Chapter 30

296 44 82
                                    

Lay POV.

- Zhang~ Kochanie, wstawaj.

- Już chwilka...

- No Zhang~ Wstawaj przychlaście! - Poczułem rękę chłopaka na swoich ramionach. - Wstawaj!

- Która godzina? - Przewróciłem się na plecy. - Huh?

- Twoja ostatnia, jeśli nie wstaniesz, idioto.

- Ładnie to tak wyzywać chłopaka? - Oburzyłem się. - Ja chcę pospać!

- A ja chcę zamek z jednorożcami!

- Nie ma problemu. - Mruknąłem. - Tylko daj mi spać.

- Aish, idiota! - Suho stracił cierpliwość. - Gdzie masz łaskotki?

- Yhym. - Mruknąłem, nie zwracając najmniejszej uwagi na swojego ukochanego.

Błąd. Okropny błąd.

- Jun~ Hahaha. Prze~ Hahahah. Stań~ Hahaha.

- To wstawaj! - Zaśmiał się i powrócił do łaskotania moich żeber. - Ale już!

- No- Hahaha. Kocha~ Hahaha. Nie. Hahaha.

Suho puścił mnie, a ja zamiast wstać przyciągnąłem go do swojego torsu. Dostał krótki całus w czoło i już zadowolony mocniej się wtulił.

- Jest dopiero siódma rano, skarbie. - Powiedziałem. - Nie możemy poleżeć tutaj i się poprzytulać?

- Poprzytulać? Nie jestem zainteresowany. - Parsknął, ale jeszcze mocniej mnie objął.

- To może...?

- Zapoznaj się ze słowem celibat, kotku.

Cóż, przynajmniej próbowałem.

- To co ty na to, abyśmy porozmawiali? - Zaproponowałem. Suho popatrzył się na mnie zdezorientowany. - Tak jak dawniej. Kiedy pisałem ci romantyczne wiersze i tak dalej...

- To nie były romantyczne wiersze.

- Starałem się, okej? - Pokazał mi język, a ja niezrażony kontynuowałem. - Nie moja wina, że przy tobie słońce jest bezrobotne.

- Zhang~

- Nie musisz nic mówić, kotku. Ja wiem, że mnie kochasz.

Junmyeon nie odpowiedział. Patrzył się na mnie, przeczesując na czole moje jasne włosy. Wyglądał naprawdę uroczo, gdy o czymś myślał.

- Pamiętasz jak się poznaliśmy?

Jakże mógłbym o tym nie pamiętać...

**********



-Barman! Jeszcze jeden! Kurwa! - Krzyknąłem, lekko już wstawiony. - Barman!

- Czy ja ci wyglądam na barmana? - Ciemnowłosy chłopak stanął za barem. - Huh?

- Tak?

- Nie?

- To co tam, kurwa, robisz? - Nie będę grał w podchody i wysilał mózgownicy. - Właśnie. - Smutno skinąłem głową. - W takim razie, kurwa, polej.

Chłopak westchnął, ale nalał mi do szklanki alkohol. Pokręcił głową, patrząc, jak za jednym razem wszystko przełknąłem.

- Ty naprawdę nie jesteś, kurwa, barmanem.

- Mówiłem!

- Nie wymieszane, kurwa, nie wstrząśnięte i nie ma, kurwa, lodu. - Popatrzyłem na niego z dezaprobatą. - Skąd ty się, kurwa, wziąłeś?!

Niebo. Piekło. Czyściec. EXOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz