31

614 45 5
                                    

  -Słucham?- zapytała, delikatnie podnosząc się z siedzenia. Wolała wmawiać sobie, że nie słyszała tego, co powiedział chłopak, bo tak było łatwiej. Dokładnie tak samo wolała już nie wiedzieć, o co chodzi, bo bała się, tego, co może za chwilę się dowiedzieć. Patrzyła mu prosto w oczy i poniekąd wmawiała, że kryją się w nich łzy, ale on nigdy nie płakał, nie pozwalała mu na to jego duma, której dosyć często używał jako wymówki. Paznokciami stukała w półkę przy ścianie, na której leżało zasłonięte zdjęcie, miała wielką ochotę odwrócić je, ale jedyne co przychodziło jej teraz do głowy to jego słowa.

-Chciałem powiedzieć ci już to dawno, ale ty zaczęłaś traktować mnie wręcz jak jakąś wyrocznie, nie chciałem cię zawieść chociaż wtedy, więc czekałem na odpowiedni moment. Teraz ten moment nadszedł, masz przy sobie same niesamowite osoby, możesz zdobyć świat, spełniać marzenie i cieszyć się życiem, ale ja muszę ci to powiedzieć. Chociaż wiem, że popełniam największy błąd życia nie potrafię tego dłużej ukrywać- przełknęła ślinę, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.- To dom mojego taty, mojego zmarłego taty. Wieczór, dwudziesty trzeci lipca, dziewiętnaście lat temu, mówi ci to wiele, prawda?- zrobiła krok w tył, uświadamiając sobie, że naprawdę go wcześniej nie znała. Teraz patrząc na to wszystko, zaczął ją przerażać, a nie powodować spokój i harmonię jak dotychczas.

-Wypadek- powiedziała, głęboko oddychając. Jej ręce całe się trzęsły, a sama ona mogła teraz posłużyć za lalkę ze szmatki, którą każdy mógł kierować. Nie potrafiła już się ruszyć, to było za dużo, pomimo że usłyszała tylko kilka słów. Nie chciała wiedzieć już więcej, tymbardziej, jeżeli przez ten cały czas uważała Kamila za ideała o nieskazitelnej duszy. Wiedziała o jego problemach, ale nie spodziewała się, że może w nim kryć się coś więcej niż tęsknota za ojcem.

-Wypadek, ten, który spowodował mój ojciec- otworzyła szerzej usta, chciała udawać, że tego nie słyszy, ale to wszystko było tak poplątane.- Pięć dni później znaleźli go martwego, nie mógł wytrzymać z własną psychiką, a przyznanie się do winy nie wiedzieć czemu, nie wchodziło dla niego w grę. Chciałem cię poznać, zobaczyć jak żyjesz, czy się trzymasz, a ty, ty naprawdę potrzebowałaś pomocy, moje poczucie winy za niego, sprawiło, że musiałem ci jakoś pomóc. Nigdy nie miałem zamiaru cię skrzywdzić Lena i chcę, żebyś to wiedziała, żebyś była szczęśliwa, bo on naprawdę przez to cierpiał i nie spłynęło to po nim, tak jak myślałaś.

Wzięła głęboki wdech i otarła spływające po policzkach łzy. Odważnym krokiem skierowała się w stronę drzwi i nie przeszkadzały jej w tym nawet krzyku chłopaka. To najgorsze co mogła teraz od niego usłyszeć, nawet jeżeli była to okrutna prawda. Przez cały ten czas zwierzała mu się, mówiła o tym, jak bardzo nienawidzi osoby, która zabiła jej rodziców, tak naprawdę mówiąc o jego ojcu. Nie potrafiła zrozumieć, czemu wrócił, tak jakby nie mógł dać spokoju sobie i jej.

-Zostaw mnie, potrzebuję spokoju, czasu!- wykrzyczała, nie zważając na to, że dwie sąsiadki chłopaka, przyglądają się z zaciekawieniem całej sytuacji. Nie obchodziło jej to, że ludzie będą ją uważać za wariatkę, sama niekiedy się za taką uważała, ale dużo gorsze od tego było usłyszenie od przyjaciela, że ukrywał przed nią tak ważną rzecz. Stanęła przed otwartą bramką i tracąc powoli siły, oparła się o nią. Nie miała siły na powrót do domu, chciała być teraz sama, a towarzystwo Wojtka nie pomogłoby w żadnym stopniu, a jedynie zaszkodziło, patrząc na to, że nie miał dobrych stosunków z Kamilem. Poszła ścieżką paręnaście metrów i ponownie zadzwoniła po taksówkę, po czym usiadła na ławeczce, jeszcze raz wycierając łzy z twarzy. Zdecydowanie tego dnia wykorzystała swój limit na nie i nie podobało jej się to, że znowu wraca do punktu wyjścia i to przez osobę, która dała jej nadzieję na to, że może więcej. Samochód przyjechał po nią dosyć szybko, więc zaczęła cieszyć się, że już stamtąd wyjeżdża, potrzebowała oddalenia się od ludzi, bycia sam na sam ze sobą i własnymi przemyśleniami. Kazała kierowcy zatrzymać się tuż przy cmentarzu i zapłaciła. Usiadła tuż przy grobach rodziców, które oddzielał może metr. Była na tyle zdesperowana, że spędziła tam kilka godzin, co sprawiło, że nie czuła się najlepiej, ani psychicznie, ani fizycznie. Był w końcu listopad, więc na dworze panowała niezbyt przyjemna pogoda jak na tak długie spędzanie czasu na świeżym powietrzu. Wieczorem ledwo żywa dotarła do domu, gdzie liczyła na szybkie pójście do łóżka i pozostanie tam na zawsze. Weszła do kuchni, gdzie zauważyła karteczkę podpisaną standardowym dla Wojciecha pismem.

Dziękuję za mile spędzony dzień, mam nadzieję, że chociaż ty dobrze się bawiłaś. Do zobaczenia, W.
Przewróciła niechętnie oczami, nie miała ochoty na kłótnie, ale jej energia nie pozwalała na tłumaczenie mu, że to wszystko nie jest tak jak myśli. Zgniotła karteczkę i wyrzuciła do kosza, po czym podłączyła telefon do ładowania i położyła się spać.

Dwie osoby stały na moście i oddalały się od siebie z nikłymi uśmiechami. Zupełnie tak, jakby robiły to na siłę, nie chcąc sprawiać kłopotu drugiej osobie. Dziewczyna stała oparta o barierkę i próbowała wmawiać sobie, że tak musi być, bo w końcu musiało, prawda?
W ostatniej chwili odwróciła się, rozumiejąc, że nie powinna się poddawać, ale nikogo już nie było, została zupełnie sama. Wszyscy ją zostawili, jakby była dla nich nikim, choć była wszystkim, chcieli dobrze, ale ona tego nie zauważała. Pobiegła w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu widziała osobę, ale nie było tam już niczego, co jeszcze przed chwilą widziała.

-Poszli sobie, ale wrócą, oni wrócą i zawsze przy tobie będą, my też będziemy, ale jeżeli nie docenisz ich, nie poczujesz naszej obecności- odwróciła się gwałtownie i widząc dziewczynę z rudymi, kręconymi włosami, skrzywiła się. Nie poznawała jej, chociaż mogłaby przysiąc, że kojarzyła jej twarz.

-Kim są "oni"?

-Ludźmi, których potrzebowałaś, potrzebujesz i będziesz już zawsze potrzebować.


-Wojtek!- krzyknęła i zaczęła głęboko oddychać. Ten sen był dziwny, ponieważ osoba, która tam była nie przypominała nikogo znajomego. Dopiero teraz zrozumiała, że powinna mu chociaż wytłumaczyć, dlaczego tak szybko pojechała do Kamila, dlaczego tyle jej nie było. Siadając i opierając się o zagłówek, zaczęła zastanawiać się, jak bardzo ryzykowne byłaby podróż do Włoch, jeżeli nigdy się tam nie było i nie zna się adresu osoby, do której się leci.  

Od Autorki:

Nie zamierzam tłumaczyć się z tego, że wattpad stał się w ostatnim czasie dla mnie bardziej przymusem niż przyjemnością. Nigdy nie zamierzałam zmuszać się do pisania i nie chciałam robić tak też teraz, dlatego postawiłam na drobną przerwę. Przerwę, która mam nadzieję oficjalnie się teraz kończy. Niedługo wakacje, będę mogła skupić się na wszystkich swoich opowiadaniach, a w tym czasie co jakiś czas powinny pojawiać się rozdziały, jednak nie wiem, kiedy dokładnie.

Dobrego weekendu! ♥

Kopciuszek I Wojtek Szczęsny ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz