Resztę dnia spędziła na krzątaniu się po rezydencji. Mimo tego, że był to mały dom nadal odkrywała w nim nowe zakamarki. Raz trafiła do biblioteki, a innym razem do jadalni. Przechodząc przez kolejne pokoje znalazła się na dotychczas nieodkrytym przez nią balkonie. Przystanęła w progu, gdy zobaczyła postać Bena. Wyróżniał się swoim czarnym strojem. Stał przy balustradzie i czytał książkę. Uśmiechnęła się pod nosem. Wyglądał całkowicie inaczej niż zwykle. Musiała przyznać, że był to dla niej kolejny mały szok. Z dnia na dzień odkrywała kolejny aspekt osobowości tego mężczyzny. Budził w niej wiele uczuć, a każdy nowy szczegół jego osoby rozpalał płomień w środku niej.
-Ben...- powiedziała cicho podchodząc do niego.
Ten podniósł leniwie wzrok znad lektury i odłożył ją na stolik stojący w pobliżu. Uśmiechnął się do niej krzywo. W świetle księżyca wyglądał na rozluźnionego, a nawet szczęśliwego.
- Cześć skarbie.- wyciągnął w jej kierunku dłoń. To było już chyba ich zwyczajem. Sięgali po siebie jakby nie było to najintymniejsza czynność na świecie- Chodź, chcę Ci coś pokazać.
Bez słowa podeszła do niego i stanęła u jego boku. Objął ją opiekuńczo ramieniem. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka.
- Widzisz tamten brzeg jeziora?
Kiwnęła potakująco głową. Zżerała ją ciekawość. Zaintrygował ją.
- Za czasów Republiki stała tam kiedyś rezydencja mojej babki, Padme. To właśnie tam moi dziadkowie pobrali się w tajemnicy.- wyciągnął rękę i wskazał dokładną lokalizację.
Rey wpatrywała się w tamto miejsce oczarowana. Oczami wyobraźni widziała młodego Jedi, Anakina Skywalkera i piękną senator Amidale biorących ślub po kryjomu w malowniczym zakątku galaktyki. Ten obraz był dla niej wręcz magiczny. Zakazana miłość potrafi być piekielnie romantyczna.
Poczuła ciepłe dłonie mężczyzny splatające się z jej dłońmi. Oderwała rozmarzony wzrok od horyzontu. Patrzył na nią z napięciem i strachem. Uważnie śledził każdy jej ruch. Zaniepokoiło ją to.
-Ben...- westchnęła, ale wyraz jego twarzy powstrzymał ją od kontynuowania wypowiedzi. Czuła, że jest to ważna dla niego chwila i nie powinna mu przerywać.
- Już dawno powinienem Ci to powiedzieć. Ogarnąć się, przestać się oszukiwać, doprowadzić swoje myśli do jednej całości. Bez gierek, zabijania, zemsty...- spuścił głowę w geście pokuty- Przepraszam skarbie.
Nie miała pojęcia o czym on mówi. Jednak czuła, że nie powinna naciskać. Widziała jak bardzo walczy ze sobą, by przekazać jej swoje myśli.
-Ja...- zawiesił nerwowo głos- Kocham Cię, Rey.
Wbił w nią przerażony wzrok. Śledził każdy jej ruch. A ona stała jak sparaliżowana. Nie była w stanie wykonać żadnego gestu. Minuty mijały, a ona nadal nie dawała żadnego znaku.
-Rozumiem... za wcześnie. Mimo to chciałem żebyś wiedziała.
Puścił jej dłonie i oparł się o balustradę. Spuścił głowę i nerwowo wypuścił powietrze z płuc.
Zrobiła kilka kroków w tył, ale obróciła głowę stojąc w progu drzwi. Widziała jego załamaną postawę. Brak odpowiedzi z jej strony był gorszy niż odrzucenie.
W jednej chwili podjęła decyzję. Sprawnym ruchem podbiegła do niego. Objęła jego plecy. Tuliła się w nie mocno. Poczuła pod czarną koszulką spięcie mięśni. Stał jak sparaliżowany. Przejechała dłońmi po jego umięśnionym brzuchu.
Wstrzymał oddech. Jej delikatny dotyk działał na niego jak narkotyk. Przerwała kontakt fizyczny odsuwając się kilka kroków od niego. Zabolało go to. Nie chciał kończyć tej pieszczoty. Mógł tak stać całą wieczność.
-Odwróć się.
Zaskoczyła go nieustępliwością w głosie, ale bez wahania wysłuchał jej rozkazu. Pierwszy raz od dawna wykonał polecenie, które nie było kierowane strachem lub gniewem. Ufał jej. Powoli podniósł głowę i zwrócił twarz w jej kierunku. Na policzkach Rey malował się rumieniec, a w oczach było widać determinację tak bardzo charakterystyczną tej drobnej, ale walecznej osóbki.
Wwiercała w niego swój wzrok. Czuł napięcie między nimi, które wręcz elektryzowało powietrze. Zdjął powoli koszulę i rzucił w kąt. Miał pewność, że już nie będzie jej potrzebował. Nawet z tej odległości widział jak przełknęła nerwowo ślinę lustrując go wzrokiem. Uśmiechnął się pod nosem. Chciał żeby na niego patrzyła. W tym momencie był cały dla niej. Chciał, żeby to wiedziała.
Poruszyła się nieznacznie przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę. Zrobił dwa kroki w jej kierunku i wyciągnął drżącą z oczekiwania dłoń, ich specyficzny gest.
-Chodź tu, skarbie.
Poczuł na swojej ręce uścisk jej drobnej dłoni. Była ciepła i delikatna mimo wielu lat zbierania złomu. Mimo to lekko drżała. Jednym sprawnym ruchem przyciągnął ją do siebie pewny swoich czynów. Otoczył ramionami kobiece ciało. Nadal patrzyła na niego z determinacją, ale również z pragnieniem. Jej usta lekko drżały, a oddech był płytki. Pochylił się nad nią i złożył na jej wargach długo oczekiwany pocałunek. Ku jego zdziwieniu odwzajemniła go, a on reagując na jej niemą zgodę pogłębił pieszczotę. Poczuł jej drobne dłonie błądzące po jego klatce piersiowej, karku, a następnie włosach. Było mu dobrze. Jęknął gry przygryzła jego wargę. Nie spodziewał się takiej bezpośredniości z jej strony.
-Mamy czas skarbie.- wymruczał do jej ucha. Nie chciał żeby sprawy potoczyły się zbyt szybko. Nie chciał jej skrzywdzić.
Uniósł dłoń, przejechał nią po jej policzku najdelikatniej jak potrafił. Zamruczała i zamknęła oczy rozkoszując się jego dotykiem. Dotknął jej ucha, a następnie rozplątał brązowe włosy. Opadły swobodnie na ramiona kobiety. Nie śpieszył się, a wręcz napawał każdą chwilą. Była dla niego ideałem. Teraz to wiedział.
-Wiem Ben.- pocałowała go znowu, z żarem i niecierpliwością. Nie marnowała czasu na rozmowę. Jej gesty znaczyły więcej niż słowa. Uniósł ją tak by mogła opleść go nogami w pasie. Skierował swoje kroki w stronę swojego pokoju. Mocował się chwilę z drzwiami od sypialni by następnie rzucić ich ciała na łoże. Nie chciał przerywać pocałunku jednak dziewczyna odsunęła się od niego nieznacznie. Dalej pozostawała w uścisku jego ramion.
-Bądź przy mnie. Błagam.- szepnęła desperacko.- Bez Ciebie sobie nie poradzę.
W jej oczach zalśniły łzy, które chwilę później toczyły się po policzkach. Uważnie scałował każdą z nich. Nie patrzyła na niego. Jakby bała się, że to co powiedziała może wszystko zniszczyć.
-Spójrz na mnie Rey- uniósł nieznacznie jej brodę tak by ich spojrzenia się skrzyżowały- Zawsze będę przy Tobie. Obiecuję. Jestem Twój skarbie. Od teraz na wieczność. Pamiętaj.
Wtuliła się mocniej w jego ciało. Przyłożyła ucho do jego klatki piersiowej by usłyszeć rytm serca mężczyzny. Nieświadomie wodziła opuszkami palców po bliźnie, którą sama mu sprawiła. Mimo to była to dla niego słodka pieszczota. Zasnęła nim się zorientował. Jedyne co słyszał to miarowy oddech brązowookiej. Pogłaskał jej włosy. Spojrzał na nią z czułością wymalowaną w ciemnych oczach.
-Kocham Cię skarbie.
*
Pierwsze i najważniejsze pytanie: Jak się Wam podobało?
Nie planowałam tego rozdziału na walentynki, ale tak wyszło, że w święto zakochanych serwuję Wam Reylową miłość w czystym wydaniu.
Biorę lampkę wina do ręki i kontynuuję tworzenie tej historii. Bo najlepiej spędzić walentynki z osobą, którą się najbardziej kocha. Sobą samym ;)
Niech Moc (miłości) będzie z Wami
Vivenn
CZYTASZ
Siła we mnie- Reylo
FanfictionCo mogło stać się po The Last Jedi? Czy wszystko pójdzie po myśli Rey? Rey ma na barkach odradzającą się Rebelię. Czy poradzi sobie z misją jaką nałożyła na swoje ramiona? Czy rozwiąże każde nurtujące ją pytanie? Czy da radę pomóc swojemu wrogowi? D...