Kolejny koszmar. To dla Rey był nieodłączny rytuał każdej nocy. Tym razem ostatnim co widziała były oczy Bena. Znowu ten pełen cierpienia, nadziei i determinacji wzrok. Nie będzie w stanie go zapomnieć. To pozostawiło niezmywalne piętno na jej duszy. Zostawiła go. A on jej potrzebował. Pragnął mieć ją obok. Czuła to każdą najmniejszą cząstką siebie. Skrzywdziła go. Zadała cios jego najczulsze miejsce. Nigdy sobie tego nie wybaczy. Ale nie mogła pójść za nim. Oboje byli zagubieni, a jeśli podałaby mu dłoń zginęliby w odmętach Ciemnej Strony.
Więź, która ich połączyła już od jakiegoś czasu nie dała o sobie znać. Ostatnim razem widziała go kiedy pomagała w ewakuacji resztki rebeliantów. Kolejny raz kiedy widziała oczy pełne bólu. Nadal jej potrzebował. A ona jego.
-Ben...- szepnęła półprzytomna, nadal pogrążona w błogiej nieświadomości. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Podświadomie tęskniła za tym mężczyzną. Był jedyną osobą, która w pełni rozumiała jej samotność. Ben Solo uzupełniał jej duszę. Kylo Ren chciał ją zniszczyć.
-Ben...
Usłyszał ciche wołanie. Wiedział, że to Ona. Czuł Moc, która ją otaczała. Rozejrzał się po swoim pokoju szukając oznak, że wróciła chociażby w wizjach i tej dziwnej więzi, która ich połączyła. Jednak nikogo nie było. Został sam. Tak jak od zawsze było mu pisane. Iskierka ciepła, którą przynosiła Rey do jego zimnego serca zgasła równie szybko jak się zapaliła. Pozostał tlący węgielek zwiastujący początek pożaru.
Poruszał się pewnym krokiem po Niszczycielu. Był teraz Najwyższym Przywódcą. Wzbudzał strach i wymuszony szacunek wśród całej załogi. Jedynym, który sprzeciwiał się jego postanowieniom był Hux. Ten generał niemiłosiernie działał mu na nerwy. Miał być posłusznym pieskiem pragnącym pochwały od Przywódcy, ale za każdym razem podważał autorytet Kylo. Doprowadzało go do białej gorączki. Nie mógł w spokoju skupić się na wykonaniu swojego planu.
Daj przeszłości umrzeć.
Większość z rebeliantów zginęła. Pozostała ich garstka. Jednak nie był zadowolony. Jeśli została chociażby jedna osoba chcąca obalić Najwyższy porządek była dla niego zagrożeniem. Powoli zaczynał myśleć jak Snoke. Rebeliancka nadzieja była jak choroba, którą trzeba było wyplenić. Wyciąć drzewo, wyrwać jego korzenie i spalić to co z niego zostało, ponieważ jedna gałązka może dać początek kolejnym pokoleniom sprzeciwiającym się Najwyższemu Porządkowi. Nie mógł na to pozwolić.
Zabij ją jeśli musisz.
Chciał położyć kres Jedi, Sithom, Rebeliantom. Wszystkiemu co było kiedyś. Przeszłość miała pozostać tym co w tyle. Nie można na niej budować nowego porządku galaktycznego. Dlatego musiał je zabić. Matkę i Rey. To one były czynnikiem zapalnym nadziei i rebelii. To ich obecność była iskierką wywołującą pożar. Musiał zmierzyć się z ostatnim Jedi nawet jeśli kosztowałoby go to utratę duszy.
-Generale Hux poproszę o raport.- zwrócił się zimnym tonem do swojego podwładnego. Nie mógł skupiać się na Rey. Ta dziewczyna powodowała, że wybijał się z rytmu. Nie był w stanie skupić się na niczym, a Ciemna Strona coraz bardziej wymykała się spod jego kontroli. Podświadomie czuł, że momentami traci grunt pod swoimi nogami. Musiał odpocząć. Ostatnio źle sypiał.
Hux z politowaniem patrzył na zamyślonego Najwyższego Przywódcę. Nie uważał go za godnego następcę Snoke'a. Sam widział się w tej roli. Dla niego Kylo Ren był tylko chłopcem, który miał w swoich dłoniach śmiercionośną broń. Uważał go za niezrównoważonego. Oczywiście chętnie z nim rywalizował, ale w obecnej sytuacji jedyne czego pragnął to śmierć mistrza zakonu Ren. Zawsze go uważnie obserwował przez co znał każdą jego wadę. Wybuchowy, nieobliczalny, zbyt emocjonalny. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jeżeli nic się nie zmieni Najwyższy Porządek ma szansę upaść. Dlatego też dokładał wszelkich starań, by stworzyć kolejną śmiercionośną broń, która unicestwi resztę wrogów. Szczerze wierzył w ideę nowego ładu w galaktyce.
-Tak w skrócie przedstawia się stopień wykonania planu Starkiller 2.0. Jesteśmy gotowi do rozpoczęcia budowy i testów nowej artylerii. Także nowa jednostka bojowa jest do naszej dyspozycji.- zakończył swój wywód generał.
-Oczywiście. Wyślij oddział na Zewnętrzne Rubieże, niech skontrolują stan poszczególnych baz.- wydał rozkaz Kylo. Jedyne czego teraz chciał to wrócić do swojego apartamentu. Nie miał siły po raz kolejny kłócić się z Huxem. Przez brak snu nie był w stanie trzeźwo myśleć. Zerknął jeszcze na całe centrum dowodzenia i wyszedł z głównego pomieszczenia. Oczywiście każdy szturmowiec, którego mijał salutował mu. Skończeni idioci. Pomyślał. Na szczęście kilka minut później w końcu wrócił do swojego pokoju. Ciężko odpadł na łóżko i przetarł zmęczone oczy. Nie mógł spać już od kilku tygodni. Jedyne co utrzymywało go w stanie względnej świadomości to Moc.
Nagle poczuł znajome ciepło. Odwrócił się na drugi bok łóżka i zobaczył Ją. Zbieraczkę złomu, sierotę z Jakku, rebeliantkę, ostatnią Jedi. Rey. Patrzyła wprost na niego, ale nie odezwała się ani słowem. Była tak samo piękna jak ostatnim razem kiedy ją widział. Brązowe włosy spięte w trzy koki, wiecznie opalona skóra od suchego powietrza na Jakku i wąskie usta, które już raz chciał pocałować. Leżeli tak obserwując siebie nawzajem przez jakiś czas. Żadne z nich nie chciało przerywać tej chwili. Po prostu byli.
-Moc znowu nas ze sobą łączy.- rzucił głębokim aksamitnym tonem Kylo. Pragnął znowu usłyszeć jej głos. Mogła wyzywać go od najgorszych potworów. To nie miało znaczenia. Chciał po prostu, żeby coś do niego powiedziała.
-Jak widać jesteśmy na siebie skazani Ben.-odpowiedziała pełna powagi- Nie śpisz zbyt dobrze?
Popatrzyła na niego wielkimi oczami, a usta ścisnęła w jedną linię. Troska w jej głosie była zadziwiająca biorąc pod uwagę okoliczności w jakich się znaleźli. Byli wrogami, ciemnością i światłem. Jednak ona w jakiś dziwny sposób potrafiła zainteresować się stanem nowego Najwyższego Przywódcy.
-Każdy ma swoje koszmary Rey. Ty też je masz. Czuję to.- odpowiedział wymijająco Kylo. Nie mógł przyznać, że jest tak słaby. Szczególnie przed nią. Ciemna Strona nie pozwalała na taką niedyspozycję.
-Moim jedynym koszmarem jest Kylo Ren.
Zniknęła, ale jej zdeterminowany głos dźwięczał w uszach niegdyś Bena Solo jeszcze przez jakiś czas. To przez nią miał koszmary. Przywoływała jego Jasną stronę.
*
Wrzucam kolejną część o wiele wcześniej, ponieważ przez kolejne dni ich nie będzie.
Szczęśliwego Nowego Roku i niech Moc będzie z Wami
Vivenn
CZYTASZ
Siła we mnie- Reylo
FanficCo mogło stać się po The Last Jedi? Czy wszystko pójdzie po myśli Rey? Rey ma na barkach odradzającą się Rebelię. Czy poradzi sobie z misją jaką nałożyła na swoje ramiona? Czy rozwiąże każde nurtujące ją pytanie? Czy da radę pomóc swojemu wrogowi? D...