Chapter 32

340 37 49
                                    

Chanyeol POV.

- Że, kurwa, co?! - Kopnąłem w pustą doniczkę na tarasie moich przyjaciół. - Ja pierdolę!

- Uspokój się!

- Jak mam się, kurwa, uspokoić?! Jak?! - Krzyczałem na palącego obok mnie Zhanga. - No, kurwa, jak?! Mówiłem mu, kurwa, prosiłem! Dlaczego on mnie nie słucha?!

- Może go kocha?

- Chcesz mi powiedzieć, że mój chłopak kocha swojego byłego?! No, kurwa, nie wierzę!

- Uspokój się i z nim porozmawiaj. - Lay nie stracił panowania nad sobą ani na moment. W przeciwieństwie do mnie. - Nie dałeś mu nawet dojść do słowa.

- Obiecał. - Wyszeptałem. - Kurwa, obiecał. - Po moich policzkach spłynęły łzy. - Kurwa, Lay! Obiecał, że nie będzie z nim rozmawiał!

- Może ten go przeprosił? - Przyjaciel podchodząc bliżej podał mi chusteczkę i otulił ramieniem. - Daj mu wyjaśnić to wszystko.

- Wyjaśnić? Czy ty siebie słyszysz? - Prychnąłem. - Najpierw każę mi pomóc zapomnieć, a potem... A potem...

- No już cii. - Wziął mnie w swoje objęcia i kołysał się ze mną. - Oddychaj.

- Ale Zhang...

- Daj mu dojść do słowa. Idź do niego.

- Nie chcę. - Powiedziałem już spokojniejszym głosem. - Nie chcę. - Powtarzałem jak mantrę.

Tak naprawdę chciałem być teraz przy moim króliczku i trzymać go w swoich ramionach. Jednak... Boję się, że po tym jak go potraktowałem przed kilkoma minutami odsunie się ode mnie i, co gorsza, odejdzie.

Gdy zobaczyłem jego twarz, częściowo pokrytą krwią i siniakami...

Miałem ochotę dopaść tego gnoja i okaleczyć go w każdy możliwy sposób. A co zrobiłem?

Podszedłem do płaczącego Baekhyuna i sadzając go na swoich kolanach wycierałem jego twarz nie reagując na prośby, krzyki i błagania Baekkiego, abym coś powiedział.

Nie zareagowałem również na jego mocny chwyt za mój nadgarstek, gdy wychodziłem na taras, a on chciał mnie zatrzymać. Po prostu wyrwałem się i nawet na niego nie patrząc, zamknąłem za sobą drzwi.

- Idź do niego. - Lay tracił cierpliwość. Obrzucił mnie zirytowanym spojrzeniem. - Po prostu idź.

Powoli kończyłem trzeciego papierosa. Mam do niego iść? Co mam mu powiedzieć? "Chodź, skarbie, jedziemy do domu."?

Prychnąłem sam do siebie.

- Channie? - Drzwi na taras odchyliły się z lekkim skrzypnięciem. - Może...

- Zostawię was. - Szepnął mi Lay i przepuszczając Baekhyuna w drzwiach wszedł do środka.

- Chanyeol? Możesz się do mnie odezwać? - Głos Baekhyuna był schrypnięty przez wcześniejszy płacz. - Chanyeol?!

- Co mam powiedzieć? - Odezwałem się cicho, odpalając kolejnego papierosa. - Huh?

- Że nie jesteś zły?

- Skłamałbym. - Chrząknąłem. - Jestem wściekły. Tak kurewsko wściekły. Ale nie na ciebie. Jestem kurewsko wściekły na siebie, że nie ochroniłem cię tak jak mówiłem, że będę to robił.

- Channie...

- Nie przerywaj mi. - Syknąłem, nawet na niego nie patrząc. - Jestem wściekły na siebie, że coś ci się stało. Jestem wściekły. Po prostu, kurwa, wściekły!

Niebo. Piekło. Czyściec. EXOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz