Kyungsoo POV.
Patrzyłem jak Sehun żegna się z Luhanem krótkim przytuleniem, a Chan z Baekiem dość namiętnym pocałunkiem.
Patrzyłem jak pod czujnym okiem Laya opuszczają mieszkanie.
Patrzyłem i chciałem za nimi biec. Bo dlaczego to ja mam czekać? Dlaczego sam nie mogę uratować swojej miłości?
Poza tym, jak go znajdą i tu go sprowadzą i tak go nie zobaczę. Nie będzie chciał się ze mną spotkać. Nie będzie chciał. A ja tego nie zniosę. Nie zniosę aż tak ogromnego bólu.
Dlatego ja muszę to zrobić. Ja. Nikt inny. tylko ja.
- Kyungsoo?! - Junmyeon próbował mnie zatrzymać. - Gdzie ty idziesz?!
Nie odpowiedziałem. Po prostu trzasnąłem drzwiami i próbowałem dogonić chłopaków.
Próbowałem, bo mi się nie udało. Niestety.
- Taksówka! - Krzyknąłem, widząc jakiś kolorowy samochód.
Dobra, to nie taksi, ale i tak mnie podwiezie.
W końcu jestem Władcą Piekieł i lepiej mnie nie denerwować.
**********
- Chanyeol! Sehun! - Krzyknąłem jak najgłośniej mogłem. - Stać, kurwie!
- Kyungsoo, co ty?
- Sam to zrobię. - Powiedziałem. - Sam tam po niego pójdę!
- Na pewno? Lay chciał...
- Sehun! Sam tam pójdę! - Krzyczałem, zwracając na nas uwagę. - Ja muszę to zrobić! Ja! Inaczej on nie wróci!
- Uspokój się. - Yeol złapał za moje ramię. - Nie możesz tam iść.
- Niby dlaczego? - Próbowałem się wyrwać. - Dlaczego nie mogę?!
- Bo nie wrócisz. - Powiedział na spokojnie Sehun. - Nie będziesz potrafił wrócić. Nie możesz schodzić na Ziemię.
- Kto mi zabroni?! - Krzyczałem, roztrzęsiony. - No kto?!
- Ja ci zabronię. - Chan pociągnął mnie do samochodu. - Wsiadaj i wracaj.
- Nie. - Protestowałem. - Nigdzie nie wracam. Ja muszę po niego iść. Nie mogę czekać i martwić się, czy uda mu się wrócić.
- To nie jest takie proste.
- Wiem. - Powiedziałem spokojnie. - Wiem, ze to nie jest proste. Wiem, że mogę już nie wrócić, ale ja muszę... Muszę go zobaczyć. Muszę. Muszę, bo inaczej zwariuję czekając tutaj. W tej niepewności. Muszę.
- Kyungsoo...
- Nie. - Zaprotestowałem. - Czy tego chcecie, czy nie. Idę po niego. Sam.
Już nie próbowali mnie zatrzymać. Już nie.
Suho POV.
D.O. wybiegł z mieszkania Baekhyuna. Idiota. No najprawdziwszy idiota!
- Lay! - Krzyknąłem, spanikowany. - No zróbże coś!
- Co mam zrobić? - Mój ukochany był spokojny.
Mi tu przyjaciel biegnie na pewną śmierć, a on jest spokojny.
- No zrób coś! Zatrzymaj go! - Panikowałem. - On nie może zejść na Ziemię!
- Nie może, ale musi. - Zaśmiał się Chińczyk. - Tylko on wyciągnie Jongina z tego bagna, w jakie się wpakował.
CZYTASZ
Niebo. Piekło. Czyściec. EXO
Fiksi PenggemarCo ja robię pod stołem? Dlaczego Kai leży mi na nogach?! To się Nini zdziwi jak się obudzi. Chwila... Ila ja, kurwa, wczoraj wypiłem? "Jedna, dwie, cztery, dziewięć, dwanaście..." - zacząłem liczyć puste butelki po soju. Nic dziwnego, że wszystko m...