Rozdział 5.

2.2K 223 111
                                    

Jungkook czekał cierpliwie na moje słowa, a gdy otworzyłem usta żeby coś powiedzieć, zadzwonił jego telefon. Szatyn zajrzał do plecaka i odebrał, przepraszając mnie lekkim uśmiechem.

- Halo? - powiedział cicho, a potem zamrugał.- Tak, pamiętam. Dobrze, że zadzwoniłeś.- jego rozmówca najwyraźniej coś powiedział, bo chłopak milczał.- Tak, ja ciebie też.

Byłem zaskoczony tą krótką wymianą zdań. Ciekawość wręcz rozpierała mnie od środka. Ale jako jego chłopak chyba powinienem wiedzieć z kim się zadaje, prawda?

- Kto to był? - zapytałem niby obojętnie, ale cały byłem w nerwach. Być może Jungkook jednak miał jakichś znajomych, kto wie.

- Mój tata.- odpowiedział.

Nie tego się spodziewałem. Byłem bardzo zdumiony, że szatyn ma tak dobry kontakt z własnym ojcem. W przeciwieństwie do mnie.

- Zadzwonił żeby mi przypomnieć o tabletkach.- wyjaśnił spokojnie Jungkook, a następnie sięgnął do plecaka i wyjął z niego opakowanie jakiś leków.

Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się jakie tabletki łyka. Czy to było coś poważnego?

- To tylko witaminy, hyung.- powiedział, jakby czytał w moich myślach.- Biorę je codziennie. Żeby...moja koncentracja była lepsza.

Skinąłem głową, przyglądając się jak zagryza niebieską tabletkę. Miałem wrażenie, że ten obraz na długo zapadnie w mojej głowie.

- O co chciałeś mnie spytać? 

Odkaszlnąłem, bo uznałem, że moje pytanie może go spłoszyć. Było jeszcze na to zbyt wcześnie. Potem będę się martwić.

- Chciałem spytać czy nie poszedłbyś ze mną na spacer.

Jungkook wydawał się zaskoczony tą propozycją, ale po chwili zaczął się uśmiechać. Skinął głową, a potem podszedł bliżej mnie. Nie byłem pewny czego oczekuje, a gdy zupełnie bez ostrzeżenia przytulił się do mnie, naszła mnie wielka ochota żeby go tak zwyczajnie odepchnąć.

Niestety, nie mogłem tego zrobić.

Pozostało mi tylko zrobić to co on. Mimo swojej niechęci, objąłem chłopaka ramionami. Wtedy poczułem jak jego ciało lekko się trzęsie. Bał się? A może było mu zwyczajnie zimno? Nie wiedziałem i po prostu nie chciałem wiedzieć. Wszystko co się wiązało z nim było dla mnie po prostu zbyt niekomfortowe.

***

Po szkole zaprowadziłem Jungkooka do parku, a gdy mijaliśmy plac zabaw, szatyn nagle się zatrzymał. Patrzył w stronę huśtawek, a przez moją głowę przebiła się myśl: tylko nie to.

Chłopak spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, a potem poprosił:

- Hyung, może pójdziemy się pobujać? Proszę.

Zacisnąłem usta, aby nie zacząć wrzeszczeć. Mimo iż Jungkook był nieśmiały i małomówny to miał nade mną jakąś władzę. Mogłem oczywiście oświadczyć, że nie jestem już dzieckiem i sobie pójść. Ale z drugiej strony powinienem spędzić z nim jak najwięcej czasu, aby szybciej się zakochał. A spełnienie jego wszystkich życzeń będzie idealne.

- Oczywiście, że możemy pójść.- zgodziłem się z ochotą, a potem pospieszyłem za nim.

Jungkook znalazł wygodną huśtawkę, a plecak położył na ziemi. Przez chwilę patrzył w niebo, a ja obserwowałem jego twarz.

- Hyung, możesz usiąść tutaj? - spytał mnie cicho, wskazując na huśtawkę obok.

Skrzywiłem się, ale nie dałem tego po sobie poznać. Czy takie zabawy mu się podobały? Ciekaw byłem co by powiedział gdybym nagle chciał go pocałować. Oczywiście, nie zrobiłbym tego. Ale jego reakcja mogłaby być co najmniej interesująca.

DNA/ love yourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz