- Jungkookie? - powtórzyłem, patrząc na jego niepewną twarz. Wahał się. Nie mogłem w to uwierzyć. Stojąc tuż przed chłopakiem, którego bardzo kochałem, tak nagle przypomniałem sobie bolesne wspomnienie sprzed kilku lat.
Stałem blisko ściany, trzymając się jej obiema dłońmi. Bałem się, że zaraz wybuchnę. Złość rozsadzała mi płuca, a w mojej głowie pojawił się niewyobrażalny wręcz ból.
- Jimin jest naszym synem, słyszysz? - moja matka wyszeptała te słowa, jakby naprawdę bała się je powiedzieć na głos. Jakby jeszcze to do niej nie dotarło, że mnie urodziła.
- Co z tego? Nigdy nie chciałem żadnego bachora.- odparował jej tata, waląc pięścią w stół. Zza ściany doskonale widziałem jego zgarbioną sylwetkę.- Gdybyś brała tabletki to może...
- Czyli to wszystko moja wina, tak?! - krzyknęła, a ja zamknąłem oczy. Mimo to nadal ich słyszałem.- Zrzucasz na mnie całą odpowiedzialność! Nie masz za grosz honoru!
- Przecież żyje z nami, kochanie.- zaakcentował ostatnie słowo, niemal je sycząc.- Gdybym był potworem to bym go oddał do sierocińca.
- Kochasz naszego syna? - spytała wprost, a ja zamarłem. Bałem się usłyszeć odpowiedź.
Jednak mój tata nic nie powiedział. W tej chwili zrozumiałem, że nigdy mu na mnie nie zależało.
Nie miałem pojęcia, dlaczego akurat w tym momencie to zdarzenie stanęło mi przed oczami. Być może postawa Jungkooka sprawiła, że coś się we mnie zmieniło. Zacząłem odczuwać smutek sprzed kilku lat. Naprawdę sądziłem, że sobie poradziłem z tym jakich mam rodziców, lecz najwyraźniej ciągle jeszcze pragnąłem mieć ich u swojego boku. Nawet jeśli byli dla mnie jak obcy ludzie.
Podczas tej długiej chwili, Jungkook nie wykonał w moją stronę żadnego gestu. Moja wyciągnięta ręka nagle opadła, a ja spuściłem wzrok w podłogę. Nie chciałem żeby widział moje łzy.
- Idź już, skoro chcesz.- szepnąłem, odwracając się od niego. W klatce piersiowej zacząłem czuć dziwny ucisk, a moje oczy szybko stały się wilgotne. Nienawidziłem płakać. To było dla mnie zbyt słabe. Wolałem po prostu pozostać silnym. Jednak czasem są momenty, w których trzeba płakać. Wcześniej już zrozumiałem, że to pomaga pozbyć się negatywnych emocji, które ogarniają całe ciało.
- Jiminnie, ja...- szepnął, ale postanowiłem to skończyć. Nie chciałem żeby patrzył na mnie w chwili mojego cierpienia.
- Nieważne, idź.- odpowiedziałem stłumionym głosem, zaciskając usta.- Po prostu...zostaw mnie samego i sobie idź. Jeśli naprawdę mnie nie chcesz, to po prostu..
- Kocham cię.- odpowiedział cicho.
Zagryzłem usta, odwracając się w jego stronę. Moje oczy były mokre, tak że ledwo widziałem jego twarz. Jungkook nagle dopadł do mnie, obejmując mnie ramionami.
- Kocham cię.- powtórzył cicho, tuląc się do mnie.
Płakałem cicho, obejmując szatyna. Bałem się, że to wszystko okaże się tylko pięknym snem z którego za moment się obudzę. Nie chciałem jeszcze wstawać. Pragnąłem tylko pozostać wraz z nim w naszym świecie.
- Jiminnie, nie płacz.- poprosił mnie spokojnie, całując w policzek.- Nie idę, zostanę z tobą. Wiem, że...to przeze mnie cierpisz. Przepraszam.
Spojrzałem na niego, a potem pokręciłem głową. Pociągnąłem nosem, ocierając oczy.
- Muszę stąd wyjść.- oznajmiłem nagle, łapiąc chłopaka za rękę.- Chodź ze mną, Jungkookie.
CZYTASZ
DNA/ love yourself
FanficPark Jimin jest bardzo buntowniczym chłopakiem, który nie zważa na uczucia innych ludzi. Któregoś dnia wraz z kolegami postanawia ośmieszyć nieśmiałego Jungkooka, któremu jakoby podobają się chłopcy. Czy Jimin po złamaniu serca niewinnego chłopaka b...