Rozdział 20.

1.7K 182 46
                                    

Nagle wszystkie moje wspomnienia wróciły. Było zupełnie tak jakbym cofnął się w czasie i stanął twarzą w twarz z młodszą wersją mnie. Musiałem zmierzyć się z tym wszystkim, bo w innym wypadku nie uda mi się pójść naprzód.

- Nawet nie wiem od czego zacząć.- spojrzałem na Jungkooka, a potem wziąłem głęboki wdech.- Pamiętasz, mówiłem ci rano, że miałem zły sen.

- Tak. - zawahał się na sekundę, a potem spytał: - Co ci się śniło, hyung?

- Byłem chory, a moich rodziców nie było przy mnie. Gdy trafiłem do szpitala, zaczęli się martwić.- spojrzałem w oczy szatyna, a gdy nie spuszczał ze mnie wzroku, dodałem: - Jungkookie, nigdy nie dogadywałem się z rodzicami. Czasem wydaje mi się, że nigdy nie chcieli mieć dzieci, a ja byłem tylko wpadką.

Jungkook otworzył szeroko oczy, patrząc na mnie smutno. Martwił się o mnie tak jak ja wcześniej o niego.

- Od dziecka moja mama nie poświęcała mi zbyt wiele uwagi więc częściej spędzałem czas z babcią i dziadkiem. Niestety, nie ma ich już na świecie.- zmusiłem się żeby nie przerywać, chociaż w moim sercu pojawił się ból.- Mój ojciec nigdy mnie nie przytulił. Nigdy nie rozmawiał ze mną od serca. Zbyt zajęty swoimi sprawami, nie miał dla mnie czasu. Gdy zmarli dziadkowie, odciąłem się od rodziców. Zacząłem uciekać z domu, paliłem i nocowałem na dworcu.

Jungkook wyglądał jakby z każdym moim słowem doświadczał coraz większego szoku. To na pewno nie było dla niego łatwe.

- Gdy poznałem Yoongiego wszystko się zmieniło.- wyznałem, uśmiechając się lekko na wspomnienie przyjaciela.- Yoonie pomógł mi wyjść z nałogu, a potem poznał mnie z Hobim i Namjoonem. I wtedy nastąpił przełom w moim życiu. Wiedziałem, że nawet jeżeli rodzice mnie nie chcą, to zawsze mogę liczyć na przyjaciół. Oni nigdy mnie nie zawiedli. Byli dla mnie oparciem i znali moją sytuację rodzinną. Yoongi często pozwalał mi nocować u siebie. A gdy byłem w ostatniej klasie gimnazjum, zacząłem interesować się dziewczynami.

Chłopak patrzył na mnie z niepewnością wypisaną na twarzy. Widocznie przypomniał sobie jak całowałem Hanę. Ale to już nie miało znaczenia.

- Swoją pierwszą dziewczynę poznałem w jakimś klubie. Była starsza ode mnie i bardzo doświadczona. A ja nie miałem pojęcia o tych sprawach. - przed moimi oczami pojawił się obraz mocno wymalowanej brunetki w czerwonej, skąpej sukience i wysokich szpilkach.- Miała na imię Lian. Tak się przedstawiła. Jej rysy były trochę nietypowe więc domyśliłem się, że ma tajwańskie pochodzenie. Lian...zaprowadziła mnie do jakiegoś pokoju, a potem po prostu zdjęła swoje ubranie i stanęła przede mną zupełnie naga.- wziąłem oddech, aby móc mówić dalej.- Jungkookie, jesteś pewny, że chcesz tego słuchać? - spytałem cicho. Czułem, że to go zrani.

Chłopak skinął głową, patrząc na mnie. Nie potrafiłem odgadnąć o czym teraz myśli.

- Byłem jak w amoku widząc przed sobą kobiece ciało. Poczułem pożądanie, którego w żaden sposób nie byłem w stanie kontrolować. Lian pocałowała mnie, a ja poszedłem za głosem instynktu i wziąłem ją w ramiona. Z początku nie byłem pewny czy się uda, ale ona mi pomogła. Nakierowała mnie na swoje wejście, a ja po prostu zanurzyłem się w nią. I...poczułem niesamowitą rozkosz wymieszaną z bólem. Jednak takiego doświadczenia nie da się opisać słowami, to trzeba przeżyć samemu.

Jungkook patrzył na mnie niepewnie, a gdy spojrzałem w jego oczy, spuścił wzrok.

- Potem...nie widziałem jej więcej.- kontynuowałem spokojnie, wracając wspomnieniami do tamtych zdarzeń.- Czułem żal, że tak szybko odeszła. Jednak po pewnym czasie o niej zapomniałem. To uświadomiło mi, że jestem zimny jeśli chodzi o uczucia. Wkrótce znalazłem pocieszenie w ramionach innej dziewczyny, a potem następnej. Prawdą jest to, że być może złamałem serca tych dziewczyn, ale nie czułem się winny. Jungkookie, musisz wiedzieć jedno. Nigdy nie byłem zakochany w żadnej z nich. Nie potrafiłem się zakochać.

Szatyn milczał, uparcie wpatrując się w swoje dłonie. Zauważyłem, że lekko drżą.

- Na dłuższy okres czasu takie zabawy stały się dla mnie nudne. Postanowiłem zrobić sobie przerwę i wtedy Yoonie zaproponował żebym cię w sobie rozkochał.

Jungkook podniósł głowę, przyglądając się mojej twarzy. Nadal wyglądał krucho, jakby za moment miał się załamać.

- Zgodziłem się, chociaż ten pomysł nie przypadł mi do gustu. Przecież uważałem się za hetero. I nadal bym tak myślał, gdyby nie ty.- szepnąłem cicho, patrząc w jego oczy.- Jungkookie, wiesz co zrobiłem gdy zniknąłeś mi z oczu, po tym jak widziałeś mnie z Haną?

Szatyn zaprzeczył, a ja wziąłem oddech.

- Odbyłem szczerą rozmowę z Namjoonem, a potem pojechałem do lasu i się rozpłakałem.

- Hyung...- wyszeptał Jungkook, ale posłałem mu spokojny uśmiech.

- To mi pomogło. Wylałem z siebie wszystkie negatywne emocje, a mój umysł się rozjaśnił. Wreszcie mogłem rozsądnie myśleć. Myślałem o tobie, o swoich rodzicach. Po prostu...zrozumiałem, że jeśli czegoś nie zrobię to będę tego kiedyś żałował. I pewnie by się tak stało.

Jungkook patrzył na mnie spokojnie, a ja westchnąłem.

- Jungkookie, patrząc na własnych rodziców nigdy nie przyszłoby mi do głowy żeby obdarzyć kogoś miłością. Nie potrafiłem nikomu dać ciepła i bezpieczeństwa, bo sam tego nie dostałem. Musiałem się nauczyć. Gdyby nie ty...- czułem jak mój głos zaczyna drżeć.- Chcę ci powiedzieć, że teraz nic nie ma sensu w moim życiu gdy ciebie w nim nie ma. Dlatego proszę, wybacz mi to wszystko co zrobiłem w przeszłości i daj mi szansę, Jungkookie. Bardzo mi na tobie zależy i zrobię wszystko żebyś ze mną został.

Jungkook długo na mnie patrzył, a potem wstał z krzesła i podszedł do mojego. Bez słowa usiadł na moich kolanach, a ja mocno przytuliłem go do siebie.

- Hyung...- szepnął cicho, patrząc na mnie. Uśmiechnął się, wtulając nos w moją szyję.- Ja też chcę z tobą zostać. Nie chcę już być sam. Proszę, obiecaj mi, że zostaniesz.

Złapałem jego drżącą dłoń, a potem splotłem z własną.

- Popatrz na mnie, chcę ci coś powiedzieć.- wyszeptałem cicho, a gdy uniósł głowę, westchnąłem i dotknąłem jego twarzy.

Długo na siebie patrzyliśmy, a gdy w końcu otworzyłem usta, Jungkook zrobił dokładnie to samo.

- Kocham cię.

- Kocham cię.

Zaskoczony, uśmiechnąłem się szeroko, a szatyn zarumienił. Powiedzieliśmy dokładnie to samo i to w tym samym momencie. Chyba lepiej być nie mogło.

- Jungkookie, bardzo cię kocham.- powiedziałem miękko, patrząc prosto w jego oczy.

- Wiem.- szepnął, pochylając się nade mną.- Jiminnie.- dodał nieśmiało.

Roześmiałem się, a potem ująłem jego twarz w swoje dłonie i pocałowałem.

********************************************************************************************

No to co, epilog?;) Żartuję, jeszcze nie. Obiecuję, że napiszę parę rozdziałów więcej:)






DNA/ love yourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz