Przebudziła się rano, czując, że jest już i tak bardzo późno. Zwykle wstawała wcześniej, chociaż nie mogła samej siebie nazywać rannym ptaszkiem. To tak, jakby Krychowiaka nazywać miłym człowiekiem, to że raz jest miły, nie znaczy, że jest taki zawsze. Wypiła szklankę wody, którą przygotowała sobie jeszcze przed snem i wzięła leki, które towarzyszyły jej od jakiegoś czasu. Do ręki wzięła naładowany telefon i zauważyła, że w nocy piłkarze zrobili niemały spam.
Krycha: Ej, chcecie usłyszeć fajny żart?
Grosik: Tak, wiemy, nasze życie, mówiłeś to kiedyś, nie musisz przypominać o 1 w nocy, dobranoc.
Krycha: GROSIK NIE, NIE IDZIESZ STĄD, ZOSTAJESZ I SŁUCHASZ
Krycha: POZA TYM NIE O TEN ŻART CHODZI
Lewy: Dajesz, chcę się dowartościować jakoś
Fabian: I tak nic nie przebije zdjęcia Szczęsnego, przepraszam hahahaah
Błaszczykowski: Fabian, miałeś nam wysłać to zdjęcie
Grosik: Czemu wy o tej porze nie śpicie?
Milik: Zadaje sobie to samo pytanie, jak wstaje, "czemu ja o tej porze jeszcze nie śpię?".
Krycha: Jak po japońsku nazywa się buzia Kasi?
Piszczu: Boję się
Piszczu: Nie chcę tego wiedzieć.
Krycha: YAMAKASI HAHAHAHAHAHAH
Milik: Dobranoc
Zielu: Co wy odwalacie
Lewy: Dowartościowałem się i mogę iść spać
Fabian: To było słabe
Grosik: Nawet słabsze od żartów z Milika
Milik: Ej, żarty ze mną są spoko, trafiły w mój gust.
Krycha: Masz słaby gust
Piszczu: Napisała osoba, która ubiera się, jak się ubiera
Krycha: Jeszcze będziesz chciał coś u mnie kupić.
Krycha: Jak nazywa się żona Ryszarda?
Krycha: MaRYCHA HAHAHAHA
Szczena: Ale ty jesteś głupi.
Krycha: Wojtek jesteś moim najlepszym przyjacielem
Krycha: Wiedz, że zawsze cię lubiłem i lubię
Krycha: Nie odsuniesz się nigdy ode mnie, prawda?
Szczena: Coś zrobiłeś.
Piszczu: Idźcie spać, proszę was.
Błaszczykowski: Łukasz stoi na straży prawa, ale fakt, widać, że potrzebujecie snu, więc dobranoc.
Milik: Tak w sumie to nie chcę mi się spać, jak wam życie mija przyjaciele?
Zielu: Arek... a było tak spokojnie.
I na tym nocna rozmowa się zakończyła. Lena zaczęła zastanawiać się, co brał Grzesiek i dlaczego piłkarze nie spali. Swoją drogą, ciekawe było, jak bardzo Krychowiak będzie chciał teraz podlizać się Szczęsnemu, żeby tylko ten nie zabił go za ten cholerny wazon. Wstała z łóżka i przeciągnęła się ociężale. Za oknem było widać, że pogoda jest dużo lepsza niż poprzedniego dnia, zero chmur, słońce, pogoda taka, jaką sobie mogła tylko wymarzyć. Czegoś jednak brakowało, nie mogła do końca określić czego, to było dziwne uczucie, jakby puste, nieodgadnione. Westchnęła głęboko i słysząc, że Karolina i Grzesiek już wstali, zeszła na dół. Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła jedzenie, a do chłopaka tylko burknęła ciche "dzień dobry".Nigdzie w pomieszczeniu nie widziała już Karoliny. W głębi duszy śmiała się z tych żałosnych żartów, ale trzeba było przyznać, że były one trochę... Poniżej jakiegokolwiek humoru.
-Masz focha?- zapytał, stawiając przed nią talerz z kanapkami. Popatrzyła na nie kątem oka i nie była do końca pewna, czy chce je jeść. Grzegorz znany był z innowacyjnych pomysłów, jedzenie, które jej właśnie zaoferował, było na poziomie jego żartów z nocy i nie przesadzała z tym stwierdzeniem. Uśmiechnęła się nieśmiało i odsunęła od siebie talerz, mówiąc, że nie jest głodna. Nie było to też do końca kłamstwo, w końcu nienawidziła śniadań.
-Gdzie Karolina?- zapytała po tym, jak upewniła się, że dziewczyny nie ma nigdzie w pomieszczeniu. Krychowiak zmrużył lekko oczy i zaczął się śmiać.
-A co ty tak o nią ciągle pytasz? Jesteś zazdrosna?
-O ciebie? No błagam, Grzesiu...- uśmiechnęła się ponownie, taka rozmowa potrafiła naprawdę mocno poprawić jej humor. W takich momentach nie musiała myśleć o Kamilu, rodzicach, łyżwach czy nawet o Wojtku.
-No pewnie, że o mnie i spokojnie, moja kuzynka już stąd pojechała, miała być dłużej, ale jej mama zadzwoniła, że jej syn, Maciek jest chory i musiała jechać- powiedział zupełnie szczerze, a Lena się zdziwiła. Nie spodziewała się, że ta młoda osoba może być kuzynką piłkarza i że może mieć dziecko. Spojrzała jeszcze raz na swój talerz, gdy usłyszała burczenie w brzuchu. Nie mogła przyznać, że jest głodna, bo musiałaby to zjeść, ale z drugiej strony nie mogła też się głodzić.-Obok jest urocza restauracja, a Wojtek mnie zabije, jak cię zagłodzę na śmierć, więc włóż buty i chodź.
Na samą myśl o Wojtku, Lenie zrobiło się słabo, tak naprawdę z każdą chwilą wolałaby odwlekać tę rozmowę, nie chciała go zawieść, ale z drugiej strony nie chciała też tkwić w czymś tak dziwnym. To uczucie było tylko chwilą zapomnienia, czegoś niezwykłego, ale jednocześnie zbyt pięknego, żeby mogło być prawdziwym. Dużo lepiej czuła się w relacjach czysto przyjacielskich i nie potrzebowała niczego więcej. Ocknęła się po chwili i pomaszerowała włożyć buty, żeby chwilę później wyjść do pobliskiej restauracji. Trzeba było przyznać, że serwowali tam naprawdę pyszne śniadania, za którymi z pewnością będzie długo tęskniła. Cały czas siedziała w niezręcznej ciszy z Grzegorzem, co u niego było nowością, przecież jemu nigdy nie zamykała się buzia, a tymczasem oboje tkwili w swoich własnych, ciężkich przemyśleniach, przed którymi chcieliby uciec, jak najdalej.
Od Autorki:
Witajcie w ten... PIĘKNY środowy dzień. Jak emocje po wczoraj? Tak naprawdę rozdział miał się pojawić wczoraj przed meczem, ale stwierdziłam, że więcej czasu będzie po meczu... i przeliczyłam się. Stwierdziłam, że i we mnie i w was może być zbyt wiele emocji i dodawanie rozdziału jest bez sensu. Tak czy tak, w tę drużynę trzeba wierzyć i z wielkimi nadziejami czekam na niedzielę ♥
Skrobnij jakiś komentarz
CZYTASZ
Kopciuszek I Wojtek Szczęsny ✔
FanfictionPrzypadek chciał, żeby tego wieczora zatańczyli. Los zadecydował, żeby porozmawiali ze sobą. Oni tego jednak nie wykorzystali. Pochłonięci obowiązkami i zaślepieni karierą nie zauważyli, że osobą, której szukają, są oni sami. Lena Gawlik podczas cha...