14

770 64 14
                                    

  Mężczyźni szybko się rozłączyli, a Lena nie wiedziała przez moment co ze sobą zrobić. Zastanawiała się nawet, czy on naprawdę chcę po nią przyjechać. Przecież to niedorzeczne, powinien trenować, to dla niego powinno być najważniejsze, a nie pierwsza lepsza dziewczyna, która i tak wystarczająco dużo razy obarczała go swoimi problemami. Pozostawała jeszcze sprawa tego, co by było, gdyby ktoś dowiedział się, że znowu się spotkali. Rozpętałaby się kolejna burza i powstałyby kolejne plotki. Z tych poprzednich już wystarczająco ciężko było wyjść i tak naprawdę uratowała ją pomysłowość Wojtka. Wracała czasem myślami do tamtych ciężkich dni, kiedy musiała budzić się, iść do pracy i udawać, że jej to nie dotyka, że nie obchodzi jej to, co o niej mówią, ale tak nie było. Chwilę później znowu jej telefon rozdzwonił się i o dziwo, dzwoniły te same osoby, co jeszcze kilkanaście minut wcześniej, a Lena znajdowała się dalej w takiej samej pozycji i dalej w tym samym ręczniku.

-Wkurzasz...- tak właśnie postanowiła przywitać swoich rozmówców, dokładnie tym samym, czym oni uraczyli ją chwilę temu.

-Błagam, nie sprzedaj nas. Jakby co, to ty nic nie wiesz, nic nie słyszałaś i będziesz zaskoczona widokiem Wojtka przed swoimi drzwiami.

-On na pewno przyjedzie? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że trener tak łatwo go puścił.

-No nie tak łatwo, potem będzie miał dodatkową misję, z resztą ty też. No ale nieważne, o tym dowiesz się później i nie od nas.

*

Obudziła się z samego rana, z nadzieją, że poprzedni dzień to był sen. Jednak tak nie było, na kalendarzu ujrzała, że rozpoczęła się kolejna ekscytująca doba jej życia. Zrobiła sobie kawę i jak zawsze, nie zjadła śniadania. Pierwszy posiłek zwykle jadała około jedenastej, gdy zmuszała się, chociaż do zjedzenia kanapki. Potem czas było na obiad i kolację, przy czym pomiędzy nimi czasami jadła coś niezdrowego, albo coś ''na szybko". Tak była przyzwyczajona, pomimo że zdawała sobie sprawę z tego, że nie jest to zdrowy tryb życia. Wypiła napój i pobudzona zaczęła na nowo pakować swoje rzeczy. Skoro Wojtek do niej przyjedzie, co było praktycznie pewne, to wolała być już przygotowana i spakowana. Zastanawiała ją jeszcze jedna kwestia: dwa dni? Czemu akurat tyle, przecież przyjechanie po nią i powrót nie zajmie aż tyle czasu. Kiedy pakowała ostatnią bluzę, zauważyła małą karteczkę, która wypadła z niej na podłogę. Podnosząc ją, dostrzegła, że jest to ta sama karteczka, która była we wróżbie. Jakieś dwa tygodnie temu ona i jej dawna znajoma, poszły na kawę i ciasteczka do jednej z okolicznych kawiarni. Była ona wyjątkowa, ponieważ do ciasteczek dodawane były wróżby. Lena zupełnie o tym zapomniała i nawet nie zwróciła uwagi, co jest tam napisane.

"Miłość jest bliżej, niż myślisz- rozejrzyj się, nie szukaj niemożliwego. Przeznaczenia nie oszukasz."

To były dla niej tylko kolejne, denne i niepotrzebne słowa, które dopasować można było do każdej sytuacji życiowej. Rzuciła ją gdzieś w kąt i zmęczona opadła na łóżko. Niby nic wielkiego nie zrobiła, ale jednak się zmęczyła. Może to wynik tego, że była już prawie jedenasta, a praktycznie nic jeszcze nie jadła. Nalewając sobie szklankę wody, usłyszała dzwonek do drzwi. Odstawiła naczynie i poszła otworzyć, a tam zobaczyła cudownego Wojciecha Szczęsnego.

-Niespodzianka!- krzyknął, a ona przewróciła oczami.

-Woow, cóż za niespodzianka, nie spodziewałam się- powiedziała z sarkazmem w głosie, a ona zmienił posturę.

-Który głąb ci powiedział?! No zabiję ich, po prostu zabiję!

-Ten głąb właśnie przede mną stoi. Czasem mógłbyś trochę ciszej mówić- podniósł jedną brew w górę i bez zaproszenia wtargnął do jej mieszkania.-Halo, dostałeś pozwolenie?- krzyknęła i zaczęła się śmiać.

-No to skoro byłaś przygotowana, to gdzie twoje torby?

-Torba, a właściwie jedna walizka. Nie jadę na wakacje i zupełnie nie rozumiem, po co poszedłeś do trenera po DWA dni wolnego.

-Zobaczysz na miejscu, będziesz mi musiała pomóc w pewnej ważnej misji, a uwierz, że mamy dużo do zrobienia i musimy się zaraz zbierać.

-Czemu? W co ty mnie znowu wpakowałeś?

-W nic, pojedziemy tylko w dwa miejsca... a potem wrócimy na mecz, a właściwie mecze.

-Co?

-Jedziesz z nami do Gdańska!  

Od Autorki:

Rozdział pojawia się dzisiaj, umilmy sobie czwartek!

Dzisiaj mamy trochę nudniejszy, spokojniejszy rozdział, ponieważ następny będzie opublikowany w sobotę/niedzielę i jako że realizuje od początku do końca swój pomysł, zaczyna się wszystko... troszeczkę komplikować. Nie zdradzając nic więcej- życzę wam miłego piątku i do zobaczenia niedługo!

Skrobnij jakiś komentarz ♥

Kopciuszek I Wojtek Szczęsny ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz