Chapter 17

360 41 52
                                    

Kyungsoo POV.

- Zabieram cię na randkę, skarbie. - Powiedział, patrząc mi w oczy.

No chyba cię koleś porąbało. Jednakże nie zdążyłem wyśmiać tego pizdokleszcza, ponieważ pociągnął mnie do samochodu.

Pomocy, gwałcą!

Ale w sumie nie jest tak źle. Przynajmniej nie będę musiał grać w te głupie kręgle i się nie skompromituję. Już wystarczająco moja reputacja spadła w ostatnim czasie w dół. Co by było, gdyby ktoś to zobaczył.

- Gdzie jedziemy? - Zapytałem na spokojnie.

Soo, opanuj się. Prowadzi, więc nie możesz go wypatroszyć.

- A jak myślisz? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.

Zaraz ci jebnę i wtedy normalnie mi odpowiesz.

Popatrzyłem na niego. Co on takiego mógł wymyślić? Zamówi kawę w kafejce i zjemy po kawałku ciasta z orzechami. Albo wypijemy herbatę, a do tego babeczki z czekoladą.

Jeśli tak, to przypierdolę się dlaczego z czekoladą, a nie w czekoladzie. Ewentualnie przyczepię się do temperatury herbaty. Bo do kawy i ciasta orzechowego nie ma o co się przyczepić.

Wiadomo, że kawa będzie mdła i za słodka, w końcu to cappuccino. Nie wiem, kto je wymyślił, ale do ciasta orzechowego ta kawa jest świetna.

Chyba, ze arcymądry Kai zabierze mnie na mego romantyczną komedię w kinie. Podobno dziewczyny to uwielbiają.

Ale ja się pytam jak? Jak można to na trzeźwo oglądać? Filmy akcji, czy te wojenne są milion razy lepsze! I jeszcze popcorn.

Ehh... To nie tak, ze go nie lubię. Ja go uwielbiam. I dlatego nawet największa paczka kończy się po dwudziestu minutach. Żeby nie było, zjadam ją sam.

Chyba, że Jongin chce zabrać mnie do kina, aby mnie troszeczkę zmacać. Niedoczekanie pizdokleszcza!

- Jesteśmy. - Powiedział, kładąc mi rękę na kolanie.

Trzepnąłem go w nią. Zboczeniec. Nie będzie mnie dotykał. Jeszcze nie teraz.

Poza tym wystarczy mi, że wszedł mi do sypialni, kiedy się przebierałem. Widział mnie w samej bieliźnie! Chociaż dobrze, ze zdążyłem zasłonić się koszulką.

Ale powiedźcie mi, kto normalny wchodzi zanim usłyszy:"Proszę."? No kto?

- Chodź. - Jongin złapał mnie za rękę i pociągnął w mi nieznaną stronę.

Nie za nadgarstek, ale za rękę. Odważny.

Splotłem nasze palce. Spojrzał na mnie zdziwiony, na co tylko wzruszyłem ramionami. Odwróć się, bo zaraz się zarumienię.

Zwolnił.

- Myślę, że ci się spodoba. - Uśmiechnął się.

Zabrał mnie do... Zoo.

Tego się nie spodziewałem. Musiałem zrobić głupią minę, bo poddenerwowany zapytał:

- Nie podoba ci się? Wiesz, możemy iść gdzie indziej.

- Nie. - Odpowiedziałem. - Jest świetnie. - Uśmiechnął się. - Po prostu... Zaskoczyłeś mnie.

- Byłeś kiedyś w zoo?

Zaprzeczyłem. Zdziwił się, ale o nic nie zapytał. Kupił bilety, a ja postanowiłem zaopatrzyć nas w popcorn i watę cukrową.

- Pomóż mi. - Wymamrotałem, gdy tylko do mnie podszedł.

Niebo. Piekło. Czyściec. EXOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz