Baekhyun POV.
- Channie, gdzie byłeś? - Zapytałem, gdy tylko drzwi sypialni wielkoluda otworzyły się z hukiem. - Huh?
- Załatwiałem sprawy. - Powiedział, podchodząc do mnie. - A co? Stęskniłeś się?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - Mruknąłem. - Czekałem tylko na ciebie.
- Było trzeba się położyć. - Powiedział, zdejmując koszulkę. - Nie musiałeś na mnie czekać.
- Ale chciałem. - Zachichotałem. - Na ciebie warto.
- Tak mówisz? - Zapytał, podchodząc bliżej. - To się cieszę.
Pocałował mnie szybko w usta i poszedł do łazienki. Ja za to zdjąłem swoje spodnie i wskoczyłem pod kołdrę.
- Tobennie, chodź. - Zacmokałem na psa. - Chodź tu do mnie.
Przebiegł i wskoczył na łóżko. Położył się po mojej prawej stronie. Czekałem na Chanyeola drapiąc jego psa za uchem. Toben z wdzięczności lizał mnie po rękach. Słodziak.
- A co tu się wyrabia? - Chan w końcu wyszedł z łazienki. Zdziwił się na widok psa pod kołdrą. - Aha. - Mruknął tylko.
- No co? - Zachichotałem. - Potrzebuję uwagi, a on mi ją zapewnia.
Pies na potwierdzenie zaszczekał dwa razy. Znów zachichotałem.
- Nic, nic. - Wielkolud zgasił światło. Podszedł do łóżka. - Mały lubi spać pośrodku. - Zachichotał.
- Czuję się jakbym miał dziecko. - Powiedziałem, przytulając się do nagiej klatki Chanyeola. - Naprawdę.
- Dziecko? - Parsknął śmiechem. - Słyszysz Toben? - Zwrócił się do psa. - Masz nową mamusię.
- Dlaczego mamusię? - Przecież jestem mężczyzną. - Huh?
- Bo to ja jestem tatusiem. - Chan pochylił się nad moim czołem i cmoknął w nie. - A teraz spać, króliczku.
- Dobranoc tatusiu. - Powiedziałem grzecznie. - Śpij dobrze.
**********
Obudziłem się, czując obce ręce pod koszulką. Czyżby mój napalony tatuś?
- Baekkie, wstawaj. - Usłyszałem. - Musimy iść do pracy.
- Mam wolne. - Skłamałem. Niech da mi spać. - Spierdalaj.
Zaśmiał się i odpuścił. Wtuliłem się jeszcze mocniej w poduszkę.
- Co ty, do cholery, wyprawiasz?! - Syknąłem, gwałtownie wstając. - Chanyeol!
- Zapominasz się. - Zaśmiał się, stojąc przede mną z pustym kubkiem w dłoni.
Pustym, bo jego zawartość, zimna woda, znajdowała się na moich włosach i koszulce.
- Ehem. - Chrząknąłem. - Co ty wyprawiasz, tatusiu? - Poprawiłem się.
Co jak co, ale nie mam dziś ochoty na żadne klapsy i ból pośladków.
- Budzę swojego króliczka. - Podszedł do mnie i jednym ruchem zdjął ze mnie koszulkę.
Zarumieniłem się pod jego spojrzeniem.
- Nowe? - Pociągnął za gumkę nowych, koronkowych majtek. - Huh?
- Tak. - Skinąłem głową. - Ładne?
Obrócił mnie tyłem do siebie. Fajnie. On ogląda mój tyłek, a ja marznę.
CZYTASZ
Niebo. Piekło. Czyściec. EXO
FanfictionCo ja robię pod stołem? Dlaczego Kai leży mi na nogach?! To się Nini zdziwi jak się obudzi. Chwila... Ila ja, kurwa, wczoraj wypiłem? "Jedna, dwie, cztery, dziewięć, dwanaście..." - zacząłem liczyć puste butelki po soju. Nic dziwnego, że wszystko m...