Rozdział 10.

1.9K 205 63
                                    

Moje myśli wirowały jak szalone, a proszące spojrzenie Jungkooka sprawiło, że musiałem ponownie zataić prawdę.

- Dobrze, ale nie tutaj.- odpowiedziałem w końcu, zmuszając się do spokojnego uśmiechu, chociaż w środku cały drżałem. Jak długo będę musiał jeszcze udawać?

Jungkook zarumienił się lekko, a potem skinął głową. Wyglądał jakby moja odpowiedź sprawiła mu przyjemność. Rany, co on sobie w ogóle wyobrażał?

- Chodźmy, Jungkookie.- poprosiłem, odwracając się od niego i zmierzając prosto ku drzwiom.

***

Szatyn po raz kolejny chciał żebym podwiózł go na swoim motorze. Westchnąłem, ale nie miałem za bardzo wyboru i byłem zmuszony mu ulec.

Jungkook założył kask na głowę, a następnie usiadł za mną na siodełku i objął mnie mocno w pasie. Zmarszczyłem brwi, zaciskając usta w wąską linię. Jeśli myślał, że to w jakiś sposób na mnie wpłynie to bardzo się pomylił. Nic nie poczułem gdy znalazł się blisko mnie. Nic, poza niechęcią.

Chłopak podał mi wcześniej swój adres, dlatego postanowiłem się skupić na odszukaniu właściwej ulicy, a nie jego dłoniach ściskających moją talię. Bałem się, że za moment po prostu wybuchnę. Mogłem zakończyć tą farsę wtedy w łazience. Niestety, szatyn mnie wyprzedził.

Gdy wreszcie odnalazłem właściwą ulicę, zaparkowałem przy starym bloku i zgasiłem maszynę. Zastanawiałem się czy Jungkook zaprosi mnie do siebie czy nie. Ale skoro już tutaj przyjechałem to warto było się rozejrzeć jak mieszka, prawda?

Zdjąłem kask w głowy i przeczesałem swoje rude włosy, patrząc na stojącego chłopaka tuż przy moim ramieniu.

- Może...wejdziesz na chwilę? - spytał cicho, a jego policzki przybrały kolor dojrzałego pomidora.

Chciałem parsknąć śmiechem, ale zamiast tego poczułem coś w rodzaju czułości. Śmieszne.

Podniosłem się z siedzenia, a potem zabezpieczyłem motor, aby mi go nie ukradli i ponownie skupiłem się na chłopaku.

- Prowadź.- zarządziłem, a na jego ustach zaigrał leciutki uśmiech.

***

Jungkook mieszkał w trochę podniszczonym bloku, który z zewnątrz sprawiał okropne wrażenie. Na szczęście w środku było w miarę dobrze. Małe mieszkanie chłopaka znajdowało się na pierwszym piętrze, a gdy dotarliśmy przed drzwi, chłopak popatrzył na mnie.

- Mój tata jest jeszcze w pracy.- powiedział, wyciągając klucz z plecaka. Patrzyłem jak wsuwa go do dziurki i przekręca.

- Masz rodzeństwo? - spytałem odruchowo, chcąc się dowiedzieć o nim czegoś więcej. Sam nie wiem co mnie zmusiło żebym tak się zaczął interesować.

Jungkook pokręcił głową, otwierając drzwi.

- Nie, jestem jedynakiem.- wszedł do środka, zapraszając mnie ruchem dłoni.

Przestąpiłem przez próg, a potem rozejrzałem się dokoła. Korytarz był wąski, a w samym jego końcu dojrzałem malutką kuchnię. Zdjąłem buty, a plecak położyłem na podłodze.

Tymczasem Jungkook ruszył przodem, w stronę kuchni. Pospieszyłem za nim, po drodze oglądając wystrój mieszkania.

No, cóż. Nie było tragedii. Mimo, iż wszędzie było niewiele miejsca to przynajmniej czułem się tu w miarę swobodnie. Kolory były miłe dla oka, a ozdoby zawieszone na ścianie w całkiem dobrym stanie.

Chłopak stał przy blacie i szukał jakiś tabletek. Zastanawiałem się czy chodzi mu o te swoje witaminy czy inne leki.

- Jungkookie? - zapytałem, opierając się o ścianę.

DNA/ love yourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz