29

727 55 13
                                    

Usiadła na ławce, wpatrując się w jeden punkt widniejący przed nią. Musiała uciec od zgiełku, który panował w środku, od rozmów i tłumaczeń, na które nie miała sił. Chciała poukładać sobie wszytko w głowie, a przede wszystkim zrozumieć, co tak właściwie przed chwilą się stało. To było jak coś niemożliwego, nielogicznego i nierealistycznego jednocześnie, a wszystko sprowadzało się do jednego- przypadku. Gdyby nie zbłaźniła się przy pierwszej minucie ich spotkania, zapewne nie rozmawialiby dalej, a wszystko zakończyłoby się po pierwszych dwóch minutach znajomości. Gdyby nie została zmuszona do przyjścia na powtarzany bal, nie poznałaby prawdy. Może skończyłoby się to dobrze, zapomniałaby i żyła bez- jak sądziła ówcześnie- niepotrzebnej wiedzy. Teraz mogła zaznać szczęścia, które nie spotykało jej tak często, jak można by przypuszczać.

-Tutaj się schowałaś- usłyszała za sobą i momentalnie, przestraszona, odwróciła się. Była na tyle skupiona, że nie spodziewała się nikogo w tym miejscu i przestraszyła się, w szczególności, że nie było tam zbyt jasno, a ciemność powodowała czasami mocny strach.- Mogę usiąść?- dopytał mężczyzna, a Lena skinięciem głowy odpowiedziała. Nie chciała przerywać rozmyślania nad przeszłością... Może trochę też przyszłością. Teraźniejszości jeszcze nie rozumiała na tyle, żeby o niej marzyć.

-I nie chowałam się, lubię tu po prostu przychodzić- stwierdziła, uśmiechając się i nadal nie patrząc na chłopaka. Nastała cisza, która pasowała dziewczynie, przecież czasem nie trzeba niczego mówić. Nie mniej jednak, towarzystwo chłopaka, nie pasowało jej teraz, tak jak zwykle, dużo bardziej, wolała być sama, ze swoimi własnymi myślami.

-Dobrze- powiedział i westchnął. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale nagle jakby zaczął się zastanawiać i nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Przymknął oczy, a dwudziestoczterolatka, zobaczyła jego drżące ręce.

-Kamil, wszystko okej?- przeraziła się, nie widziała go jeszcze w takim stanie, nawet, wtedy gdy opowiadał o zmarłym ojcu. Nie wiedziała, jak zareagować, co powiedzieć, czy cokolwiek zrobić. Pokiwał na potwierdzenie głową i nerwowo się uśmiechnął, przy okazji, chowając dłonie za plecy. Przełknął głośno ślinę i z narastającym smutkiem w oczach, zaczął mówić.

-Ja... muszę ci coś ważnego powiedzieć- zaczął, jednak już chwilę później przerwał mu donośny krzyk Wojtka, wołającego Lenę. Spuściła głowę w dół, wiedząc, że musi już wracać i jednocześnie będąc zła na Wojtka, że przerwał im w takiej chwili. Nie miał prawa wiedzieć, że coś się dzieje i jego wołanie przeszkodzi, a nie pomoże, ale pomimo tego, jakaś nieopanowana złość i smutek targnęły kobietą. Uśmiechnęła się przepraszająco i położyła dłoń na rękę chłopaka, przy okazji całując go lekko w policzek.

-Przepraszam, naprawdę. Powiesz mi później, będzie dużo czasu po balu- stwierdziła i skierowała się w stronę bramkarza. Próbując opanować wszystkie gromadzące się w niej emocje, nie dała po sobie poznać, że zmartwiła się zachowaniem przyjaciela, był dla niej ważny. To osoba, która w trudnych momentach potrafiła pomóc, bo rozumiała, co dzieje się z człowiekiem niemogącym pogodzić się z przeszłością. Można było wmawiać, że jest dobrze, ale nie było i zauważał to każdy. Potrafiła się tak otworzyć tylko przed kilkoma osobami, Wojtkiem, czego powód już znała oraz Kamilem, czego zupełnie nie rozumiała. Poznali się przypadkiem, ale zrozumieli... właśnie bez słów, tak jakby on już wiedział, że nie można jej wystawiać na próbę, jakby wiedział, że każde słowo, nawet powiedziane w dobrym geście, może zranić. On stracił ojca, chociaż nigdy nie chciał o tym mówić, wielokrotnie tłumaczył, że nie chce do tego wracać, co nie było dobrym argumentem, zważywszy na to, że Lenie radził zupełnie co innego.

-Wszystko dobrze? Jesteś strasznie blada- usłyszała od sportowca, gdy tylko weszli do sali. Pokiwała głową, na znak, że jest dobrze i puściła automatycznie dłoń chłopaka, widząc przed sobą Daniela. Cofnęła się o krok, z jakiegoś niewiadomego powodu, nie bała się go przecież, miała urazę, ale nie była to osoba, która jakoś przeraźliwie na nią działała. Zaczęła przeszukiwać salę w poszukiwaniu jakiejś znajomej, a najlepiej piłkarskiej twarzy. Wolała nie zostawiać Wojtka sam na sam z Danielem, których nie uważała za najbardziej rozsądnych ludzi na tym świecie. Dużo bardziej spokojna byłaby, gdyby dzieliło ich kilkadziesiąt metrów i każdy znajdowałby się w towarzystwie, które posiada przynajmniej jedną w pełni opanowaną osobę. Można, tak było nazwać Kamila, ale on zdecydowanie nie był teraz w stanie, w którym można było skazywać go na takie głupoty.

-Cześć Lena, cześć Wojtek- przeleciał wzrokiem po twarzach obojga, nie będąc do końca pewnym, czy powinien się odzywać. Każde z nich miało ochotę wiele powiedzieć, ale powstrzymywało ich towarzystwo innych ludzi na balu, oraz niechęć do kolejnych kłótni. Temat miał być przecież zakończony, jak każdy który ranił Lenę. Przecież z ranami najlepiej poczekać, aż się zagoją...- Możemy porozmawiać?

-Nie- odpowiedzieli w jednym momencie obydwoje, a gdy tylko Daniel zobaczył w drzwiach Kamila, zastygł w bezruchu i spojrzał na całą trójkę, nie dowierzając w to, co widzi.

Od Autorki:

I wychodzi na to, że to pierwszy rozdział w kwietniu, więc witajcie w tym nowym miesiącu! Ten miesiąc jest dla mnie ważny (jak każdy, w którym jest żużel) i teraz, po pierwszym ligowym meczu, pomyślałam, że fajnie by było dodać rozdział. Oto jestem i przedstawiam wam coś takiego!

Skrobnij jakiś komentarz ♥

Kopciuszek I Wojtek Szczęsny ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz