Chapter 3

582 66 72
                                    

Kyungsoo POV.

- Siedzą na dole z Taeminem. Oglądają coś na telefonie. - Powiedział Lu, gdy chciałem mu podać woreczek z lodem.

Z Taeminem?! Kurwa mać. Nie. Zajebie gnoji. Wykastruję obydwu.

Zdenerwowany rzuciłem mu worek i zbiegłem ze schodów. Rzuciłem się do drzwi pokoju, gdzie przebywali Kim i Taemin.

Ale chwila. Jeśli oni są tam razem to może...

Nie! D.O! Ogarnij się! Kai nie jest taki. Chyba. Dobra.

Krótki wdech i wchodzę.

- Kocham Cię. - Powiedział Kai, a ja zintrygowany zacząłem bezczelnie podsłuchiwać. - Nie. To takie bezsensowne.

- Ale... - Zaczął Taemin, a ja w tym samym momencie wbiegłem do środka niczym burza piaskowa i rzuciłem się z pięściami na Kaia.

- Za co?! - Wydarła się moja Prawa Ręka. - Ja nic nie zrobiłem! Te papiery to nie ja! - Krzyczał uciekając ode mnie.

Kurwa, o jakie papiery mu, do cholery, chodzi?

- I tak cię złapię i połamię kończyny.  - Mruczałem.

Ale będę miły. W końcu to Kai. Jak mu zrobię krzywdę to nie wybaczę tego sobie.

Nawet witamina C Laya nie pomoże. Ani nawet Rutinoscorbin.

- Za miłość do Ojczyzny przychlaście! - Wydarłem ryja.

I przestałem go gonić. Tak z siebie. Dopiero teraz do mnie dotarło, co zrobiłem.

Było mi wstyd. Okropnie wstyd.

Zachowałem się jak zdradzana żona przyłapująca swego męża na skoku w bok z młodszą i ładniejszą od siebie kobietą.

Bo tylko takie są niepoczytalne. I jeszcze te zdziwione i zdezorientowane spojrzenie Taemina.

Nie ma co. Przeszkodziłem uroczej parze w schadzce.

Nie jestem zazdrosny! Ani trochę! Zapamiętajcie, że we mnie nie ma miejsca na takie uczucie jak zazdrość.

Nie ma we mnie miejsca na żadne uczucia oprócz tajemnej miłości do kotów. Bo są takie super słodkie. Widzieliście je kiedyś?

Uciekłem. Już opanowany wchodziłem na górę do moich przyjaciół. Chciało mi się płakać.

Nie. Chciało mi się łkać z bezsilności. Z zażenowania i może troszkę z zazdrości. Ale tylko troszkę. Tak tyci-tyci.

Za dużo cukrów prostych.

Zobaczyłem tam niezwykle milczącego Baeka. Ciekawe czy znów był smutny przez to, że nie mógł spać przez zabawiającego się Chanyeola.

Czy może jednak przez coś innego? Jak na przykład słodkie koniki, niedźwiadki, słoniki i jednorożce. Albo nosorożce. Zawsze mi się myli co jest słodsze. Jednorożce czy nosorożce?

Albo znów grał całą noc w Simsy i swoje niewyspanie zwali na Parka, jak zwykle.

- Co jest przychlaście? - Zapytałem.

Jak na prawdziwego przyjaciela przystało w końcu.

Oczekując odpowiedzi usiadłem przed telewizorem.

Kurwa. Gdzie. Jest. Ten. Jebany. pilot?!

- Znowu Yoda?

- Nie! - Krzyknął Tao. - Nie! Ja nie chcę!

Panda zaczęła drzeć ryja, jakby ją obdzierano ze skóry, a to tylko goniący go Chen, myślący, że Taoś jest jednorożcem.

Halo, Panowie! Jednorożec został na górze! Jak się nie zamkniecie to Wam pierdolnę!

Niebo. Piekło. Czyściec. EXOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz