- Ja? Przyszedłem do Speedy. Ostatnim razem nie rozwiązaliśmy swoich spraw - powiedział Savitar.

- Dam radę - powiedziałam do Barry'ego - Cisco na swoim miejscu?

Flash kiwnął głową na znak, że Cisco jest na miejscu.

- To jak? Ty czy śmierć twoich bliskich? - powiedział Savitar.

I właśnie to było przegięcie. W moich oczach pojawiły się błyskawice. W następnej chwili byłam przy Savitarze i walnęłam go. Jednak on nic sobie z tego nie zrobił. Odwrócił się i pobiegł w miasto. Ruszyłam za nim. Biegł niesamowicie szybko.

Perspektywa Savitara

Kiedy Speedy mnie uderzyła odwróciłem się i pobiegłem w głąb miasta. Jest naprawdę szybka. Jest tuż za mną! Przyspieszyłem.

Perspektywa Juli

Savitar przyspieszył. Ja także. Dorwę go nawet jeśli miałabym oddać za to wszystko. Pożałuje za to co mówił i zrobił. Przyspieszam jak najbardziej mogę. Jestem tuż za nim. Jesteśmy prawdopodobnie przy Wall Street. Nie wiem, nie patrzyłam na znaki jak biegłam. Byłam zainteresowana Savitarem.

Dobiegłam do niego. Złapałam za ramię i wkręciłam tak, że wywalił się. Stanęliśmy na środku ulicy. Cały ruch jaki tu był brak. Nie ma. Wszyscy stanęli i patrzyli się na nas.

- Idźcie stąd! Już! - krzyknęłam zmienionym głosem, a ludzie natychmiast posłuchali.

Tylko nie liczni - jacyś nastolatkowie zapewne - schowali się za samochodami i wszystko nagrywali.
Tak szczerze? Nigdy wcześniej tak szybko nie biegłam. Michał w słuchawce powiedział mi, że biegłam cztery tysiące osiemset osiemdziesiąt kilometrów na godzinę!

Wróćmy do Savitara. Staliśmy nie całe dziesięć metrów od siebie. Patrzyliśmy na siebie gotowi zaatakować.

- Michał powiedz Barry'emu, że jestem na Wall Street - powiedziałam do komunikatora.

Zanim Barry tu przybiegnie najprawdopodobniej będzie po wszystkim. Po raz kolejny tego dnia w moich oczach pojawiły się błyskawice. Tym razem wykorzystam je w stu procentach, a nawet w dwustu.

Kapitan Ameryka i Speedy [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz