Lay POV.
- Zhang~ Kochanie, wstawaj.
- Już chwilka...
- No Zhang~ Wstawaj przychlaście! - Poczułem rękę chłopaka na swoich ramionach. - Wstawaj!
- Która godzina? - Przewróciłem się na plecy. - Huh?
- Twoja ostatnia, jeśli nie wstaniesz, idioto.
- Ładnie to tak wyzywać chłopaka? - Oburzyłem się. - Ja chcę pospać!
- A ja chcę zamek z jednorożcami!
- Nie ma problemu. - Mruknąłem. - Tylko daj mi spać.
- Aish, idiota! - Suho stracił cierpliwość. - Gdzie masz łaskotki?
- Yhym. - Mruknąłem, nie zwracając najmniejszej uwagi na swojego ukochanego.
Błąd. Okropny błąd.
- Jun~ Hahaha. Prze~ Hahahah. Stań~ Hahaha.
- To wstawaj! - Zaśmiał się i powrócił do łaskotania moich żeber. - Ale już!
- No- Hahaha. Kocha~ Hahaha. Nie. Hahaha.
Suho puścił mnie, a ja zamiast wstać przyciągnąłem go do swojego torsu. Dostał krótki całus w czoło i już zadowolony mocniej się wtulił.
- Jest dopiero siódma rano, skarbie. - Powiedziałem. - Nie możemy poleżeć tutaj i się poprzytulać?
- Poprzytulać? Nie jestem zainteresowany. - Parsknął, ale jeszcze mocniej mnie objął.
- To może...?
- Zapoznaj się ze słowem celibat, kotku.
Cóż, przynajmniej próbowałem.
- To co ty na to, abyśmy porozmawiali? - Zaproponowałem. Suho popatrzył się na mnie zdezorientowany. - Tak jak dawniej. Kiedy pisałem ci romantyczne wiersze i tak dalej...
- To nie były romantyczne wiersze.
- Starałem się, okej? - Pokazał mi język, a ja niezrażony kontynuowałem. - Nie moja wina, że przy tobie słońce jest bezrobotne.
- Zhang~
- Nie musisz nic mówić, kotku. Ja wiem, że mnie kochasz.
Junmyeon nie odpowiedział. Patrzył się na mnie, przeczesując na czole moje jasne włosy. Wyglądał naprawdę uroczo, gdy o czymś myślał.
- Pamiętasz jak się poznaliśmy?
Jakże mógłbym o tym nie pamiętać...
**********
-Barman! Jeszcze jeden! Kurwa! - Krzyknąłem, lekko już wstawiony. - Barman!
- Czy ja ci wyglądam na barmana? - Ciemnowłosy chłopak stanął za barem. - Huh?
- Tak?
- Nie?
- To co tam, kurwa, robisz? - Nie będę grał w podchody i wysilał mózgownicy. - Właśnie. - Smutno skinąłem głową. - W takim razie, kurwa, polej.
Chłopak westchnął, ale nalał mi do szklanki alkohol. Pokręcił głową, patrząc, jak za jednym razem wszystko przełknąłem.
- Ty naprawdę nie jesteś, kurwa, barmanem.
- Mówiłem!
- Nie wymieszane, kurwa, nie wstrząśnięte i nie ma, kurwa, lodu. - Popatrzyłem na niego z dezaprobatą. - Skąd ty się, kurwa, wziąłeś?!
CZYTASZ
Niebo. Piekło. Czyściec. EXO
FanfictionCo ja robię pod stołem? Dlaczego Kai leży mi na nogach?! To się Nini zdziwi jak się obudzi. Chwila... Ila ja, kurwa, wczoraj wypiłem? "Jedna, dwie, cztery, dziewięć, dwanaście..." - zacząłem liczyć puste butelki po soju. Nic dziwnego, że wszystko m...