Obudził go damski krzyk. Zerwał się z łóżka i na wpółprzytomnie pobiegł do sypialni, którą zajmowała Rey. Lewie uchylił drzwi, a z pokoju usłyszał szloch. Spojrzał na posłanie. Brązowowłosa kuliła się w kącie łóżka, a jej drobne ciało szarpały spazmy. W nikłym świetle księżyca sprawiała wrażenie małego dziecka, które lęka się ciemności. Przybliżył się powoli do niej. Kiedy go spostrzegła jeszcze bardziej przyległa do rogu łóżka jakby się go bała. W jej oczach lśniły łzy, które w dalszej kolejności wyznaczały słoną ścieżkę po jej policzkach, niknąc za kołnierzem brudnego stroju Jedi. Była jak przerażone zwierze. Uważnie stawiał kroki. Nie chciał jej wystraszyć. Wiedział, że jest już wystarczająco przerażona. Czuł to każdą częścią ciała oraz przez więź jaką dzielili.
-Rey... spokojnie- powoli się do niej zbliżał. Jej drobne ciało dygotało jakby była wystawiona na działanie ujemnej temperatury.
-Zzzostaw mmnie...- jej cichy głos przepełniony bólem sprawił, że jego serce pękło. Poczuł się jak ugodzony sztyletem. Ukląkł przed nią i wyciągnął dłoń. Cały czas patrzył w jej przerażone oczy.
-Chodź do mnie... nie skrzywdzę Cię.- złożył jej cichą obietnicę. Mijały sekundy, a ona mierzyła go wzorkiem. Spojrzała na jego wyciągniętą rękę. Kiwnął zachęcająco głową.
Wyciągnęła trzęsącą się dłoń i niepewnie splotła jego palce ze swoimi. Wypuścił powietrze, które nieświadomie trzymał w płucach. Uścisnął mocniej rękę dziewczyny dając jej sygnał, że może mu zaufać. Nim się zorientował rzuciła się jednym sprawnym susem w jego ramiona. Przywarła do jego ciała. Zszokowany chwilę nie wiedział co robić, ale potem objął jej drobne ciało swoimi ramionami. Podniósł się i położył ją do łóżka. Chciał puścić brązowowłosą, ale ta nadal kurczowo tuliła się do niego. Westchnął. Nie widział innego wyjścia, więc położył się z nią.
-Ben...nie chcę tu być.- jej chichy szept skierowany wprost do jego ucha sprawił, że przeszły go dreszcze. Obecność Rey wywierała na niego znaczący wpływ. Pogłaskał ją delikatnie po plecach. Nie rozumiał co się z nią dzieje i co teraz przechodzi, ale mimo to starał się pomóc. Bez słowa podniósł się, wziął ją w ramiona, a następnie wyszedł na taras, z którego rozpościerał się widok na jezioro. Usiadł na jednej z ławek wraz z dziewczyną, która nadal nie chciała go puścić, jakby od tego zależało jej życie. Mimo to jej ciało lekko drżało. Za pomocą Mocy przyciągnął do siebie koc pozostawiony w sypialni. Zarzucił go na ich ramiona. Oparła swoją głowę o jego klatkę piersiową. Siedzieli w ciszy podziwiając obraz malujący się przed nimi. Jedyne co było słychać do ich równomierne oddechy. Powoli zza horyzontu zaczęło wyłaniać się wchodzące słońce rzucając promienie na śpiące jeszcze Naboo.
Odważył się spojrzeć na twarz Rey. Pomarańczowo- różowe światło zdobiło jej skórę. W tym momencie jej oczy wyrażały zachwyt nad pięknem przyrody. Po łzach został tylko lekko widoczny ślad na policzkach. Była spokojna i rozluźniona. Ze schludnie spiętych włosów powychodziły niesforne kosmyki. Mimo, że dotychczas uważał, że wschód i zachód słońca to jego ulubione zjawisko w całym wszechświecie to teraz okrył coś znacznie piękniejszego. Odruchowo pogładził jej policzek opuszkami palców. Było to lekkie jak dotknięcie pióra. Bał się, że zniszczy ten idealny obraz.
-Powiedz mi co się dzieje w twojej głowie.- szepnął. Chciał jej pomóc, ale nie wiedział jak.
-To nie takie proste Ben...- odwróciła twarz w jego kierunku.- Zadałeś mi tyle cierpienia...
Ból w jej głosie był niemal namacalny. Zabrał rękę z jej policzka. Czego się spodziewał? Był potworem i jedyne co potrafił to niszczyć. Nie zasługiwał na nic. Kylo Ren to nic nie warta parodia rycerza, a Ben Solo nie żyje. Został nikim. Przygniatał go wielki bagaż grzechów, które popełnił.
- Widzę różne rzeczy. Rozrywają mnie na małe kawałeczki. To tak jakby ktoś przywoływał do mojej głowy wszystkie najokropniejsze i najbardziej bolesne wspomnienia. Przypominam sobie rodziców... samotne życie na Jakku... śmierć Hana... każdą śmierć rebelianta... twój ból... samotność... tortury... odrzucenie... wszystko. Milion razy mocniej. To odcina mnie od rzeczywistego świata, pochłania niczym czarna dziura i nie chce wypuścić ze swoich macek. Boli zarówno wewnętrznie jak i zewnętrznie.- podwinęła rękaw swojej brudnej szaty. Na jej przedramieniu znajdowały się małe nacięcia. Z niektórych nadal sączyła się krew.
Bez słowa wstał i po raz kolejny wziął ją w ramiona. O dziwo, nie sprzeciwiała się mu. Niósł ją przez cały dom. Podziwiała to dawno nie używane wnętrze. Każde z pomieszczeń, które mijali było jasne i przestrzenne. Na ścianach wisiały obrazy, a meble mimo, że skromne to nadal sprawiały wrażenie drogich. Zatrzymał się przed podwójnymi drzwiami i postawił ją.
- To łazienka. Możesz się tutaj doprowadzić do porządku. Zobaczymy się później. Mamy kilka spraw do omówienia.
Odszedł szybkim krokiem. Rey nie mogła uwierzyć w szybkość zmian zachowania jakie zachodziły w tym mężczyźnie.
Hux wszędzie szukał Nyssy. Zniknęła zabierając wszystkie najważniejsze dane dotyczące pobytu Kylo Rena. Skasowała również nagrania z kamer i wszelkie możliwe tropy. Wściekły rzucił kubkiem z zimną kawą o ścianę statku. Zaczynał zachowywać się jakby był niezrównoważony, ale nienawidził kiedy coś wymykało mu się spod kontroli. To on był kapitanem tego cholernego statku!
Wystosował list gończy za Nyssa i duże wynagrodzenie za jej schwytanie. Z żalem popatrzył na papierowe zdjęcie, które trzymał ukryte w kieszeni płaszcza. Po raz kolejny przejechał opuszkami palców po sfotografowanej twarzy. Pamiętał chwilę kiedy zdobył to zdjęcie.
Po raz kolejny studiował księgę dotyczącą Veteres. Niestety nie dowiedział się z niej więcej niż dotychczas wiedział. Westchnął. Bezmyślnie przekartkował książkę. Wypadł z niej kawałek zniszczonego papieru. Z zaciekawieniem podniósł znalezisko. Była to fotografia przedstawiająca trzy osoby. Brązowowłosego mężczyznę w średnim wieku z blizną ciągnącą się wzdłuż jego szczęki, kobietę o wielkim uśmiechu i łagodnych oczach, włosach spiętych w długi warkocz oraz dziewczynę. Od razu rozpoznał w niej Nysse. Podczas robienia zdjęcia mogła mieć maksymalnie 20 lat. Była bardzo podobna do pary stojącej za nią. Był pewien, że to jej rodzice. Rozpuszczone włosy zbiły go z tropu. Bez swojej standardowej fryzury wyglądała bardziej beztrosko. Jak szczęśliwa młoda kobieta. Fotografia jednak była podarta w rogu. Wnioskując z detali uznał, że ktoś jeszcze był na tym rodzinnym portrecie. Usłyszał kroki zmierzające w jego stronę. W odruchu schował zdobycz do kieszeni swojej koszuli.
Po raz kolejny przyglądał się zdjęciu. Studiował każdy detal. Stroje, które mieli na sobie świadczyły o wysokim statusie majątkowym. Musieli być bardzo bogatymi handlarzami. Pomyślał. W dalszym ciągu nie dawała mu spokoju postać wydarta z rodzinnej fotografii.
Wrócił na statek Najwyższego Porządku. Minęło dopiero kilkanaście godzin, ale już chyba dwudziesty raz wyciągał skrawek papieru, który skrzętnie ukrywał w kieszeni munduru. Patrzył mglistym wzorkiem na twarz Nyssy. Tęsknił. Był idiotą.
Wrócił do rzeczywistości, która dała mu w twarz. Dosłownie i w przenośni. Nie mógł wracać do przeszłości. Okradła Najwyższy Porządek, więc stała się jego wrogiem. Tylko to się teraz liczyło. Płomień nienawiści rozświetlił jego duszę. Nie miał litości dla zdrajców.
*
Dzisiaj jest w miarę słodko. Chyba za niedługo skończę tą opowieść. Co Wy na to?
Niech Moc będzie z Wami
Vivenn
CZYTASZ
Siła we mnie- Reylo
FanfictionCo mogło stać się po The Last Jedi? Czy wszystko pójdzie po myśli Rey? Rey ma na barkach odradzającą się Rebelię. Czy poradzi sobie z misją jaką nałożyła na swoje ramiona? Czy rozwiąże każde nurtujące ją pytanie? Czy da radę pomóc swojemu wrogowi? D...