Rozdział 14.

2.1K 194 50
                                    

Szczerze mówiąc to nie wiedziałem za bardzo jak mam się zachować w obecności Jungkooka. Wiedziałem o tym, że chłopak cierpi z mojego powodu, ale jeszcze nie wymyśliłem w jaki sposób naprawić to co zepsułem. Miałem nadzieję, że wkrótce wyznam mu szczerze co tak naprawdę czuję.

Gdy tylko położyłem chorego chłopaka do łóżka, Jungkook spojrzał na mnie dużymi oczami, otulając się ciasno swoją kołdrą.

Zawahałem się, bo nie byłem pewny co robić. Nigdy nie zajmowałem się chorą osobą. Ale chciałem przynajmniej spróbować jakoś mu się zrewanżować.

- Jungkookie...- zacząłem spokojnie, a potem pochyliłem się i poprawiłem jego poduszkę.

Chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku, a potem westchnął tak, że ledwo go usłyszałem.

- W kuchni mam leki.- wyszeptał, a ja skinąłem głową.

- Zaraz je przyniosę. Potrzebujesz czegoś jeszcze?

Jungkook patrzył na mnie rozpaczliwie, a potem pokręcił głową. Zostawiłem go samego na kilka sekund, a gdy wróciłem, szatyn patrzył gdzieś w przestrzeń. Jego smutne oczy wypełniały łzy.

Niepewnie ukucnąłem tuż przed nim, a potem położyłem rękę na jego ramieniu. Jungkook zwrócił na mnie uwagę, ocierając łzy płynące po twarzy.

Nie wiedziałem co powiedzieć w takiej sytuacji, ale coś musiałem wreszcie zrobić.

- Potrzebuję twojego przebaczenia.- oznajmiłem poważnym tonem.

- Co? - spytał, zaskoczony.

- Jungkookie, ja naprawdę żałuję tego co się stało. Żałuję, że cię skrzywdziłem.- wyznałem zupełnie szczerze. Miałem nadzieję, że uwierzy w moje słowa, mimo wcześniejszych kłamstw.

Chłopak patrzył na mnie z jakimś dziwnym wyrazem twarzy. Nie wiedziałem co to takiego. Nigdy wcześniej nikt tak na mnie nie patrzył.

- Hyung, już dawno ci wybaczyłem.- oznajmił cicho, a ja zamarłem. Nie spodziewałem się tego.- Gdy wyznałeś mi prawdę, ja...postanowiłem, że ci przebaczę. Bo...w innym wypadku zacząłbym cię nienawidzić, a tego nie mogę zrobić. Nie potrafię..

Jego głos zaczął się załamywać, dlatego ostrożnie pogładziłem go po ramieniu, aby choć trochę uspokoić.

- Jestem złym człowiekiem.- szepnąłem, patrząc na jego smutną twarz. Gdy pokręcił głową, dodałem: - To prawda, Jungkookie. Nie broń mnie, nie zasługuję na to.

Chłopak zapłakał cicho, a potem pociągnął nosem. Usiłował się podnieść, ale mu nie pozwoliłem. Chciałem żeby wyzdrowiał tak szybko jak to było możliwe.

- Nie jesteś taki, hyung.- zaprotestował, patrząc na mnie.- Nadal...nie mogę uwierzyć, że tu jesteś.

Po raz pierwszy uśmiechnąłem się w jego stronę. Czułem, że teraz będzie lepiej. Skoro mi wybaczył to mogłem w końcu odetchnąć. Naprawdę poczułem się o wiele lepiej mając świadomość, że szatyn nie żywi do mnie urazy.

- Jungkookie, muszę powiedzieć coś jeszcze.- dodałem szybko, a gdy ponownie zawiesił na mnie wzrok, wziąłem oddech i zacząłem mówić.- Moi przyjaciele bardzo cię polubili i ja...ja też. Gdy tak nagle odszedłeś, uświadomiłem sobie jak bardzo cię potrzebuję.

Jungkook nawet nie mrugnął, uważnie przysłuchując się moim słowom. Znowu zacząłem się zastanawiać co kryje się w jego głowie. Był zbyt tajemniczy.

- Ale....- zaczął cicho, a potem przymknął powieki.- To zbyt trudne dla mnie, hyung. Nawet teraz gdy tu jesteś...nie wiem co mam robić.

Zmarszczyłem brwi, nie do końca rozumiejąc jego słowa. Co miał na myśli?

-Ja...nie rozumiem do czego zmierzasz.- oznajmiłem cicho.

Jungkook otworzył oczy, a potem wyszeptał:

- Tęskniłem za tobą...

Poczułem się jakby mnie dźgnął czymś ostrym prosto w serce. Nie spodziewałem się, że po tym wszystkim ciągle mu na mnie zależy. Jak miałem mu odpowiedzieć, skoro nie odwzajemniałem jego uczuć?

- Jungkookie, ja....- zacząłem, patrząc w jego smutne oczy. Były takie piękne, dopiero teraz to dostrzegłem.- Też za tobą tęskniłem.

Chłopak otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale w końcu dał za wygraną i zamknął oczy. Najwyraźniej jego choroba go pokonała.

Siedziałem przy szatynie, dopóki ponownie się nie obudził. Dostrzegłem, iż za oknem zaczyna się ściemniać, ale przestałem zwracać na to uwagę. Najważniejsze było, aby w końcu poczuł się odrobinę lepiej.

Jungkook nic nie powiedział, cały czas patrząc prosto na mnie. Odpowiedziałem mu tym samym, a gdy zaczął się lekko rumienić, uśmiechnąłem się delikatnie. Nie przeszkadzało mi jego spojrzenie, rumieńce też nie.

Może po prostu ranienie innych ludzi już przestało być dla mnie zabawne?

- Jak się teraz czujesz? - spytałem, ostrożnie dotykając jego czoła. Było tylko trochę ciepłe.

- Dobrze, hyung. To nie było nic poważnego.- oznajmił, błądząc oczyma po mojej twarzy.

Gdy zwróciłem na to uwagę, chłopak spuścił wzrok, trochę zmieszany własną śmiałością.

- Chciałbyś jutro mnie odwiedzić? - spytałem, zaskakując samego siebie. Do tej pory nie proponowałem mu tego, ale wtedy miałem ważny powód. Teraz nasza relacja się zmieniła, można powiedzieć na lepszą.

Jungkook ochoczo skinął głową, a potem odszukał moją dłoń i przez długi czas trzymał w swojej. Nie poruszyłem się gdy chłopak ponownie zaczął zasypiać. Z uwagą obserwowałem jego bladą twarz, a słysząc jak oddycha, do mojej głowy przedostała się inna myśl. Nawet jeśli chłopak robił sobie jakiekolwiek nadzieje, to już mnie to nie irytowało. Postanowiłem traktować go tak jak mu się należało, to znaczy jak swojego przyjaciela.

***

Zostałem u Jungkooka do późnego wieczoru, a gdy chłopak zaczął nalegać, abym już poszedł, niechętnie podniosłem się i opuściłem jego mieszkanie. Po raz pierwszy ja też zacząłem tęsknić za szatynem.

W domu usilnie zastanawiałem się co będziemy jutro robić. Co miałem mu pokazać? Siebie samego, swoje życie? Czy to nie będzie zbyt wiele?

Powziąłem już jednak decyzję i teraz nie miałem zamiaru uciekać. Skoro naszym przeznaczeniem było się spotkać, nie byłem w stanie się przed nim obronić.

Moje myślenie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Jeszcze parę dni temu nigdy bym nie uwierzył w to, że naprawdę zaprzyjaźnię się z Jungkookiem, a zwłaszcza, że zaproszę go do własnego pokoju. No, cóż. Wszystko się zmienia, ludzie też. A może od zawsze taki właśnie byłem? Zacząłem mieć pewne podejrzenia co do tego, że to właśnie Jungkook wydobył ze mnie moje prawdziwe ja.

***

Zanim wprowadziłem Jungkooka do swojego mieszkania, postanowiłem posprzątać. Co z tego, że było już dobrze po północy? Skoro jutro ma mnie odwiedzić, to musiałem zachować porządek. Nie chciałem, aby myślał, że jestem niechlujny.

Gdy rano otworzyłem oczy, byłem tak bardzo zmęczony, że postanowiłem nie iść na pierwszą lekcję i jeszcze trochę pospać. Musiałem wyglądać dobrze, skoro miałem go dziś spotkać. Nagle uderzyło mnie coś strasznego. Przecież zachowywałem się zupełnie jakbym szedł na randkę! Roześmiałem się głośno, naciągając kołdrę na głowę. Postanowiłem nie myśleć o niczym więcej poza własnym snem.

*****************************************************************************************

Wiem, że jest trochę nudny. Nie miałam pomysłu, ale myślę, że rozmowa między nimi jak i zmienione nastawienie Jimina do Jungkooka bardzo wam przypadło do gustu:) Jakieś pomysły co się wydarzy dalej? ;)



DNA/ love yourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz