Rozdział 27.

1.5K 169 35
                                    

W moim ciele zapłonął czysty ogień. Nigdy dotąd nie odczuwałem tak silnych emocji, które nagle postanowiły mnie zaskoczyć swoją siłą. Przy żadnej dziewczynie nie byłem aż tak podniecony, a moje ciało niemal rozpaczliwie błagało o najmniejszy dotyk.

Jungkook zrobił ze mną coś tak szalonego, iż tylko siłą woli zdołałem się powstrzymać żeby się na niego nie rzucić jak jakieś agresywne zwierzę. Z trudem zdołałem nabrać powietrza w płuca, a potem spojrzeć prosto w jego ciemne oczy.

- Jungkookie...- jęknąłem, zaciskając dłonie na kołdrze.- Ja zaraz...

- Co? - spytał całkowicie spokojnie, a jego dłoń co chwilę uciskała moją męskość przez materiał bielizny. - Może...sam to zrobisz? - zaproponował, zaciskając wargę. Wydawał się trochę niepewny jakby nie miał pojęcia co robić dalej.

- Nie, ty powinieneś...- szepnąłem, a potem położyłem swoje dłonie na jego biodrach i mocno je zacisnąłem. Czułem jak przepełnia mnie silne pożądanie.

Jungkook jęknął cicho, cofając się i strącając moje dłonie. Odczułem to jak cios prosto w samo serce.

- Przepraszam.- mruknąłem, przełykając ślinę.- Nie chciałem, naprawdę.

Chłopak spojrzał na swoje ciało, podwijając bluzę do góry. Dostrzegłem lekkie siniaki malujące się na jego skórze. Skrzywiłem się nieznacznie.

- Nie martw się, to nic takiego.- zapewnił mnie, patrząc prosto w oczy.- Wiesz...nie wiem czy...

- Jungkookie, błagam cię. Musisz mi pomóc.- wyszeptałem, przymykając oczy i odchylając głowę do tyłu.- Skoro to zacząłeś to powinieneś skończyć.

Szatyn przysunął się blisko mnie, ocierając się swoim brzuchem o moją męskość. Zacisnąłem usta, aby nagle nie wydać z siebie głośnego jęku.

- Więc...chyba nie mam wyjścia.- odpowiedział, ponownie pieszcząc mnie dłonią. Przez chwilę robił to bardzo spokojnie, a potem trochę szybciej. Jego ruchy były precyzyjne, lecz trochę niepewne. Czy Jungkook naprawdę bał się, że mnie skrzywdzi w ten sposób?

- Nie powstrzymuj się.- poprosiłem cicho, biorąc głęboki wdech.- Wiesz, że zaraz ci zrobię dokładnie to samo, Jungkookie. Naprawdę chcę cię dotknąć.

Chłopak zastygł na moment, a potem wtulił się we mnie. Jego ręka przyspieszyła, a moje oczy zaszły mgłą. Nieświadomie wsunąłem dłonie pod bluzę chłopaka, dotykając jego pleców.

- Jiminnie...- szepnął, niemal dysząc mi do ucha. Jego ciepły oddech owiał moje policzki.- Ja...nie mogę tego zrobić, wiesz? Boję się.

Spojrzałem na niego zaskoczony, a potem spytałem ostrożnie:

- Czego się boisz? Mojego dotyku?

Pokręcił głową, nie odsuwając ręki ani tym bardziej swojego ciała od mojego.

- Boję się pójść na całość.- wyznał cicho, patrząc w moje oczy.- Nie chcę tego tak szybko, rozumiesz? Naprawdę...

- Jungkookie, obiecuję ci.- zapewniłem go spokojnie, na tyle ile byłem w stanie w obecnej sytuacji.- Nigdy nie zrobię czegoś wbrew twojej woli.

Chłopak odprężył się, kiwając głową. Potem ponownie skupił się na moim ciele, a gdy uniósł głowę, pocałowałem go. Musiałem.

Te wszystkie uczucia były o wiele silniejsze niż mój rozsądek. Wreszcie zrozumiałem na czym polega prawdziwa miłość. Mimo, że wcześniej nie otrzymałem jej prawie wcale, teraz wiedziałem co oznacza.

Każdy mój dotyk, każda pieszczota ze strony szatyna sprawiła, że chciałem więcej. Nie mogłem siedzieć zupełnie bezczynnie gdy chłopak postępował wobec mnie w taki sposób.

DNA/ love yourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz