xxxv

308 22 8
                                    

Siedzieli w nerwowej atmosferze na pokładzie Sokoła Millenium. Kilka godzin wcześniej Ben odebrał zakodowaną wiadomość od Hux'a, który błagał o pomoc. Według rudowłosego generała Jezabel dowiedziała się o jego zdradzie i planowała odwrót na Ruchu Oporu. Poza tym torturowała go od kilku tygodni, ale nie był w stanie dokładnie określić czasu.

Rey kątem oka przyglądała się twarzy czarnowłosego mężczyzny. Blizna zdobiąca jego skórę nerwowo drgała. Wyruszali bez pozwolenia Lei. Ich misja była nielegalna. Jednak nie mieli zamiaru pozostawić Hux'a na pastwę losu. Był ich informatorem oraz w jakiś sposób łączyła go nić przyjaźni z Benem.

-Jesteś tego pewien? Twoja mama nas zabije jeśli wrócimy z tego cało.- ścisnęła dłoń mężczyzny. Widziała determinację wymalowaną w jego ciemnych oczach.

-Musimy to zrobić.- powiedział twardo.

-W takim razie do dzieła.- zajęła się przygotowaniem statku do startu. Czekała ich misja samobójcza.

Wbiegła w wyciągnięte ramiona blondyna. Cicho załkała. Tulili się bez słów. Nie potrzebowali ich. Mimo lat spędzonych osobno nadal widać było między nimi specyficzną więź. Byli w końcu rodzeństwem.

Nyssa stała z boku patrząc na ten wzruszający obrazek. Odnaleźli się mimo wielkiej tragedii. Czasami miała wrażenie, że wszystko dzieje się z jakieś przyczyny. Mimo, że nie odbili miasta, została zraniona, część ludzi zginęła, to byli w stanie wynieść z tego promyk nadziei tlący się w postaci Mayi i grupy, która zdecydowała się przyjąć ją jako królową. Wszechświat był nieprzewidywalną karuzelą, ale z czasem zauważała, że nie ma w nim przypadków. Wszystko co wydarzyło się w jej życiu miało większy sens.

Uśmiechała się pod nosem. Mieli szansę na chociaż częściowe szczęśliwe zakończenie. Była gotowa poświęcić wszystko dla ludzi, którzy jej zaufali. Nie liczyło się już jej ja. Przeniosła wszystkie potrzeby swoich poddanych ponad swoje. Może nie była idealną kandydatką na liderkę, ale postanowiła, że zrobi wszystko co w jej mocy, aby doprowadzić lud Veteres do domu. Cokolwiek to miałoby znaczyć.

Galen ostrożnie puścił swoją zapłakaną siostrę i podszedł do brązowowłosej. Bez słowa wziął ją w ramiona. Nyssa ostrożnie odwzajemniła uścisk. Zrastali się na nowo. Powoli budowali relację na podwalinach przeszłości. Działo się to mimowolnie. Po prostu byli.

- Wiedziałem, że przeżyłaś.- szepnął jej do ucha- Inaczej poczułbym Twoją stratę. Cały mój wszechświat by się załamał.

Puścił ją tak szybko jak przytulił. Powrócił profesjonalny dystans. Nie mogli pozwolić sobie na zbyt wiele. Obowiązywały ich zasady.

- Wracajmy do bazy. Nikt nie uwierzy w to co tu zrobiłaś.

Hux przekręcił się z jednego boku na drugi. Z biegiem czasu tracił świadomość miejsca, w którym się znajduje. Jakby jego dusza odłączała się od powłoki cielesnej. Obrażenia na jego ciele powoli się pogłębiały. Już nie był w stanie tak szybko się regenerować. Coraz częściej zamykał oczy i przywoływał obrazy ze swojego życia. Był potworem napędzanym ambicją. Wydawał rozkazy mordów. Bez mrugnięcia okiem potrafił zabić. Nigdy nie miał wyrzutów sumienia. W pokręcony sposób ustawił sobie w głowie to co według niego było słuszne. A jedyną prawdziwą rzeczą w tym wszystkim była jego chora ambicja i Najwyższy Porządek. Oddał się temu bez wahania. Jednak jedna osoba zburzyła wszystko co wypracował sobie przez całe życie. Nyssa. Nie wierzył, że przez tak krótki okres czasu ta drobna łowczyni nagród zdołała przywołać coś więcej w jego osobie niż tylko bezdusznego potwora. Jednak tak zrobiła. Nienawidził jej za to. Dlatego też teraz leżał w celi. Bo zdradził wszystko w co wierzył. Co przestało być dla niego słuszne.

Siła we mnie- ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz