Chapter 2

651 66 66
                                    

Kyungsoo POV.

- Nie, nie i jeszcze raz nie! - Krzyczałem. - Czy Wy nie możecie chociaż raz podejść do tego poważnie? A nie jak jakieś dzieci z ADHD z deficytem uwagi?!

Podniosłem się z tronu i zostawiłem Xiumina wraz z Chenem w sali tronowej. Znowu mnie wkurzył.

Nie, nie Minseok. Nie, Chen też nie. Idę szukać Jongina. Po obiedzie moja Prawa Ręka gdzieś się zawieruszyła. Jak on śmiał oddalić się ode mnie bez mojego pisemnego pozwolenia?!

Nie no, żart. Aż taki okrutny nie jestem, choć z pewnością większość moich poddanych tak uważa.

Podobno straszą mną niegrzeczne dzieci w Czyśćcu, aby zachować jakiś tam porządek. I co najważniejsze, to działa!

Jak ktoś może się mnie bać? Ja wiem, czasem pokrzyczę, czasem pozachowuje się jak kobieta w te dni, ale poza tym jestem jak aniołek. Dalej nie wiem, kto wpadł na pomysł przydzielenia mnie do Piekła.

Ktoś z poczuciem humoru. Jeśli rozumiecie sarkazm. Jak go spotkam to pourywam mu palce i obetnę uszy. Będę miał na choinkę.

Muszę go znaleźć przed oficjalną spotkaniem z moimi psiapsi (czytaj: Suho, Baekiem, Chenem, Lu, Taosiem i okazyjnie Keyem, bo to bardzo zajęta matka).

Chodzi o Jongina oczywiście. Bo ktoś musi kupić zapas lodów malinowych i soku ananasowego.

I może muszę jeszcze napatrzeć się na mięśnie ramion Kaia jak będzie targał te siatki z samochodu do mojego Pałacu.

I co z tego, że wczoraj mieliśmy taki wieczór. Mogę robić co chcę. Bo kto mi zabroni.

Właśnie. Nikt. Nawet Zhang zazwyczaj siedzi cicho.

Jak wiecie, albo się dopiero dowiecie, ja, aka Wielki Przerażający Piekielny Arcybiskup musi się zabawić przy akompaniamencie włączonego telewizora z powtórka "Gry o Tron".

A tak serio to dziś oglądamy jakieś kiepskie romansidło Lu, bo ten dzwonił przed południem i wypłakiwał oczy przez Pana Bitch Face.

Co ten Sehun ma, że Lu tak na niego leci? Ahh tak. Coś czego nie mam ja. Taki piekielny żarcik.

A tak serio to nie gustuję w takich pizdokleszczach jak Lulu. Jeszcze trochę ten Bitch Face mnie powkurwia i mu jebnę.

Znaczy nie ja tylko któryś z moich poddanych. A tak poza tym w moim typie są...

Może się zamknę. Bo jeszcze się wygadam i co będzie. Jak ktoś się dowie moja reputacja legnie w gruzach, a tego broń Boże nie chcę. Chociaż i tak jest z nią kiepsko.

- Kurwa. Kto tu sprząta?! - Wydarłem się.

A co tam. Zawsze dobrze jest pokrzyczeć. Poprawi mi się nastrój przynajmniej.

- Ja! - Odkrzyknął z końca korytarza Seungri. - Czego się drzesz?!

A Ty co? W ryj chcesz?

Popatrzyłem na niego złym wzrokiem. Tym moim: "Popełnisz samobójstwo, czy mam Ci pomóc?"

Ale będę wyjątkowo miły. W końcu lubię Seungriego. Mam go za co lubić. Dobrze sprząta i uwielbiam kurczaka, którego piecze mi co piątek.

No i ewentualnie mogę na nim się wyżyć jak mi crush spierdoli. A robi to wyjątkowo często.

- Zastanawiam się jak najefektywniej zrobić komuś krzy... Seungri?! Nie uciekaj! Gdzie idziesz?! Kto tu posprząta?! Seungri!



Kris POV.

Niebo. Piekło. Czyściec. EXOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz