Rozdział 18.

1.9K 188 104
                                    

 - Mamo? Tato? Gdzie jesteście?! - krzyknąłem głośno, lecz nikt mnie nie usłyszał. Bałem się, że zostanę zupełnie sam w chorobie. Moje płuca błagały o oddech, a gardło o wodę. Czułem pulsowanie w głowie, lecz zanim zdołałem się podnieść z łóżka, wzrok przesłoniła mi mgła. Łzy popłynęły po moich policzkach, rozmazując mi widoczność.- Proszę...dlaczego gdy was potrzebuję to nigdy nie przychodzicie? Czemu?!

Przebudziłem się gwałtownie, siadając na łóżku. Dlaczego akurat teraz przyśniło mi się to wspomnienie z dzieciństwa? Byłem wtedy bardzo chory, a gdy trafiłem do szpitala, moi rodzice zaczęli się martwić. Tylko tak byłem w stanie zwrócić na siebie ich uwagę.

Westchnąłem, przeczesując spocone włosy. Spojrzałem na śpiącego Jungkooka. Uśmiechał się lekko przez sen, a ja zastanawiałem co mu się mogło przyśnić. Z pewnością coś miłego.

Podniosłem się z łóżka, a potem poszedłem do łazienki i wszedłem pod prysznic, odpuszczając zimną wodę. Rozbudziłem się całkowicie gdy poczułem chłód na skórze. Jednak nie tak łatwo było mi dane zapomnieć o tym śnie. W moim sercu odczułem jakiś smutek. Było mi po prostu przykro, że nikomu na mnie nie zależy. Nikomu poza Jungkookiem i moimi przyjaciółmi. To mnie w jakiś sposób podbudowało na duchu.

Wziąłem głęboki oddech, zmywając z siebie ostatnie resztki snu, a potem wyszedłem z kabiny i oplotłem się ręcznikiem wokół bioder. Zawróciłem do sypialni, starając się stąpać bardzo cicho, aby nie zbudzić chłopaka.

Gdy tylko otworzyłem szafę w celu wyciągnięcia jakiś ubrań, usłyszałem za sobą jakiś szelest. Odwróciłem się szybko, spoglądając na łóżko.

Jungkook właśnie się przebudził, a gdy na mnie spojrzał, jego policzki przybrały kolor dojrzałego pomidora. Wstrzymałem oddech, ale czy miałem powód żeby się przed nim zasłaniać? Skoro chce patrzeć na moje ciało to nie mam nic przeciw.

- Wyspałeś się? - spytałem, wyciągając ubrania i zamykając szafę.- Mam nadzieję, że jednak nie chrapałem.

Chłopak zaprzeczył szybko, a potem wyszeptał:

- Dlaczego masz na sobie tylko ręcznik, hyung?

Popatrzyłem po sobie, uśmiechając się do niego.

- Krępuję cię, Jungkookie?

Szatyn pokręcił głową, a gdy postąpiłem do przodu, zasłonił się kołdrą. Roześmiałem się cicho, siadając na łóżku.

- Miałem zły sen.- mruknąłem cicho.- Musiałem trochę ochłonąć.

Najwyraźniej mój głos zabrzmiał poważnie, bo po chwili Jungkook wyłonił się spod kołdry i spojrzał na mnie trochę zmartwiony.

- Teraz lepiej się czujesz? - szepnął cicho, a potem usiadł blisko mnie. Może na ten moment zapomniał o tym, że jestem prawie nagi.- To moja wina?

Zdumiony, pokręciłem przecząco.

- Skąd ci to przyszło do głowy? - spytałem, a gdy nie odpowiedział, dodałem czule:- Jungkookie, zależy mi na tobie. Jestem szczery w tym momencie. Już mi nie przeszkadzają twoje uczucia. Czuję do ciebie to samo.

Chłopak patrzył na mnie smutno, a gdy po jego twarzy spłynęła łza, objąłem go bez wahania i przytuliłem do siebie.

- Nawet nie wiesz jak długo czekałem na te słowa.- wyszeptał, dotykając lekko mojego brzucha. Spojrzał na moje ciało, ostrożnie badając jego kontury opuszkami palców. 

Uśmiechnąłem się, a potem uniosłem jego głowę i otarłem łzy. Jungkook uśmiechnął się do mnie, a wtedy go pocałowałem.

Jego delikatne dłonie ciągle spoczywały na moim brzuchu, a ja poczułem dreszcz na plecach. Mimo wszystko, bliskość szatyna była mi bardzo potrzebna.

Pocałunek przeciągał się, a gdy nie mogłem już złapać tchu, odsunąłem się od chłopaka, patrząc na niego z czułością.

Jungkook oblizał swoje usta, a ja na moment wstrzymałem oddech. Czułem jak w moim ciele pojawia się znajoma burza emocji. Jednak nie mogłem zachowywać się aż tak nieprzyzwoicie z samego rana.

- Hyung? - szepnął cicho Jungkook, a potem pochylił się ku mnie. - Mogę cię tam dotknąć?

Jego pytanie lekko mną zachwiało. Z każdą mijającą sekundą czułem jak moje pożądanie rośnie.

- Jungkookie, to nie jest...dobry moment.- wykrztusiłem z siebie. Może już zdążył się domyślić do czego zmierzam, a może nie.

- Bardzo proszę.- wyszeptał, całując mój policzek.

Przymknąłem oczy, obejmując go za kark. Chłopak bez wahania usiadł na moich kolanach, a ręcznik podniósł do góry. Wolałem nie patrzeć co robi, bo byłem pewny, że za moment po prostu rzucę go na łóżko i wycałuję każdy fragment jego ciała.

- Hyung, jesteś..- szepnął, ale na szczęście nie dokończył. Byłem mu za to wdzięczny.

Jungkook pocałował moje ramiona, a potem brzuch. Jego miękkie usta dosięgły wreszcie mojej męskości, a ja zacisnąłem uda, bojąc się tak nagle własnej słabości. To nie zniechęciło szatyna, aby po prostu przestał. Ostrożnie dotykał mnie językiem, a ja nie mogłem powstrzymać swoich cichych jęków.

Objąłem Jungkooka za biodra, popychając go na pościel. Chłopak spojrzał na mnie dużymi oczami, ale nie dostrzegałem w nich strachu. Był po prostu zaskoczony.

- Nie możesz tak robić, Jungkookie.- szepnąłem, pochylając się nad nim.

- Dlaczego nie? - odpowiedział, przygryzając wargę.- Powiedziałeś, że jesteś tylko mój.

Uniosłem brwi, uśmiechając się w rozbawieniu.

- Kiedy tak powiedziałem? Jakoś sobie nie przypominam.- mruknąłem, patrząc prosto w jego oczy.

- Przed chwilą, hyung.- powiedział niewinnie, łapiąc moją rękę.- Kiedy wyznałeś mi swoje uczucia. Wtedy to powiedziałeś.

- Więc...tak to rozumiesz? - wymruczałem, zagłębiając nos w jego szyi.- Hmm...no, cóż. Nie mam sił protestować, wiesz? - spojrzałem na niego, a potem pocałowałem w usta.- Tak, masz rację. Jestem tylko twój, Jungkookie.

Chłopak uśmiechnął się do mnie słodko, a ja ponownie ucałowałem jego usta. Jungkook objął mnie w pasie, dotykając po skórze, a następnie rozchylił nieco swoje nogi, abym zmieścił się wygodnie między nimi. Zastanawiałem się co takiego planuje.

Czułem jak na moment zastyga w oczekiwaniu, a gdy na mnie spojrzał, w jego oczach dostrzegłem jakiś ogień. Czy to było możliwe, że zaczął czuć dokładnie to samo co ja?

Aby to sprawdzić, nakierowałem swoją dłoń między jego nogi. Gdy tylko go dotknąłem, Jungkook lekko podskoczył.

- Hyung...- szepnął, wiercąc się na łóżku.- Dlaczego to czuję?

- Co takiego? - spytałem, ostrożnie wodząc nosem po jego szyi.- Jungkookie, chyba nie jesteś teraz podniecony, co? Powiedz, że nie. To musi być moja wyobraźnia, prawda?

Jungkook westchnął, a potem spytał cicho:

- Masz na myśli to, że jestem....- zastanowił się na moment.- Nie wiem jak to powiedzieć, hyung. Ale ty też...musisz być podniecony.

- Muszę?

- Jesteś.- poprawił się, a potem dodał szybko:- Ja też, bo gdy cię dotknąłem to byłeś twardy. Więc...

Spojrzałem w jego oczy, a gdy nagle zamilkł, szepnąłem mu do ucha:

- I co teraz zrobimy, Jungkookie?

Chłopak zadrżał, wzdychając pode mną. Pokręcił głową, jakby nie miał pojęcia co należy zrobić w takiej sytuacji. 

********************************************************************************************

Chcieliście akcję więc oto jest;)

DNA/ love yourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz