II

693 34 7
                                    

Rey znowu obudziła się zalana potem. Po raz kolejny śniła jej się śmierć Snoke'a. I ta walka, którą stoczyła ramię w ramię z Benem. Czuła z nim wtedy jedność. Byli złączeni Mocą. Odczuwała każdą z emocji, która nim targała. Był wściekły, przestraszony i zagubiony. Potrzebował jej, a ona stała się dla niego opoką. Razem stworzyli obraz idealnej równowagi. A co najważniejsze, Ben Solo powoli przestawał być Kylo Renem, maszyną do zabijania. Jednak po wszystkim powróciła jego mroczna strona. Nadal miała przed oczami wyciągniętą rękę i usilne błagania o przyłączenie się do niego. Znowu poczuła łzy toczące się po policzkach. Chciała mu pomóc. Nawet przez ułamek sekundy miała ochotę chwycić jego dłoń, a następnie uciec z nim w najdalszy zakątek galaktyki. Ten zagubiony mężczyzna sprawiał, że traciła część zdrowego rozsądku. Chciała po prostu być przy Nim i dla Niego.

Z zamyślenia wyrwał ją stukot w drzwi pokoju. Znajdowali się na planecie Endor. Generał Organa uznała, że będzie to najlepsze schronienie dla garstki Rebeliantów. Nie mieli wielkiego wyboru. Musieli gdzieś schować się i ułożyć plan odbudowania armii. Rey zerwała się z łóżka, otarła łzy z twarzy i otworzyła drzwi. Przed nią stał Finn, jej najlepszy przyjaciel jeszcze z czasów gdy mieszkała na Jakku będąc prostą zbieraczką złomu.

-Rey, mogę wejść?- spytał nieśmiało się uśmiechając. Ostatnio nie widziała go zbyt często, cały swój wolny czas spędzał w prowizorycznym szpitalu polowym obok tej dziewczyny, Rose. Nikt do końca nie wiedział co zaszło między tą dwójką, ale wszyscy mieli swoje domysły. Plotki szybko rozchodziły się w tak małej grupie. Jednak Rey nie chciała im do końca wierzyć. Wolała na spokojnie porozmawiać ze swoim przyjacielem. Niepokoiły ją jego wybory. Nie czuła zaufania patrząc na Rose.

-Jasne, wejdź. Mam nadzieję, że nie przegapiłam śniadania- odparła i wpuściła go do swojego małego pokoju. Szybko pościeliła skopane łóżko, a następnie usiadła na nim. Z uwagą patrzyła na nerwowo krążącego po pomieszczeniu przyjaciela. Powoli zaczynało ją to irytować. - Uspokój się. Co się stało Finn?

-Rose się stała. Wojna i cholerny Najwyższy Porządek. Nie rozumiem nic z tego. Gubię się w tym wszystkim. Chciałem uciec i Cię ratować! Chciałem... ona mnie powstrzymała. Poraziła prądem! Rozumiesz? Prądem! Byliśmy razem na tajnej misji, mieliśmy was wszystkich uratować. Wtedy ona i jej cholerne poczucie moralności pokazało mi jakim jestem debilem. Nic nie wiem o życiu. Wiem tylko jak być szturmowcem. Ona ukazała mi jeden ze smutniejszych aspektów życia, ale też czyste dobro. Uratowała mi życie kiedy już chciałem się poświęcić dla Rebelii! Rozumiesz?! Nikt jej nie zmuszał! Poświęciła swoje zdrowie dla mnie... cholernego szturmowca- krzyczał pełen emocji Finn.

Rey nie wiedziała, że tyle sprzecznych uczuć targa jej przyjacielem. Oczywiście zdawała sobie sprawę, iż przeszedł on swoją drogę kiedy ona szukała mistrza Skywalkera. Jednak nie spodziewała się tego chaosu, który zapanował w sercu byłego szturmowca. To chyba miłość. Uznała. Jeszcze nigdy nie myślała o tym uczuciu w tak prosty, damsko-męski sposób. Oczywiście, kiedyś ukradkiem patrzyła na Hana i Leie, którzy mimo dużego bagażu doświadczeń czule tulili się przed misją... na której zginął Solo. Znowu poczuła ból w sercu. Ale jednak to nie było tylko jej osobiste cierpienie, ale też Bena. Syna zabijającego ojca. Morderstwo, które rozdarło jego duszę na pół. To było kolejne następstwo ich połączenia.

-Rey?Rey! Obudź się!- krzyczał Finn patrząc na nieprzytomną minę swojej przyjaciółki. Już od jakiegoś czasu go nie słuchała. Była tutaj ciałem, ale jej duch odleciał gdzieś daleko. Było to widać na pierwszy rzut oka.

-Przepraszam. Zamyśliłam się. Finn, jesteś dobrym odważnym człowiekiem. Uczysz się na swoich błędach, nie boisz się do nich przyznać. Jeśli coś do niej czujesz to po prostu o nią walcz. Bądź przy niej. Ona to doceni. Daj wam czas. Daj sobie czas.-Uznała młoda Jedi. Wewnętrzne czuła, że to były słowa, które chciał usłyszeć jej towarzysz. Nie potrzebował gotowego przepisu, tylko pocieszenia i drogi, którą może podążać. To było dobre rozwiązanie dla niego, ale również dla niej. Potrzebowała czasu. Ale nie miała go zbyt wiele.

Siła we mnie- ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz