Od rana chodziła zdenerwowana, zupełnie tak jak wtedy, gdy taki bal organizowany był pierwszy raz. Miała wrażenie, że coś złego się wydarzy, ale jej uczucia ciągle się zmieniały. Co jakiś czas pojawiała się myśl, że sytuacja, która zwali ją z nóg, nie będzie taka straszna. Wszystko jednak zmieniał fakt, że jej nie miało tam być, miała ten czas spędzić z Kamilem i Magdą, grając w karty w swoim mieszkaniu. Przecież tak czy tak, odzyskała swoją bransoletkę, niczego jej więcej nie brakowało... A przynajmniej tak sobie wmawiała.
-Jaką lubisz pizze?- zapytał Kamil, stukając coś na telefonie. Planowanie świetnego wtorkowego wieczora w gronie przyjaciół, nie było tak łatwe, jak mogłoby się wydawać. Ciągłe zadawanie pytań typu co lubisz do jedzenia albo co lubisz do picia może i było potrzebne, ale nie tak ważne, jak lista, którą ostatni raz sprawdzała Lena. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, bez względu na to, czy jej się to podobało, czy nie. Na ostatniej stronie zauważyła coś, czego nigdy wcześniej nie było, nie wiedziała nawet, co to oznacza, nie mówiąc nawet o tym, czego może się spodziewać. W małym prostokącie napisane było "Miejsca zarezerwowane dla gości specjalnych" tak jakby wszyscy nie byli tam specjalni... W kratce, gdzie miała być zapisana ilość takiej grupy, widniał znak zapytania, co było już pierwszą przyczyną podejrzeń Gawlik.
-Z serem- odpowiedziała, nie odrywając wzroku od kartki. Zastanawiała się, czy zapytać rodziców, o co chodzi, ponieważ zżerała ją ciekawość, ale opanowała się i złożyła na dole podpis mówiący o tym, że wszystko zostało sprawdzone. Arkusz papieru odłożyła na półkę i powróciła do przyjaciela, który patrzył na nią jak na jakieś nienormalne stworzenie.
-I?- dopytał, myśląc, że jej odpowiedź nie została jeszcze dokończona.- Przecież musi tam być coś poza serem.
-Nie, nie musi, a jeżeli znajdę na niej, choć kawałeczek ananasa, to nie żyjesz- uśmiechnęła się i potargała jego włosy, które już wcześniej były w wystarczającym nieładzie. Doskonale się dogadywali, ponieważ to właśnie dzięki niemu zaczęła przekonywać samą siebie, że coś takiego jak miłość nie ma prawa bytu, że to coś nadnaturalnego i zupełnie niestworzonego dla niej. Oboje po przejściach, z trudnym dzieciństwem i bez nadziei na lepsze jutro, razem tworzyli coś niesamowitego. Co prawda powoli tworzyło to kącik wzajemnego pocieszania, ale Magda w zupełności przywracała im wiarę w swoją normalność. Jej telefon rozdzwonił się, a widząc na wyświetlaczu imie byłego chłopaka przyjaciółki, automatycznie nacisnęła czerwoną słuchawkę. Daniel od jakiegoś czasu pojawiał się w jej życiu, a kiedy dawała jasne znaki, że nie chce mieć z nim kontaktu, odchodził i po czasie pojawiał się znowu. Byli jak z dwóch różnych światów i powoli nie wiedziała, jak się przed nim bronić, chyba jedyną osobą, która na niego działała, był Wojtek, który teraz miał jakąś kolejną ważną sprawę do załatwienia i wyjechał poza miasto. Tak właściwie, dziewczyna była zdumiona tym, jak szybko się zbliżyli do siebie, jeszcze nigdy nie zaufała nikomu tak szybko, a teraz przychodziło jej to z łatwością, patrząc na bramkarza i Kamila.
-Nienormalna jesteś jakaś, no ale dobra, zamówimy dwie, jedną dla ciebie i Magdy, bo o dziwo ona też nie lubi ananasa i jedną dla mnie- wyszczerzył rząd białych zębów i z nieskrywaną radością położył telefon na stolik. Miał jakąś obsesje na punkcie tego, żeby wszystko zapisywać, jeżeli coś nie znajdowało się w jego notatniku albo telefonie, oznaczało to, że nie było kompletnie ważne. Dziewczyna westchnęła na myśl, że musi jeszcze załatwić tyle spraw, które mógłby załatwić tak naprawdę ktoś inny. Sama zastanawiała się jeszcze, jak powiedzieć sportowcowi i rodzicom, że zabraknie jej we wtorek na balu. Czuła się dziwnie, jak na każdym kroku ktoś się jej pytał, o której godzinie będzie, w co się ubierze, albo czy załatwi daną rzecz teraz, czy jak już wszystko się zacznie.
-Powiedział człowiek, mówiący do kwiatów, no przestań, pizza to pizza, ale pizza z ananasem to nie pizza, a my chcemy zjeść pizze, prawda? Dziękuję, zrozumieliśmy się. Teraz dzwoń do Magdy.
*
Gdy tylko chłopak wyszedł, Lena położyła się na kanapie w salonie i zaczęła przyglądać bransoletce. Nadal nie dowierzała, że ją ma, przecież to niemożliwe, żeby w tym miejscu, o tej samej porze się tam znalazła. Poza tym, co robiła na chodniku, ktoś ją wyrzucił? To wszystko było tak nielogiczne, że nie potrafiła dokończyć tej układanki, choć czuła, że brakuje jej tylko małego elementu. Przez myśl przeszedł jej nawet pomysł, że to Wojtek był tym tajemniczym chłopakiem z balu, ale szybko odgoniła to od siebie, wmawiając, że to jeszcze bardziej niedorzeczne. W otwartej dotąd szafie ujrzała wiszącą sukienkę, tą samą, którą miała jakiś czas temu na przyjęciu, nie wyrzuciła jej ze względu na sentyment, ale miała coraz to większą ochotę na to, żeby schować ją gdzieś głębiej, żeby nie przypominała już tamtego wydarzenia. Za każdym razem jednak coś mówiło jej, żeby tego nie robiła, tylko po co to wszystko, jeżeli ona już nigdy jej się nie przyda.
Westchnęła głęboko i podeszła do swojego laptopa, dziwiło ją to, że jeszcze nikt nie napisał o tym, że była na lodowisku, że była tam z Wojtkiem. Przecież tak gorący temat nie mógł umknąć dziennikarzom, którzy nawet z błahostki zrobili aferę, której Lena nie mogła zapomnieć i pewnie nie zrobi tego do końca życia. Nie widząc jednak nic ciekawego w internecie, zasnęła.
Od Autorki:
Następny rozdział będzie... dosyć ważny, więc nie mam pojęcia kiedy się pojawi. W każdym razie, dobrego tygodnia!
Skrobnij jakiś komentarz ♥
CZYTASZ
Kopciuszek I Wojtek Szczęsny ✔
FanfictionPrzypadek chciał, żeby tego wieczora zatańczyli. Los zadecydował, żeby porozmawiali ze sobą. Oni tego jednak nie wykorzystali. Pochłonięci obowiązkami i zaślepieni karierą nie zauważyli, że osobą, której szukają, są oni sami. Lena Gawlik podczas cha...