XVIII

517 33 9
                                    

Obudził się na zimnym klepisku. Przeklął pod nosem. Rozejrzał się wokół. Znajdował się w małej celi, z kamiennych ścian kapała woda. Nikłe światło ledwo padało na pomieszczenie. Przemierzając wzorkiem swoje więzienie w kącie dostrzegł jakąś drobną postać. Podpełznął do niej. Osoba ta leżała w kałuży własnej krwi i oddychała chrapliwie. Desperacko walczyła o każdy haust powietrza. Wyciągnął dłoń i odgarnął niesforne włosy przylepione do twarzy współwięźnia. Szok jakiego doznał był idealnie wymalowany na jego twarzy.

Leżała przed nim. Jego Rey. Blada niczym trup, brudna i lepiąca się, ale żywa. Mimo bólu oraz osłabienia uklęknął kładąc jej ciało na swoich nogach. Przytulił ją delikatnie. Pogładził kciukiem zapadnięty policzek. Leżała tam nieprzytomna, prawie jak porcelanowa lalka, którą ktoś upuścił na ziemię. Na twarzy Rey pojawiła się łza, ale nie należała do kobiety. Kylo załkał głucho. Trzymał w ramionach umierające światło swojego życia. Miał ją uratować, a w efekcie oboje zostali pokonani. Stracił nadzieję na wyjście cało z tej sytuacji. Poczuł dreszcze na całym ciele. Był słaby. Ledwo utrzymywał się w obecnej pozycji. Mimo to zamknął oczy i spróbował połączyć się Mocą z umysłem brązowowłosej.

Rey poczuła jakby wpadła do strumienia, a bystry nurt porwał ją w niezbadane rejony, w których nie miała prawa być. Nigdy dotąd nie zaznała czegoś takiego, ale instynkt podpowiadał jej, że to niebezpieczne, automatycznie wskazywał na ucieczkę. Coś wciągało ją w burzę malującą się przed nią. Przybliżała się do niej, czuła jak otacza ją i zamyka w sobie. Drgnęła przestraszona. Delikatny dotyk na jej skórze był niczym pieszczota. Ciężko było mu się oprzeć. Poczuła nagły impuls szczęścia, troski i zaskoczenia.

Żyjesz. Usłyszała głos w swojej głowie. Doskonale znała jego właściciela. Uradowany szept wstrząsnął nią do głębi. Tak dawno go nie słyszała. Mimo to poczuła narastającą panikę. Obrazy, które sprawiały jej ból zaczęły masowo napływać do jej umysłu.

Kylo Ren przesłuchujący ją... mordujący Hana Solo... walczący z nią na śmierć i życie... mówiący o jej rodzicach... chcący aby przeszła na Ciemną Stronę... odtrącający ją i wszystko co mu oferowała...

Nagle jej wspomnienia zaczęły mieszać się z jego przeżyciami.

Młody Ben Solo mordujący uczniów Luka w Akademii... szkolenie na mistrza zakonu Ren... wybuchy złości... wściekłość... dzika rządza władzy... kolejne morderstwa...

Nieświadomie zaczęła budować mur wokół siebie. Desperacko pragnęła oddzielić jego umysł od swojego, schować się jak najdalej od niego.

Nie rób tego Rey. Nie uciekaj ode mnie. Jego westchnienie było pełne rezygnacji.

Odejdź! Zostaw mnie potworze! Krzyczała chowając się za swoją budowlą. Nie wiedziała gdzie się znajduje, ale za wszelką cenę chciała uwolnić się od połączenia z mężczyzną.

Nie mogę. W jego głosie dało się wyczuć strach i zmieszanie. To nie ja to zrobiłem. To poza moją kontrolą. Moc nas łączy w ten sposób.

Zdała sobie sprawę, że jest w umyśle mężczyzny. Coś pchało ją w jego stronę. Przyciągało jak magnes. Nie potrafiła oprzeć się tej sile. Było to najpotężniejsze uczucie jakiegokolwiek doświadczyła w swoim życiu. Czuła jak głębia jego duszy wzywa ją do siebie. Tonęła w niej, ale desperacko starała się utrzymać na powierzchni.

Rey nie bój się. Nie bój. Ja też nie wiem co się dzieje. Rey... Mężczyzna powiedział to głosem, który wywołał u niej wstrząs. Był pełen delikatności, rozpaczliwej delikatność. Próbował ominąć mur i przytulić ją do siebie. Chciał ją ochronić przed bolesnymi obrazami. Jednak ona uciekła od niego. Po wszystkim co przeżyli odcięła się od jego osoby. Widziała w nim zimnego potwora, który wykorzystał jej słabość. Już dawno straciła nadzieję na uratowanie jego duszy. Powtarzała to sobie co noc...

Siła we mnie- ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz