Plan na ten moment: wypierdolić Jacopo ze swojego łóżka. I mieszkania. To nie brzmi jak coś co zwykle chciałbym zrobić, ale ta rozlazła pizda leżąca w łóżku i parlająca jakieś głupoty zaczynała mnie irytować. Jeszcze jego kawa mu stygła. Kapsułka się zmarnowała przez nienaturalne zachowanie Jacopo. Aż się łapałem na tym że siedziałem i zgrzytałem zębami. Ogólnie powoli w mojej głowie były mniej więcej 4 myśli jednocześnie. O tym że chce mi się ruchać, o tym że czuje sie nie komfortowo z obecnością Jacopo, o tym że powinien wypierdalać do siebie i że bardzo chce mi sie jeść. Przy czym to ostatnie to tak najdelikatniej, jakby wstydziło się powiedzieć mi coś głośniej. Czułem się z tym jakbym był w gimnazjum, ale nie ważne. To było wkurwiające. Jacopo był wkurwiający. Moja kanapa na której tak sobie leżał była wkurwiająca. Moje mieszkanie było wkurwiające. Kurwa kurwa kurwa. No jak nie wstanę teraz, w tym momencie, to go stąd nie wyrzucę. Zdecydowałem się poderwać z krzesła a zrobiłem to z takim przytupem i hałasem że aż Jacopo nagle drgnął na łóżku zaskoczony.
-Co, co, co sie stało?- spytał zaskoczony, a mi się niemal natychmiast głupio zrobiło i już nie umiałem w wyganianie blondyna z domu.
-Nic. Nie mam czasu na patrzenie na ciebie leżącego cały dzień. - dobra, to brzmi jak rozsądny argument. Jest dobrze, BARDZO dobrze. - Nie każdy jest tutaj na wakacjach.
Jacopo wyglądał przez chwilę jakby chciał wstać, ale zamiast tego złapał moją zbitą przy ścianie kołdrę i się nią nakrył. Aż przesadnie opadły mi ramiona ale nie potrafiłem powiedzieć nic konkretnego. Podniosłem rękę, otworzyłem nawet usta, tylko nic z nich nie wyszło. Zawiedziony swoją głupotą odwróciłem się i wszedłem do kuchni. Wyjąłem z piekarnika patelnię (POLSKA TRADYCJA JAK KOSZ NA ŚMIECI POD ZLEWEM, PRZYKRO MI) i rzuciłem ją na gaz. Zrobię jajecznicę przed wyjściem.
-A ty nie musisz czegoś robić z tymi swoimi studentami?- spytałem wreszcie, kiedy otwierałem wiejącą pustką lodówkę. Prawie pusta butelka oleju, pół pudełka jajek, resztka masła, seler i pudełko z ostatnim plastrem sera. Chyba pora znaleźć pracę, skoro mam tak cholernie dużo czasu przy tym pisaniu magisterki. Przecież i tak nie siedzę i nie pisze jej od dnia do nocy. W ogóle ostatnio nie umiałem jej pisać, więc tylko marnowałem całe dnie żyjąc za hajs od rodziców którzy niezbyt chętnie nadal wysyłali mi co miesiąc hajs na przeżycie.
-W praktyce powinienem, ale na dzisiaj wielkich planów nie mamy więc i tak będą robić co chcą.- powiedział, a ja dosłownie czułem jak go strasznie nienawidzę.
-To może idź z nimi robić co chcą?- zasugerowałem kładąc jajka na blat. Było rano a ja już byłem tak strasznie zmęczony.
-Wyrzucasz mnie?- usłyszałem rozbawienie z MOJEGO łóżka. Tak Jacopo, wyrzucam cię kurwa.
-E...- jestem definicją niezręcznego człowieka. - Po prostu muszę pisać pracę. I przydałoby się pojechać na e... lekcje. - nigdy się nie nauczyłem po włosku jak jest wykład. Albo seminarium. Nie umiem we włoski i tak jest dobrze.
Usłyszałem jak kanapa lekko skrzeczy więc się odwróciłem od patelni i trochę zamarłem. Przez to że znałem Jacopo głównie z Włoch początku XVI wieku nie mogłem jakoś zwyczajnie zignorować że widzę jego wypracowane od jazdy konnej nogi. I nawet ręce. Jakoś przywykłem do tych koszul i spodni zakrywających wszystko. Przez głowę niemal natychmiast przemknęło mi to że w sumie mógłby sie na mnie teraz rzucić a ja bym nie narzekał. Czułem się jakbym miał 13 lat znowu i wszystko mnie podniecało.
Jestem porażką.
Jeszcze tak patrzyłem na niego niedorzecznie długo jak wciągał na nogi spodnie i pewnie gdyby nie to że olej zaczął skwierczeć wyjątkowo głośno. Odwróciłem się przez to do patelni wbijając w nią wzrok, żeby nie patrzeć za bardzo na włocha. Niestety świat jest przeciwko mnie i w tym momencie kropla skwierczącego oleju strzeliła mnie w oko. Natychmiast zasłoniłem ręką oko, syknąłem i poderwałem głowę do góry, oczywiście uderzając tyłem głowy w okap. Pora sie zabić. Z jedną dłonią na oku a drugą trąc po głowie przesunąłem się wzdłuż blatu i żeby wytrzeć sobie oko papierowym ręcznikiem. Musiałem przez to puścić głowę żeby oderwać ręcznik. Ciężkie to życie. Na szczęście Jacopo tego nie zauważył, albo to zignorował, więc szybko sie z tym jakoś pogodzić.
Blondyn wypił kawę bez słowa. Wciągnął jeszcze na siebie golf i tylko tak stał przez chwilę. Nałożyłem sobie jajka, dopiero zdając sobie sprawę, że nawet nie spytałem Jacopo czy coś chce.
-Chcesz trochę?- spytałem, a Jacopo jak wyrwany z zamyślenia pokręcił głową.
-Nie, nie będę ci już przeszkadzać.- Jak Jacopo przeskoczył z tego rozpuszczonego dzieciaka leżącego w łóżku któremu nie chce sie ruszyć w dorosłego człowieka? To było dziwne i niepokojące. -Będę już szedł...
-Okej. To dobrego dnia. - powiedziałem próbując w spokoju nałożyć sobie jajka do końca na talerz. Dziwnie sie czułem. Nie wiedziałem co powiedzieć, znowu czułem sie zażenowany. Słyszałem że Jacopo kieruje sie do drzwi. Słyszałem jak je otwiera i zamyka. Odetchnąłem z ulgą i wziąłem talerz do ręki i postawiłem go na stole. Zacząłem jeść jajecznicę myśląc o zjebaniu swojego życia kiedy usłyszałem ZNOWU, że drzwi się otwierają.
-Przecież nie zostawiłem ci kontaktu do siebie!- Jacopo jeszcze w drzwiach machnął rękami, nie mam pojęcia jak tak sprawnie znalazł długopis na blacie w kuchni i zaczął pisać na jakimś kawałku kartki przyczepionej na lodówce.
-A będzie mi potrzebny?- spytałem, ale nie byłem w stanie sie ruszyć więc tylko siedziałem z widelcem w połowie drogi do moich ust.
-A nie? Masz mój numer. Zadzwoń, albo napisz przynajmniej, żebym miał twój. I już idę, cześć.- Drzwi znowu trzasnęły i w pokoju była cisza. Tylko odgłosy zbiegania po schodach. Dokończyłem jajecznicę, zamknąłem drzwi na zamek i położyłem się na ciągle pościelonej kanapie. Nie chciałem być dziwny, naprawę nie chciałem, ale nawet jak leżałem na plecach to czułem zapach drugiej osoby w łóżku. Aż czułem że ręce mnie świerzbią żeby powąchać poduszkę, ale nie. Nie pozwolę sobie na to, nie jestem jakimś creepem z filmu dla nastolatków. Co to to nie. Zamiast tego wyjąłem telefon i wlazłem na stronę z pornosami. Na pewno lepiej sobie zwalić do tego niż do zapachu, przecież bez przesady.
_____________
Jestem już po sesji, zdałem, ale nie miejcie nadziei że bedę wrzucać częściej. Teraz będę mieć tylko mniej czasu. Ide w totalnie niezrozumiałą dla mnie stronę z tym gównem, ale no tak długo jak mam jeszcze ochotę pisać tak długo będę próbował.
W ogóle mamy nową okładkę, zrobiła ją dunkierka i pomimo że jest to łuk z czasów napoleońskich, to jest śliczna i na pewno klimat robi się całkiem inny niż poprzednie dzieło sztuki zrobione przez moją znajomą z liceum.
CZYTASZ
Coś się dzieje
Tiểu Thuyết ChungZ XXI wieku nagle do renesansu? Przejebane. Jarek to student historii sztuki na UW. Jego życie było takie jak wielu innych ludzi (pomijając jego ogólne upośledzenie umysłowe), do momentu kiedy pewnego dnia wychodząc z domu nie okazało się, że wszys...