15

839 61 24
                                    

  Wsiadła do samochodu z dosyć dziwnym nastrojem, z jednej strony ciągle się śmiała, a z drugiej była przerażona. Jej śmiech był spowodowany tym, że Wojtek cały czas ją rozśmieszał, a przerażenie tym, że nawet nie wiedziała, gdzie jadą. Jasne, ufała bramkarzowi, ale nie była pewna, czy może zaufać samej sobie. Mogłoby się wydawać, że racjonalne myślenie i ona idą w parze, ale nie wtedy, kiedy traciła kontrolę nad sobą. Nie wtedy, kiedy ktoś sprawiał, że uśmiech pojawiał się na jej twarzy. Puścili radio i pierwszą lepszą stację w nim, a gdy prowadzący zaczęli puszczać wolniejsze piosenki, Lena zasnęła, wtulając się w swój płaszcz.
Obudziło ją gwałtowne hamowanie, które usprawiedliwiła tym, że Wojtek chciał zaparkować. Nie przypominała sobie jednak tego miejsca, nie wydawało jej się nawet znajome.

-Gdzie jesteśmy?- zapytała jeszcze zaspana. Szczęsny widząc to, rozpiął jej pas i zapiął płaszcz do samej szyi. Trzeba było przyznać, że łatwo było teraz o chorobę, przez panującą temperaturę.

-Jechaliśmy prawie trzy godziny, czas coś zjeść- powiedział i chwilę później otworzył drzwi samochodu, dziewczynie. Uśmiechnęła się lekko i wyszła, po czym zachwiała się i tylko szybka reakcja sportowca, zapobiegła przed jej upadkiem.-Często tak masz?

-Czasami... dzisiaj po prostu nic nie jadłam- powiedziała, a on pokiwał tylko głową zrezygnowany. Skierowali się w stronę restauracji i zamówili obiad.


*

Jechali już którąś godzinę z rzędu, a ona dalej nie wiedziała, gdzie się kierują. Patrząc przez okienko, zauważała tylko kolejne miejscowości, które nic jej nie mówiły. Starała się spać, ale nawet tego nie mogła zrobić, pozostawało tylko czekać na jakiś znak, informacje. Dopiero potem przypomniała sobie, że jego przyjaciele na pewno coś wiedzą, więc wyjęła telefon i tak jakby go nie było obok niej, zaczęła dzwonić do Grzegorza.

-Cześć ślicznotko- zaczął. Lena normalnie zaczęłaby na niego krzyczeć, ale teraz był jej potrzebny do wyciągnięcia pewnych informacji.

-Cześć śliczny- zaśmiała się, a Wojtek tylko spojrzał na nią zdezorientowany.

-Uuu miła jesteś, czego chcesz?

-Małej informacji, ale wolałabym zadać ci pytanie poprzez wiadomość, bo wiesz... ściany mają uszy- ściszyła swój głos i znowu zaczęła się śmiać.

-Nie powiem ci, gdzie jedziecie. Dobranoc mała- zakończył szybko i zerwał połączenie.
Westchnęła, wiedząc, że reszta też jej na pewno nic nie powie. Oparła głowę i znów spojrzała na widok za oknem. Zdziwiła się, widząc, że zatrzymują się tuż przy jakimś hotelu. Wysiedli i po tym, jak zakwaterowali się w pokojach i pożegnali, poszła do swojej sypialni. Nie miała nawet pojęcia, w jakim mieście jest, więc zaczęła szukać jakichś wskazówek, albo nazwy hotelu. Po chwili jednak znudziło jej się to i po prostu położyła się w łóżku, które było dosyć wygodne. Kilkadziesiąt minut później, kiedy była już blisko zaśnięcia, usłyszała jak w jednej minucie, zaczyna przychodzić do niej milion wiadomości. Chyba piłkarze jeszcze nie poszli spać...

Lewy: Leeeenka, śpisz?

Anna Lewandowska: Nie podrywaj.

Świeżak: Śpi, z Wojtkiem pewnie.
Złotówa: Też tak sądzę, jednakże po ostatniej akcji i rozmowie z trenerem wolę nie udzielać się, jeżeli chodzi o tę dwójkę
Złotówa: Żartowałem XDDD
Złotówa: Moje misie kochane <3
Szczena: Cholera mnie zaraz jasna weźmie. Nie chcę być już w tej kadrze.
Lewy: Dobra, ogarnijcie się, bo przyszła do mnie PEWNA OSOBA i mówi, że przez ten wasz "spam" nie może spać.
Jędza: Kto do ciebie przychodzi o tej porze?
Anna Lewandowska: Właśnie???
Lena Gawlik: Jeżeli za chwilę nie zaprzestaniecie pisania tych głupot, to przysięgam, że w pół godziny znajdę się w Warszawie i pożałujecie tego WSZYSCY.
Świeżak: No z województwa lubuskiego to trochę daleko masz do tej Warszawy XDDDD
Lena Gawlik: Co
Lena Gawlik: Jestem w województwie LUBUSKIM?
Szczena: Idiota...
Lena Gawlik: WOJCIECHU, IDĘ DO CIEBIE, JUŻ NIE ŻYJESZ!

Wybiegła szybko z pokoju i skierowała się do Wojtka. Cieszyła się z tego, że wie, który pokój jest jego, przynajmniej teraz mogła się zemścić. Wywiózł ją bardzo, bardzo daleko, nie uprzedzając nawet. Lubuskie było w zupełnie inną stronę niż Warszawa, więc tym bardziej nic nie rozumiała. Zaczęła pukać, ale nikt jej nie otwierał, słyszała tylko ciche śmianie się pod drzwiami. Robiła to coraz głośniej, co nie przeszło bez uwagi właściciela hotelu. Miała ochotę zapaść się pod ziemię, kiedy usłyszała, że zachowuje się źle, bo w tym budynku są jeszcze inne osoby. Miała jeszcze bardziej ochotę udusić mężczyznę, tym razem nie zważając na to, czy przyda się on reprezentacji, czy nie. Drzwi otworzyły się, a w nich z poważną miną stanął Wojtek. Oczy właściciela automatycznie powiększyły się i to on zaczął czuć się źle w swoim własnym hotelu.

-Przepraszam w imieniu partnerki, zatrzasnęły się drzwi, a ona nie wzięła karty. Brałem akurat prysznic i musiałem nie słyszeć, jak puka. Z całego serca przepraszam i obiecuję, że nie będziemy już zakłócali spokoju- powiedział, łapiąc Lenę w talii.

-Nic się nie stało, naprawdę, to nic wielkiego. Życzymy udanego pobytu- uśmiechnął się i odszedł szybko.

-Puść mnie albo ci przyłożę- powiedziała zadowolona ze swojego zwycięstwa. Uważała, że tym załatwiła tego "zarozumiałego dziada". Tak właśnie o nim myślała, słysząc, jak miły był dla Wojtka, a jak niemiły był dla niej. Bramkarz jeszcze mocniej ją złapał w talii i obrócił w swoją stronę.

-On tu znowu idzie, zachowuj się naturalnie- powiedział i przybliżył się na tyle, żeby chwilę później złączyć ich usta w pocałunku.  

Od Autorki:

Tak jak obiecywałam, dzisiaj pojawia się rozdział. Z poprzednim miałam drobne problemy, podczas awarii wattpada rozdział został usunięty, później przywrócony, po prostu działo się wszystko naraz. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.

Skrobnij jakiś komentarz ♥

Kopciuszek I Wojtek Szczęsny ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz