Obudziła się stosunkowo wcześnie, ponieważ już o godzinie szóstej. Miała jeszcze całe trzy godziny do spotkania, więc tak naprawdę mogła się jeszcze obijać. Niechętnie wstała i wyjęła świeże ubrania z szafy, udała się do toalety, gdzie wzięła prysznic i się pomalowała. Dochodziła godzina siódma, więc nadal miała jeszcze mnóstwo czasu. Minuty strasznie się dłużyły, a ona zaczynała żałować, że wyjątkowo tego dnia stała się porannym ptaszkiem. Standardem stało się już, że nie jadała śniadań, więc nawet tym nie mogła zająć sobie czasu. Około ósmej zniecierpliwiona wsiadła do samochodu, żeby już piętnaście minut później być na miejscu. W środku trwały od godzin porannych pracę, więc uśmiechnęła się przyjaźnie do wszystkich, a w oddali zauważyła mamę.
-Cześć- powiedziała chyba trochę za głośno, ponieważ tamta podskoczyła lekko i złapała się dłonią w okolicach serca- Przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć- zaśmiała się, kiedy ta się odwróciła. Zależało jej na tym, żeby odwrócić uwagę od tego, że nie zrobiła wczoraj tego, o co ją proszono.
-Cześć- ucałowała ją.- Co ty tu robisz? Nie miałaś być przypadkiem o dziewiątej?- podniosła brew podejrzliwie.
-Obudziłam się trochę wcześniej i pomyślałam, że może będę mogła tu jakoś pomóc.
-Najlepiej nam pomożesz, jak trochę odpoczniesz. Wiesz, że jesteśmy ci wdzięczni za pomoc, ale powinnaś się skupić na sobie. Obiecuję, że tuż po balu zwalniam cię ze wszystkich dodatkowych obowiązków.- uśmiechnęła się i przytaknęła. Pomyślała, że może mieć ona rację, swój dwutygodniowy urlop nie pierwszy raz przeznaczała na dodatkowe prace. Jedynym związkiem, jakim mogła się pochwalić, był ten z podstawówki, który trwał dokładnie dziesięć dni. Tak naprawdę, poza pracą nie istniała. Wzięła ze stolika szklankę wody, a od mamy dostała listę, którą miała się wczoraj zająć. Większości nazwisk jak zwykle nie znała, ale przedostatnie szczególnie przykuło jej uwagę.
-Szczęsny?!- krzyknęła, przez co wszyscy się na nią spojrzeli. Nie dowierzała, że pierwszy raz na ich charytatywnej imprezie pojawi się trochę bardziej znany sportowiec, który budził w niej od dawna same dobre emocje.
-Tak Lenka, Szczęsny. Gdybyś wczoraj tutaj została, to miałabyś szansę na telefoniczną rozmowę z nim.- obok niej zjawił się tata. Szalały w jej wnętrzu radość i złość jednocześnie. Jedyne czego teraz chciała, to aby sobota już nadeszła.
*Odłożyła bransoletkę do szkatułki i poszła czytać książkę. Po raz kolejny tak samo spędzała wieczór i, pomimo że zdawała sobie sprawę, że dwudziestoczteroletnia dziewczyna powinna trochę inaczej dysponować wolnym czasem, to nie mogła w sobie pokonać tego, jak bardzo jest leniwa. Powtarzała w myślach, że może właśnie tak powinno być, przecież nigdy nie była taka jak inni. W wieku czterech lat została adoptowana przez Annę i Piotra, jej rodzice zginęli w wypadku wraz z jej siostrą, nic więcej o nich nie wiedziała. Jedyne co jej po nich zostało to ta bransoletka z wykutymi inicjałami, której strzegła jak oka w głowie. Czasem naprawdę jej ich brakuję, może to dziwne, bo praktycznie ich nie znała, ale potrafiły przyjść takie dni, w których chciała coś wiedzieć, o nich, o sobie.
Przewróciła kartkę w książce, pomimo że z poprzedniej nic już nie pamiętała. Myślami była zupełnie gdzie indziej i nawet tak ciekawa lektura przestała ją interesować. Zaczęła zastanawiać się, w co ubierze się w niedzielę, przecież na wczorajszych zakupach nie kupiła nic. Na stolik położyła książkę, a zamiast niej na kolanach położyła laptopa. Liczyła, że może chociaż w internecie uda jej się coś ciekawego zamówić. Na pierwszej stronie zobaczyła czarno-różową suknię, była dosyć skromna, ale ładna. Nie pasował w niej jednak krój, który prezentował się zbyt okazale. Tuż pod nią widniała kolejna, w kolorach ognistych, co całkowicie wykluczyło ją z listy potencjalnych sukni. Przy samym końcu strony zauważyła skromną, ale śliczną kreację. Była biała, ale pomimo tego, miała w sobie coś niezwykłego. Niektóre jej miejsca były pokryte koronką, co tylko dodawało uroku. Postanowiła, że od razu ją zamówi i tak też zrobiła. W sprawie stroju była już spokojniejsza, ponieważ pozostało tylko znaleźć odpowiednie buty i rzecz jasna maskę, która najprawdopodobniej będzie w czarnym odcieniu. Tylko ten kolor do niej pasował, miała nadzieję, że kontrast, który powodowałaby wraz z sukienką, świetnie będzie się prezentował. Sama nie wiedziała, dlaczego tak bardzo zależy jej na wyglądzie, nigdy nie zwracała uwagi na to, czy ubranie ma koronki, czy nie, czy jest białe, czy kremowe, to po prostu nie miało znaczenia, ale coś dawało jej do zrozumienia, że tego dnia będzie to bardzo ważne. Nalała sobie lampkę wina i zaczęła rozkoszować się jego smakiem, liczyła się w tej chwili tylko i wyłącznie ona.
Od Autorki:
Witam w drugim rozdziale! Już za tydzień (18.10) co tydzień będzie pojawiał się rozdział. Mam wrażenie, że te dwa pierwsze były słabe, ale musiałam przez nie jakoś przebrnąć, żeby później to wszystko wyszło lepiej. W każdym razie czekam na komentarze i życzę miłego weekendu ♥
CZYTASZ
Kopciuszek I Wojtek Szczęsny ✔
FanfictionPrzypadek chciał, żeby tego wieczora zatańczyli. Los zadecydował, żeby porozmawiali ze sobą. Oni tego jednak nie wykorzystali. Pochłonięci obowiązkami i zaślepieni karierą nie zauważyli, że osobą, której szukają, są oni sami. Lena Gawlik podczas cha...