23

733 55 10
                                    

  Weszła do domu rodziców, ciekawiąc się, jaką niespodziankę dla niej przygotowali. Przez telefon ich głos brzmiał dosyć tajemniczo, nie mówiąc już o tym, że sami mówili o jakiejś tajemnicy. Poprawiła fryzurę i zapukała, będąc przy tym najbardziej zdenerwowaną osobą na ziemi. Zastukała w drzwi ponownie, nie słysząc żadnego odzewu ze strony Piotry oraz Anny. Dopiero po chwili otworzyła jej roześmiana kobieta, trzymając w dłoni nóż w krwistoczerwonej cieczy. Lena z lekkim zmieszaniem weszła do środka i zaczęła zastanawiać się, co ominęło ją w ciągu tych kilku dni.

-Kogo zabiłaś?- zapytała zupełnie poważnie, choć tak naprawdę wewnętrznie miała ochotę wybuchnąć niepohamowanym śmiechem.

-Arbuza, ale uprzedzając pytanie, nie cierpiał mocno- wytarła niewidoczną łzę, śmiejąc się i pokazując, żeby dziewczyna poszła do salonu. Przywitała się z tatą i usiadła, czując dobrą atmosferę wokół siebie. Nie pytając o nic, po prostu czekała, czym zaskoczą ją tym razem, a widząc ich spojrzenia, jeszcze bardziej się niecierpliwiła.

-Nie każcie mi czekać, proszę.- Uśmiechnęła się i kosmyk włosów dała za ucho.

-Powtarzamy bal w takim samym składzie jak ostatnio.


*

Nie mogła wyjść z podziwu, jak dobrze wymyślili to rodzice. Nie dość, że będzie można zebrać kolejne pieniądze, dojdzie do tego szansa na oczyszczenie nazwiska Leny, nie mówiąc już o tym, że istnieje większe prawdopodobieństwo na odnalezienie chłopaka. Wbiegła do pokoju i zaczęła wyrzucać z szafy wszystkie swoje rzeczy, chciała już zobaczyć swoją sukienkę, którą ponownie ubierze już za kilka tygodni. Pragnęła przenieść się już do wtorkowego wieczoru, gdzie miała spotkać jego. Uśmiechnęła się na widok sukni i ułożyła ją na łóżku, po czym zadzwoniła do Wojtka.

-Już za mną tęsknisz?- zapytał, nie dając nawet dojść jej do słowa.

-Oczywiście, w pociągu płakałam, że już umieram z tęsknoty za moim przyszłym mężem- palcami stukała o blat stolika i czekała na reakcję bramkarza. Prawda była taka, że uwielbiała go, zaczął być dla niej kimś ważnym, kimś, komu mogła zaufać. Pomimo tego, co ostatnio wydarzyło się w hotelu, czuła z nim silną więź.
-Ale chyba nie dzwonisz z tego powodu?- zaśmiał się.- Co znowu zrobiłaś?

-Dlaczego zawsze myślisz, że coś zrobiłam? A może to tym razem moi rodzice coś wywinęli?- podniosła dumnie głowę, chociaż on nie miał prawa tego zobaczyć.

-No dobrze, więc co zrobili moi kochani Anna i Piotr?- zapytał, a Lena przez chwilę wahała się nad odpowiedzią. On też miał tam być, ale co jeżeli jeszcze nie dostał zaproszenia i zepsułaby mu niespodziankę. Ostatecznie postanowiła skończyć to, co już zaczęła.

-Organizują bal, wszyscy z poprzedniej uroczystości, wszyscy! Rozumiesz, wszyscy!- pisnęła podekscytowana. Zachowywała się trochę jak mała dziewczynka, która dostała nową lalkę do kolekcji.

-Ale że wszyscy, WSZYSCY?!- prawie krzyknął, nie mogąc,ukryć zdziwienia. Był szczęśliwy, tak samo, jak Lena, ta informacja przyszła do nich w najlepszym momencie. Z wrażenia wstał i podszedł do szafki, gdzie trzymał wszystkie ważne dokumenty, listy, czy zaproszenia. Lubił czasem ją otworzyć i przypomnieć sobie, jak bardzo nie chciał jechać na ten bal, przypomnieć sobie ile później szczęścia i smutku jednocześnie mu to przyniosło. To była ciężka do rozwiązania sprawa, nie jest prosto kogoś znaleźć, nie wiedząc o nim zupełnie nic. Przypominało to poszukiwania kopciuszka przez księcia, który oblegany był z każdej stron ludźmi chcącymi się z nim zaprzyjaźnić, brakowało tylko dobrego zakończenia i jakiejkolwiek poszlaki, pomocy. Pantofelek kopciuszka mógł pasować tylko na tę jedną, wyjątkową osobę, a bransoletka pasowała na miliony osób na całym świecie, to tylko jeszcze bardziej utrudniało sprawę. Pozostawała jeszcze kwestia Leny, jej decyzja była zależna od wszystkiego innego w piłkarskim świecie i pozostawało tylko na nią czekać, co prawda Wojtek wpadł na pewien pomysł, ale nie miał pojęcia czy jej się spodoba.

-Wszyscy, rodzice mi dzisiaj powiedzieli.

-Więc do zobaczenia młoda damo... masz czas za dwa tygodnie? Przyjeżdżam na dwa dni do Polski i moglibyśmy się spotkać.

-Raczej nie mam żadnych większych planów niż odpoczywanie, więc oczywiście, że mam czas. A tymczasem muszę kończyć, żegnaj Wojciechu- zaśmiała się i zakończyła połączenie, będąc przy tam najszczęśliwszą osobą na ziemi. Brakowało jej nadziei, która pojawiła się znikąd i nie miała zamiaru już odejść.  

Od Autorki:

Tak w sumie, czemu by nie dodać rozdziału w czwartek... no i mamy! Oto rozdział, który pisałam jako ostatni przed feriami. Dalsze rozdziały były pisane jakieś dwa tygodnie temu i przyznam, że wydają mi się dużo lepsze od tego, co prezentowałam dotychczas.

Jak zwykle ostatnio, możecie wybrać dzień, w którym opublikuję następny rozdział, a tymczasem- dobrego wieczoru! ♥

Skrobnij jakiś komentarz

Kopciuszek I Wojtek Szczęsny ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz