Czerwony miecz świetlny po raz kolejny uderzył w ściany statku. Kylo był wściekły. Przez tą cholerną więź nie był sobą. Nić połączenia sprowadzała go na Jasną Stronę, a przez to Ben Solo dawał o sobie znać. Cierpiał po stracie ojca, chciał być kochany... Stop. Ren nie mógł tego znieść. Musiał przywrócić równowagę. Znał tylko jeden sposób by to zrobić.
-Przygotować mój statek. Lecę załatwić jedną sprawę.
Zrobił to. Ponownie wymordował prawie całą populację wioski. Bez zastanowienia, bez zawahania, bez litości. Po prostu patrzył na mężczyzn, kobiety, dzieci i podnosił swój miecz. Nie miało dla niego znaczenia kim są ci ludzie. Knuli przeciwko Najwyższemu Porządkowi, więc byli niebezpieczni. Musiał się wyżyć. Dać upust swojej wściekłości. Poczuć znowu potęgę Ciemnej Strony. Ponownie stać się potworem galaktyki, Kylo Renem. Jednak czy mu ulżyło? Nie. Nadal był tylko kupą sprzecznych emocji. Chyba tracę zmysły. Pomyślał patrząc na zgliszcza palącej się wioski.
Była wykończona. Trening z Jezabel doprowadzał ją do krańca wytrzymałości. Bolał ją każdy mięsień. Czuła się jakby przebiegło po niej stado rancorów. Nie spodziewała się, że ta dziewczyna stanie się jej nauczycielką, ale również zacznie dzielić z się z nią jej największymi zmartwieniami odnośnie przywrócenia do życia Rebelii. Musiała przyznać, że od miesiąca ciężko pracowała nad sobą, a jej możliwości znacznie się zwiększyły. Jednak nie tego chciała. Potrzebowała odpowiedzi na nurtujące ją pytania, a nie treningu. Musiała znaleźć drogę dla Bena. Nie obchodziło ją samodoskonalenie. Tylko On się liczył.
-Pamiętaj. Forma to ruch jaki wykonujesz. Styl to charakter i dusza walki. Technika to coś nad czym zdecydowanie musisz popracować.-zaśmiała się Jez. Była całkiem niezła jeśli chodzi o zagadnienia teoretyczne, ale nigdy nie pokazała Rey jak ona sama potrafi. Dała jej tylko miecz świetlny o żółtym zabarwieniu do ręki i kazała ćwiczyć. – To wszystko składa się twoją osobowość w walce.
-A może w końcu zaczniemy trenować razem? Ciężko uwierzyć mi, że jesteś na tyle dobra, żeby rzucać takimi mądrościami. Pokaż w końcu na co Cię stać!- rzuciła wściekła Rey. To była już 8 godzina treningu. Codziennie zrywała się z łóżka wraz ze wschodem słońca by ćwiczyć i medytować z Jez. Oczywiście, widziała postępy, ale ciężko było jej w pełni zaufać osobie, która nigdy nie pokazała swoich zdolności.
Patrzyła z wyzwaniem w oczach na dziewczynę z blizną. Chciała udowodnić jej, że jest gotowa i mogą zająć się nauką, która jej się przyda. Przyda się Benowi. Pomyślała. Nie mogła tracić czasu. Jezabel uśmiechnęła się pod nosem. To nie zwiastowało nic dobrego i Rey o tym wiedziała. Nauczyła się paru rzeczy o tej dziewczynie. Jedną z nich był właśnie ten grymas. Cofnęła prawą stopę, włączyła miecz i automatycznie przygotowała się do odparcia ataku.
Jezabel sięgnęła do swojego pasa i dobyła swoją broń. Fioletowe ostrze zabłysnęło tuż przed oczami Rey. W ostatniej chwili zdążyła się cofnąć i odparować atak. Nie była do końca świadoma tego czynu, ponieważ cios nastąpił w zatrważająco szybkim tempie. Młoda Jedi nie miała zamiaru się tylko bronić. Rzuciła się do walki. Jez bez problemu radziła sobie z pchnięciami zadanymi przez Rey. To była brutalna walka pełna silnych cięć. Bez finezji, czysta fizyczność. Żadna z nich nie chciała dać za wygraną. Po kilkunastu minutach, gdy obie już cieżko dyszały ze zmęczenia Jezabel podcięła nogi byłej zbieraczce złomu i uderzyła ją w łokciem w splot słoneczny. Stała nad Rey z wyciągniętym mieczem zaraz przy jej gardle.
-Jesteś naprawdę niezła. Teraz rozumiem dlaczego pokonałaś Kylo Rena.
Jak na zawołanie Rey poczuła powiew zimnego wiatru. Rozejrzała się. Kilka metrów od niej stał nowy Najwyższy Przywódca. Na jego twarzy malował się szok.
Widział tylko brudną, krwawiącą i upadającą na ziemię Rey. Nie mógł rozpoznać jej otoczenia, ale czuł, że właśnie przegrała walkę. Świadczyły od tego rany na lewym ramieniu i miecz świetlny jaki trzymała w ręce. Odruchowo sięgnął po swoją broń. W pierwszym odruchu chciał obronić dziewczynę. Za wszelką cenę.
Rzucił się pomiędzy nią, a jej niewidocznego przeciwnika. Jednak nic się nie stało. Rey nadal leżała na ziemi i ciężko dyszała.
-Wolałabym w innym momencie. Odejdź.-powiedziała tylko, a on jak na zawołanie rozpłynął się w powietrzu.
Co TO miało znaczyć?! Krzyczał wewnętrznie nerwowo chodząc po Niszczycielu. Ktoś robił jej krzywdę, a ona go po prostu odesłała! To było nie do pomyślenia! Ta mała zarozumiała dziewczyna kazała mu odejść i Moc ich łącząca posłuchała jej! Nie jego, ale tej drobnej istotki. Po raz kolejny był wściekły do granic możliwości. Kopnął przechodzącego droida, ale zaraz po tym poczuł ból w kostce. Kulejąc przeszedł kilka metrów i z trzaskiem zamknął drzwi do swojego apartamentu.
Hux z rozbawieniem śledził poczynania Kylo poprzez kamery zamontowane na statku. Wściekłość Najwyższego Przywódcy sprawiała mu dziecinną radość. Zachowywał się jak mały chłopiec, który nie dostał upragnionej zabawki. Generał nie znał się na tych wszystkich sprawach z Mocą, ale z racji tego, że nie był najgłupszą osobą chodzącą po tym świecie, podejrzewał że zbieraczka złomu z Jakku maczała w tym palce. Przez co zaczynał czuć do niej szczyptę sympatii. Wesoło pogwizdując wrócił do pracy. To będzie dobry dzień. Pomyślał.
*
Jednak nie mogłam się powstrzymać i jakimś cudem przemyciłam nową część ;)
Chyba nie jest tak dobra jak poprzednia, ale mam nadzieję, że się spodoba.
Niech Moc będzie z Wami
Vivenn
CZYTASZ
Siła we mnie- Reylo
FanfictionCo mogło stać się po The Last Jedi? Czy wszystko pójdzie po myśli Rey? Rey ma na barkach odradzającą się Rebelię. Czy poradzi sobie z misją jaką nałożyła na swoje ramiona? Czy rozwiąże każde nurtujące ją pytanie? Czy da radę pomóc swojemu wrogowi? D...