Chanyeol POV.
- Że, kurwa, co?! - Kopnąłem w pustą doniczkę na tarasie moich przyjaciół. - Ja pierdolę!
- Uspokój się!
- Jak mam się, kurwa, uspokoić?! Jak?! - Krzyczałem na palącego obok mnie Zhanga. - No, kurwa, jak?! Mówiłem mu, kurwa, prosiłem! Dlaczego on mnie nie słucha?!
- Może go kocha?
- Chcesz mi powiedzieć, że mój chłopak kocha swojego byłego?! No, kurwa, nie wierzę!
- Uspokój się i z nim porozmawiaj. - Lay nie stracił panowania nad sobą ani na moment. W przeciwieństwie do mnie. - Nie dałeś mu nawet dojść do słowa.
- Obiecał. - Wyszeptałem. - Kurwa, obiecał. - Po moich policzkach spłynęły łzy. - Kurwa, Lay! Obiecał, że nie będzie z nim rozmawiał!
- Może ten go przeprosił? - Przyjaciel podchodząc bliżej podał mi chusteczkę i otulił ramieniem. - Daj mu wyjaśnić to wszystko.
- Wyjaśnić? Czy ty siebie słyszysz? - Prychnąłem. - Najpierw każę mi pomóc zapomnieć, a potem... A potem...
- No już cii. - Wziął mnie w swoje objęcia i kołysał się ze mną. - Oddychaj.
- Ale Zhang...
- Daj mu dojść do słowa. Idź do niego.
- Nie chcę. - Powiedziałem już spokojniejszym głosem. - Nie chcę. - Powtarzałem jak mantrę.
Tak naprawdę chciałem być teraz przy moim króliczku i trzymać go w swoich ramionach. Jednak... Boję się, że po tym jak go potraktowałem przed kilkoma minutami odsunie się ode mnie i, co gorsza, odejdzie.
Gdy zobaczyłem jego twarz, częściowo pokrytą krwią i siniakami...
Miałem ochotę dopaść tego gnoja i okaleczyć go w każdy możliwy sposób. A co zrobiłem?
Podszedłem do płaczącego Baekhyuna i sadzając go na swoich kolanach wycierałem jego twarz nie reagując na prośby, krzyki i błagania Baekkiego, abym coś powiedział.
Nie zareagowałem również na jego mocny chwyt za mój nadgarstek, gdy wychodziłem na taras, a on chciał mnie zatrzymać. Po prostu wyrwałem się i nawet na niego nie patrząc, zamknąłem za sobą drzwi.
- Idź do niego. - Lay tracił cierpliwość. Obrzucił mnie zirytowanym spojrzeniem. - Po prostu idź.
Powoli kończyłem trzeciego papierosa. Mam do niego iść? Co mam mu powiedzieć? "Chodź, skarbie, jedziemy do domu."?
Prychnąłem sam do siebie.
- Channie? - Drzwi na taras odchyliły się z lekkim skrzypnięciem. - Może...
- Zostawię was. - Szepnął mi Lay i przepuszczając Baekhyuna w drzwiach wszedł do środka.
- Chanyeol? Możesz się do mnie odezwać? - Głos Baekhyuna był schrypnięty przez wcześniejszy płacz. - Chanyeol?!
- Co mam powiedzieć? - Odezwałem się cicho, odpalając kolejnego papierosa. - Huh?
- Że nie jesteś zły?
- Skłamałbym. - Chrząknąłem. - Jestem wściekły. Tak kurewsko wściekły. Ale nie na ciebie. Jestem kurewsko wściekły na siebie, że nie ochroniłem cię tak jak mówiłem, że będę to robił.
- Channie...
- Nie przerywaj mi. - Syknąłem, nawet na niego nie patrząc. - Jestem wściekły na siebie, że coś ci się stało. Jestem wściekły. Po prostu, kurwa, wściekły!
CZYTASZ
Niebo. Piekło. Czyściec. EXO
FanfictionCo ja robię pod stołem? Dlaczego Kai leży mi na nogach?! To się Nini zdziwi jak się obudzi. Chwila... Ila ja, kurwa, wczoraj wypiłem? "Jedna, dwie, cztery, dziewięć, dwanaście..." - zacząłem liczyć puste butelki po soju. Nic dziwnego, że wszystko m...